[tag=10902]
Turniej Czterech Skoczni[/tag] był jednym z ulubionych momentów Janne Ahonena w całym sezonie. Fin wygrywał cykl aż pięciokrotnie, co czyni go niekwestionowanym rekordzistą.
Swój pierwszy triumf odniósł nie wygrywając jednak żadnego konkursu. Stało się to w sezonie 1998/99, kiedy Ahonen miał zaledwie 21 lat. W Oberstdorfie uplasował się poza podium, a później dwukrotnie był drugi. Przed zawodami w Bischofshofen zanosiło się na arcyciekawą walkę między Finem i Noriakim Kasaim. To Japończyk po trzech konkursach miał minimalną przewagę, wynoszącą zaledwie 0,4 punktu.
W Trzech Króli Ahonen także nie wygrał. Skoczył jednak na tyle dobrze, żeby cieszyć się ze zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni. Fin przegrał tylko z Andreasem Widhoelzlem, a swojego najgroźniejszego przeciwnika pokonał o prawie osiem punktów.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"
Era Ahonena
Na swój kolejny triumf w TCS Ahonen musiał czekać kolejne cztery lata. Wtedy wygrał tylko w Innsbrucku, dołożył do tego podium w Oberstdorfie. Nie zawiódł jednak w Garmisch-Partenkirchen oraz Bischofshofen, plasował się w czołowej piątce co wystarczyło do zwycięstwa w całym cyklu.
W sezonie 2004/2005 wygrał pierwsze trzy konkursy TCS. Kolejne zwycięstwo w cyklu miał niemal w kieszeni, ale Fin walczył o coś więcej. Celem było powtórzenie wyczynu Svena Hannawalda sprzed kilku lat i zapisanie się w historii skoków.
Plany pokrzyżował mu Martin Hoellwarth. Austriak skoczył kapitalnie w pierwszej serii, miał ponad osiem punktów przewagi. W drugiej próbie to Ahonen poleciał dalej, lecz Hoellwarth nie roztrwonił całej zaliczki. Fin ostatecznie był drugi, co wystarczyło mu do kolejnego triumfu w turnieju.
To jednak następna edycja Turnieju Czterech Skoczni zapisała się w historii skoków. Wszystko z powodu dwóch zwycięzców. Janne Ahonen wygrał w Oberstdorfie oraz Bischofshofen, z kolei Jakub Janda okazał się najlepszy w Garmisch-Partenkirchen. Po ośmiu skokach obaj zawodnicy mieli taką samą notę – 1081,5 punktu. To jak na razie jedyny taki przypadek w historii cyklu, kiedy dwóch zawodników mogło się cieszyć z wygranej w TCS.
Swój ostatni triumf Ahonen odniósł w sezonie 2007/08. W pierwszym konkursie Morgenstern zdeklasował rywali. Nad Gregorem Schlierenzauerem i Janne Ahonenem miał ponad 15 punktów przewagi. Później jednak Austriak nie wytrzymał presji i już po konkursie w Garmisch-Partenkirchen musiał oddać koszulkę lidera.
Zawody w Innsbrucku nie odbyły się z powodu silnego wiatru. O wygranej zdecydowały więc konkursy w Bischofshofen. Tam już dwukrotnie najlepszy był Ahonen i to on cieszył się z piątej wygranej w TCS w karierze. Po sezonie 2007/08 Fin zdecydował się po raz pierwszy zakończyć karierę.
Powrót mistrza
W sezonie 2009/10 zawodnik powrócił na skocznie, żeby zdobyć trofeum, którego mu brakowało – złoto olimpijskie. Jedyne miejsca na podium po przerwie zajął właśnie podczas konkursów Turnieju Czterech Skoczni. Fin uplasował się w najlepszej trójce konkursów w Oberstdorfie, Innsbrucku oraz Bischofshofen.
Dla skoczka były to ostatnie podia w karierze. Na igrzyskach w Vancouver na normalnej skoczni był czwarty. Sam Ahonen jeszcze dwukrotnie wznawiał karierę: przed igrzyskami w Soczi oraz przed igrzyskami w Pjongczang. Nie odnosił już jednak większych sukcesów.
Nie zanosi się na to, żeby w najbliższych latach ktokolwiek miał powtórzyć wyczyn Ahonena w TCS. Z wciąż aktywnych skoczków jedynie Kamil Stoch oraz Gregor Schlierenzauer mają na koncie dwa triumfy w całym cyklu. Jednak jedynie Polak będzie miał szansę na trzeci triumf w tym sezonie, bowiem Austriak nie został powołany na niemiecką część TCS.
Czytaj więcej:
Turniej Czterech Skoczni. Zagraniczne media komentują sytuację Polaków. "Koronawirusowy chaos"
Turniej Czterech Skoczni. Oberstdorf z najstarszym rekordem sezonu. Wynik Pettersena przetrwał 17 lat