Kamil Stoch po słabszym występie w Kulm przystąpił wraz z kolegami do walki w mistrzostwach świata w lotach narciarskich w Oberstdorfie. W czwartek miały odbyć się treningi i kwalifikacje, jednak warunki atmosferyczne nie pozwoliły na 100-procentową realizację planów. Odbyła się tylko jedna sesja treningowa.
- Było sporo loterii, sporo kręcenia wiatrem. Dobrą decyzją było przeniesienie dalszych lotów na piątek. Jeden skok udało się jednak oddać i ja jestem zadowolony - powiedział Stoch. Na pierwszym treningu udało mu się osiągnąć odległość 214,5 metra, dzięki czemu zajął drugą lokatę.
To dobry prognostyk przed kolejnymi dniami rywalizacji. - Mam nadzieję, że wróciłem na dobre tory, takie jak przed Turniejem Czterech Skoczni i w jego trakcie. Trochę byłem wymęczony, przede wszystkim głowa się odświeżyła, ciało też reaguje na bodźce z mózgu - wyjaśnił skoczek.
Stocha podczas skoku zniosło nieco na prawą stronę. - To nie jest problem. Lepiej w prawo niż w lewo - zażartował. - Czasami tak bywa, wystarczy drobne ułożenie ramion i ten lot jest bardziej skośny, ale wiem, nad czym mam pracować i na tym się będę skupiał.
Zawodnicy, by uprzyjemnić sobie oczekiwanie na skoki i decyzje jury, grali w piłkarzyki. Piotr Żyła rywalizował najpierw w duecie z Cestmirem Koziskiem, a następnie z Michalem Dolezalem. Z pierwszym partnerem udało mu się pokonać Kamila Stocha i Stefana Hulę, z drugim już nie. - Oczywiście nie ma znaczenia, kto jest najlepszy. Chodzi o to, żeby zabić czymś czas i nie myśleć ciągle o skokach - zakończył Stoch.
ZOBACZ WIDEO: Snowboardzista z Polski spędził w śpiączce 9 dni. "To bardzo duże zagrożenie"