- Nie do końca dobrze ułożyłem się do lądowania. Niefajnie do tego podszedłem. Trochę mnie zaczęło skręcać. Ogólnie skok był jednak w porządku - podkreślił podopieczny Stefana Horngachera w rozmowie z Dominikiem Formelą ze skijumping.pl.
- Chciałoby się jeszcze trochę polecieć. W końcówce narta mi jednak trochę utonęła, z resztą podobnie jak w drugim treningu. Jest to jednak do poprawy - dodał Piotr Żyła.
W sezonie 2018/2019 31-latek rzadko udzielał wywiadów, zwłaszcza po kwalifikacjach. W Predazzo odstąpił jednak od tej reguły. Co jeszcze ważniejsze, wiślanin był uśmiechnięty od ucha do ucha. Widać było, że nieudany dla siebie 67. Turniej Czterech Skoczni (19. lokata) Polak zostawił za sobą, co z resztą sam potwierdził - Już jest dobrze - powiedział.
Konkursy zaliczane do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata powróciły do Predazzo po 7 latach przerwy. - Nic się tutaj nie zmieniło - zwrócił uwagę Piotr Żyła, który wypowiedział się także o naturalnych torach najazdowych (są już rzadkością w cyklu). - Nie ma to dużego znaczenia. Na tym rozbiegu po prostu więcej się dzieje, bo troszkę mocniej rzuca.
Piątkowe skakanie w Predazzo wicelider PŚ rozpoczął od próby na 116,5 metra w pierwszym treningu. W kolejnym uzyskał już 130 metrów, a skok kwalifikacyjny zakończył na 128. metrze. Jeśli w sobotę Żyła będzie uzyskiwał odległości w granicach 130. metra i poprawi lądowanie, to może powalczyć o szóste swoje pucharowe podium w tym sezonie. Początek pierwszej serii o 16:00. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Co z następcami polskich skoczków? "Wyrwa może być widoczna"