Przez warunki atmosferyczne konkurs zamienił się w zwykłą loterię. Do drugiej serii nie awansował Piotr Żyła, a Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Stefan Hula zajęli odległe lokaty. Z walką o medal pożegnali się też Władimir Zografski, Johann Andre Forfang, Timi Zajc czy Antti Aalto.
- Jesteśmy zdegustowani tym, co działo się w serii. Konkurs mistrzostw świata w takich warunkach mija się z celem - mówili komentatorzy w TVP.
W podobnym tonie wypowiadał się Adam Małysz w telewizyjnym studiu. - To jest niewiarygodne. Patrząc na to, co się działo na treningach, nasi zawodnicy skakali najdalej... Można powiedzieć, że system nas pogrążył. Wiatr na rozbiegu, śnieg, zmiany warunków - nie można mieć więcej pecha - mówił były skoczek.
Czytaj też:
-> Kochamy skoki narciarskie. Inni ledwie wiedzą, że istnieją. "Ten sport umiera"
-> MŚ w skokach 2019: Kinga Rajda ósma, Kamila Karpiel dziesiąta na treningu
Sytuację starał się uspokoić Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego. - Tak się ułożyło, nie można nic z tym poradzić. Zmiany z rozbiegiem, wiatr. Kobayashi miał szansę, wykorzystał lepsze warunki - skomentował. Japończyk jako jeden z dwóch zawodników osiągnął odległość powyżej stu metrów, dokładniej 101. Drugi był Karl Geiger, który uzyskał wspomniane sto metrów.
- Nie da się nic więcej powiedzieć, wyniki mówią same za siebie. To nie była udana seria, skoki nie były super, ale nie było błędów. Jeśli warunki na rozbiegu są takie, że zawodnik już na rozbiegu czuje, że ma wiatr na plecach... Eisenbichler nie miał szans, tak jak nasi skoczkowie - dodał Małysz.
ZOBACZ WIDEO Adam Małysz trenerem reprezentacji Polski? Tego chcą kibice!
MAMY MISTRZA I V-CE MISTRZA
DAWID KAMIL !!!!!
DZIĘKUJEMY