Stefan Horngacher okazał się idealnym trenerem dla Polaków. Przemyślane podejście psychologiczne i profesjonalizm w planowaniu okresów przygotowawczych, konsekwencja w dążeniu do celu i autorytet, który przełamał nawet niesfornego Piotra Żyłę. Trudno wyobrazić sobie lepszą pracę trenerską.
Dla naszych skoków nie było czymś naturalnym, że okres przygotowawczy zaczynał się już tydzień po zakończeniu sezonu. Czas na odpoczynek dla skoczków był mocno dozowany. Choć czasem dało się wyczuć w wypowiedziach zawodników, że być może luzu otrzymywali nieco za mało, to szybko mogli o tym zapomnieć dzięki fantastycznym wynikom. Przecież właśnie w dla ich osiągnięcia poświęcili niemal całe swoje dotychczasowe życie.
Drzazgą, która tkwiła w sercach kibiców przez ponad połowę sezonu była niepewność co do przyszłości kadry. Zafundował nam ją wyłącznie Horngacher. Opóźnianie ogłoszenia decyzji, niewiedza, którą w pewnym stopniu miał nawet prezes Apoloniusz Tajner i dyrektor Adam Małysz była efektem nie do końca eleganckiego zachowania Austriaka. Rozmowy z Niemcami, dla których będzie teraz pracować Horngacher, być może, dało się przyspieszyć. A nawet jeśli nie, to trzymanie w zawieszeniu Polskiego Związku Narciarskiego mogło służyć tylko samemu trenerowi. Trudno wyobrazić sobie, by przyniosło ono korzyści komukolwiek innemu. Już na pewno nie skoczkom.
Stefan Horngacher: Decyzja z serca, nie z rozumu. To był najlepszy czas w moim trenerskim życiu >>
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czy sportowcy sprawdzają się w polityce? "To są ogromne pieniądze"
Szkoda, bo bez tego Horngacher pozostałby jedną z nielicznych nieskazitelnych wręcz osób pracujących w polskim sporcie. Ogłoszenie decyzji po mistrzostwach świata w Seefeld wydawało się już zbyt późnym terminem, a co dopiero uczynienie tego na koniec sezonu, kiedy trzeba myśleć o kolejnym.
Widać było jednak, że do samego końca Austriak dawał z siebie sto procent w pracy z Polakami. Zdaje się, że żaden ze skoczków nie mógł narzekać na sam proces treningowy i analizę konkursów. Nerwowość trenera podczas kilku niesprawiedliwych konkursów w tym sezonie również była symboliczna i pokazywała pełne jego zaangażowanie w walkę o rezultaty podopiecznych. Tym bardziej maskarada z podejmowaniem decyzji powinna być znacznie wcześniej ukrócona. Być może dało się ją wyeliminować zupełnie.
Trudno powiedzieć, czy polski związek, mając więcej czasu na podjęcie dalszych kroków i wiążące rozmowy z kandydatami do zastąpienia Horngachera, podjąłby inną decyzją niż zatrudnienie Michala Dolezala jako trenera kadry A. Nie mnie to rozstrzygać. Ale Małysz i Tajner na pewno powinni mieć możliwość spokojnego przeanalizowania sytuacji.
Sport to w jakiejś mierze jednak również kalkulacja. A jeśli chodzi o bilans Horngachera w Polsce, nie można mieć żadnych zastrzeżeń. To znakomity trener, który zostawił u nas swoje założenia treningowe, swoje podejście do pracy. Jeśli sztab i związek tego nie zmarnują, pokłosie pracy Austriaka w naszym kraju może być widoczne jeszcze długo.
Stefan Horngacher architektem wielkich sukcesów. Trzy najlepsze lata w polskich skokach >>
Niezależnie od zamieszania pod koniec pracy Horngachera w Polsce, jego zatrudnienie w naszych skokach było strzałem w dziesiątkę. Przeszedł do historii polskiego sportu i już na zawsze pozostanie na jej kartach. Prawda jest taka, że po latach nikt nie będzie pamiętać o tym, jak zakończyła się nasza współpraca. A wyniki pozostaną. Michal Dolezal, bliski współpracownik Horngachera, ma zapewne zagwarantować kontynuację pracy Austriaka. Oby więc tak się stało.
Stefan, dziękuję za ogrom wszystkich wspaniałych chwil, które razem ze swoimi podopiecznymi dałeś nam przez trzy sezony!
Dawid Góra
Dopisywanie mu teraz jakiejs "rysy" w zachowaniu i tym samym w zyciorysie jest Czytaj całość