Trwa wielkie zamieszanie w słoweńskich skokach. W piątek Timi Zajc uderzył w trenera Gorazda Bertoncelja i sztab szkoleniowy, zrzucając na nich winę za kiepskie wyniki skoczków (WIĘCEJ). W sobotni poranek Związek Narciarski Słowenii poinformował o wykluczeniu z kadry 20-latka (WIĘCEJ), a kilkadziesiąt minut później z tamtejszego obozu napłynęły kolejne informacje.
Jak poinformował serwis siol.net, Bertoncelj przestał pełnić funkcję trenera słoweńskich skoczków. Nie dokończy on na tym stanowisku trwających mistrzostw świata w lotach, a jego obowiązki przejmie dotychczasowy asystent - Robert Hrgota. Bertoncelj pełnił swoją funkcję od marca 2018 roku.
Nov pretres v @SloskiSZS reprezentanci. Po Timi Zajc se poslavlja tudi trener Gorazd Bertoncelj. #skoki pic.twitter.com/UgoYclCrrY
— JakaLopatic (@Jaka_Lopatic) December 12, 2020
Dodajmy, że Słoweńcy są w o tyle trudnej sytuacji, że po wykluczeniu Zajca nie mają czwartego na niedzielne zmagania drużynowe. Wszystko przez to, że Peter Prevc i Ziga Jelar - po nieudanych czwartkowych treningach - zostali umieszczeni na liście przedskoczków, a według FIS to uniemożliwia im udział w niedzielnych zmaganiach. Trwają rozmowy z FIS, by dopuścić do startu któregoś z nich w trybie wyjątkowym.
W sobotę, w Planicy, odbędzie się trzecia i czwarta seria konkursu indywidualnego o mistrzostwo świata w lotach. Na niedzielę zaplanowana jest drużynówka. Gospodarze imprezy z całą pewnością nie tak wyobrażali sobie to, co dzieje się na skoczni mamuciej. Najwyżej sklasyfikowany Słoweniec na półmetku zmagań zajmuje 17. miejsce.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"