- Nie wiem, co się stało. Jasny gwint... - wypalił Piotr Żyła w rozmowie z reporterem Eurosportu. - Marzenia się spełniają!
Żyła był wielki - w obu próbach oddał najdalsze skoki, wygrał o 3,6 punktu z Karlem Geigerem.
- Ja dziś miałem dobry dzień, o jaki dobry. Wszystko mi wychodziło, nawet skoki. Nie do wiary - kontynuował Żyła, którego wręcz roznosiła energia i radość.
ZOBACZ WIDEO: Oberstdorf 2021. Zwykła maseczka na MŚ nie wystarczy. "To jest wymóg konieczny"
- Ojej ale miałem energii, nakręciłem się dzisiaj. Już na skocznię przyszedłem nakręcony, musiałem to wygrać. Miałem "wyrypane" na wszystko. Mówiłem, że pójdę full gaz, że będzie ogień i nie będzie półśrodków - kontynuował.
Żyła zdradził skąd te "magiczne moce". - Nażłopałem się Frugo. Mówiłem, że tam kofeina i dostałem szwungu, jak ta wiewiórka - wyjaśnił tradycyjnie niezwykle humorystycznie.
34-latek wytrzymał olbrzymią presję. Uśmiech "latał" mu na twarzy już odpychając się od belki do drugiego skoku. Był pewny, że wygra. - W sumie od początku to był dobry dzień. Przyjechałem na skocznię na takim "lajcie", byłem zrelaksowany, Wiedziałem co chcę i co mam zrobić - tłumaczył.
Dodatkową moc poczuł po dobrym skoku w serii próbnej. - Potem był pierwszy skok. To był taki z lepszego repertuaru i... Nie do końca go pamiętam. Zdążyłem się jednak odciąć i na drugi jeszcze coś zostało. Nie spodziewałem się, że na starość jeszcze przyjdzie mi zostać mistrzem świata - zakończył.
Zobacz także:
Prezydent Andrzej Duda pogratulował Piotrowi Żyle historycznego sukcesu
Granerud rozczarowany po konkursie. "Pierwszy skok był desperacki"