Skoki narciarskie. Puchar Świata 2019. Polska drużyna zaprogramowana na podium. Rywale drżą

Newspix / Volk/Nordpole / Na zdjęciu: Dawid Kubacki, Jakub Wolny, Kamil Stoch i Piotr Żyła
Newspix / Volk/Nordpole / Na zdjęciu: Dawid Kubacki, Jakub Wolny, Kamil Stoch i Piotr Żyła

Od trzech lat na hasło "konkurs drużynowy w skokach narciarskich", polscy kibice reagują z dużym uśmiechem na ustach. Wszystko dlatego, że Biało-Czerwoni spisują się w nich rewelacyjnie. Stefan Horngacher stworzył maszynę do stawania na podium.

Z Wisły Szymon Łożyński, WP SportoweFakty

Na początku XXI wieku, polskie skoki narciarskie zamykały się w dwóch słowach - Adam Małysz. "Orzeł z Wisły" wystrzelił z formą i porwał za sobą tłumy. Wygrywał seryjnie konkursy Pucharu Świata, kibice w Polsce szaleli, ale był sam. Koledzy z reprezentacji bardzo odstawali poziomem od późniejszego czterokrotnego mistrza świata i Małysz mógł tylko pomarzyć o sukcesach w konkursach drużynowych.

Tak naprawdę w czasach największych sukcesów "Orła z Wisły" celem Biało-Czerwonych był awans do finałowej serii. Miejsce w szóstce było dużym sukcesem, a podium rozpatrywano w kategoriach sensacji. Ta tendencja zaczęła zmieniać się, gdy kadrę objął Łukasz Kruczek. Może Polacy nie byli jeszcze żelaznymi faworytami do podium, zwycięstwo najczęściej dalej było poza ich zasięgiem, ale z roku na rok coraz bardziej budowali swoją pozycję w ścisłej światowej czołówce.

Pierwszy wielki sukces drużynowy przyszedł w 2013 roku w Val di Fiemme. Podopieczni Łukasza Kruczka w składzie Kamil Stoch, Maciej Kot, Dawid Kubacki i Piotr Żyła sięgnęli po brązowy medal mistrzostw świata w rywalizacji drużynowej. Ten konkurs miał niecodzienny przebieg, bowiem zaraz po zawodach Polacy byli bardzo rozczarowani, gdyż teoretycznie zajęli 4. miejsce. Okazało się jednak, że sędziowie dodali za dużo punktów Andersowi Bardalowi za niższą belkę i po weryfikacji, to Polacy mogli cieszyć się z brązowego medalu, kosztem Norwegów.

ZOBACZ WIDEO Adam Małysz czy Kamil Stoch? Martin Schmitt zabrał głos ws. porównywania polskich skoczków

Dwa lata później Biało-Czerwoni powtórzyli swój sukces w nieco innym składzie w Falun, ale wciąż brakowało im regularności w drużynowych startach i przede wszystkim triumfu w takim konkursie. Takowy przyszedł w pierwszym roku pracy ze Stefanem Horngacherem. Kilka razy pisaliśmy już, że Austriak wprowadził polskie skoki narciarskie na salony i to stwierdzenie idealnie pasuje przede wszystkim do wyników Biało-Czerwonych w drużynówkach za kadencji tego szkoleniowca.

Czytaj także: Dawid Góra: Idzie nowe w polskich skokach. Kto stoi w miejscu, ten się cofa

Już w pierwszym zimowym starcie pod wodzą Horngachera Polacy spisali się rewelacyjnie. Wygrali zmagania zespołowe w Klingenthal, wyprzedzając drugich Niemców aż o 41,5 punktu. Prawdziwa deklasacja. Lepszego pierwszego zwycięstwa naszej reprezentacji w zmaganiach zespołowych nie mogliśmy sobie wyobrazić. To nie był jednak jednorazowy wyskok. Po prostu Polacy stali się specjalistami od drużynówek i przed każdym kolejnym konkursem za kadencji Horngachera planem minimum było miejsce na podium.

W pierwszym sezonie pracy Austriaka, nasi reprezentanci byli na podium we wszystkich sześciu drużynowych konkursach Pucharu Świata, w tym dwa razy wygrali (oprócz Klingenthal także w Willingen). Zwieńczeniem ich znakomitej formy w drużynówkach była deklasacja rywali na mistrzostwach świata w Lahti. Polacy w pięknym stylu wywalczyli złote medale, wyprzedzając drugich Norwegów o niespełna 26 punktów.

W kolejnych dwóch sezonach Horngachera, Biało-Czerwoni nadal imponowali formą. Na mistrzostwach świata w lotach potrafili sięgnąć po brąz drużynowo. Powtórzyli ten sukces na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu. Pierwszy tak naprawdę nieudany konkurs drużynowy dla Polaków podczas pracy Austriaka miał miejsce już w 2019 roku, gdy niespodziewanie nasi reprezentanci zajęli dopiero 4. miejsce w drużynówce na mistrzostwach świata w Innsbrucku. To był jednak tylko wypadek przy pracy.

W sobotę, już z nowym trenerem Michalem Doleżalem, Biało-Czerwoni otworzą kolejny sezon drużynówek. Trzy lata ze Stefanem Horngacherem bardzo nas, kibiców, rozpieściły. Liczymy, że Biało-Czerwoni utrzymają jednak swoją znakomitą formę w drużynówkach i sezon 2019/2020 rozpoczną tak jak poprzedni, czyli od pewnego zwycięstwa w zmaganiach zespołowych w Wiśle. Początek pierwszej serii sobotniej drużynówki o godzinie 16:00. Relacja na żywo na WP SportoweFakty (zapowiedź konkursu przeczytasz TUTAJ).

Komentarze (3)
siber
23.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wraca Łożyński, pismak znany z pisania pierdół na temat skoków narciarskich . Oj będzie się działo . 
Bogusław Sobol
23.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To wczoraj nie były skoki drużynowe? Przecież była transmisja. Nasi wygrali, stali na podium. Prezydent im gratulował i wręczał nagrody, grano i śpiewano hymn. To co to było i po co? Czytaj całość
avatar
Endorfinka
23.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
jakie podium?? wszyscy po 125-133 w kwalifikacjach a nasi poki co 116...przepasc...zobaczymy jeszce na nasza trojce.