Finlandia przez całe dekady zawsze była jedną z największych potęg w skokach. Ostatnie lata to pogłębiający się kryzys, ale bieżący sezon to prawdziwa katastrofa. Jedynie Lauri Asikainen raz błysnął w Lillehammer, jednak z tygodnia na tydzień Finowie prezentują się coraz gorzej.
Na Turniej Czterech Skoczni wysłana została trzyosobowa reprezentacja, jednak w trzech pierwszych konkursach występował tylko Ville Larinto, gdyż Asikainen i Harri Olli nie byli w stanie przebrnąć przez kwalifikacje. Po niemieckiej części Turnieju obydwaj zostali odsunięci od startów, a na finałowy konkurs w Bischofshofen z Finlandii wezwany został debiutant Andreas Alamommo.
Wtorkowe kwalifikacje przyniosły siedemnastoletniemu debiutantowi ostatnie sześćdziesiąte drugie miejsce. Na domiar złego do czołowej pięćdziesiątki nie wszedł także Larinto (był pięćdziesiąty drugi), a to oznacza, że na zakończenie Turnieju Czterech Skoczni odbędą się zawody, w których nie wystąpi ani jeden reprezentant Finlandii. Tak źle u Finów nie było jeszcze nigdy - obecnie nawet wyniki z ostatnich dwóch, trzech lat, wówczas krytykowane, wydają się być czymś zupełnie nieosiągalnym.
[b]Zobacz także: Rodzice polskiego skoczka chcieli, żeby całkowicie porzucił sport
[/b]