Nie przejmuję się gorszymi startami - rozmowa z Piotrem Żyłą

Piotr Żyła nie ukrywa, że jego starty przed konkursem LGP w Wiśle nie były najlepsze. Ulubieniec kibiców stara się jednak tym nie przejmować i spokojnie przygotowywać do sezonu olimpijskiego.

W tym artykule dowiesz się o:

Dawid Góra: Konkurs w Wiśle musiał mieć dla pana szczególne znaczenie. Skakał pan u siebie.

Piotr Żyła: Na pewno zawsze u siebie lepiej się skacze. Jest grono znajomych, zna się skocznię - na swoim terenie zawsze jest lepiej.

Tym bardziej szkoda, że nie udało się wystąpić w drużynie.

- Szkoda, chciałem wystąpić, ale to nie była moja decyzja. Trener tak zdecydował i jak się okazało, słusznie, bo drużyna wygrała. Nie mam do trenera żadnych pretensji, bo uzasadnił swoją decyzję i miał rację - nie skakałem ostatnimi czasy super.

[b]

Czy nieco słabsza forma w ostatnim czasie jest powodem do zmartwień?
[/b]
- Nie, w ogóle się tym nie przejmuję. Ostatnio miałem dużo treningu i myślę, że ta gorsza forma była spowodowana właśnie tym. Przed letnim Grand Prix trochę uspokoiłem trening, teraz mamy dwa konkursy, potem mistrzostwa Polski, a po nich planuję ostro trenować do zimy.

Maciej Kot zdradził nam, że podczas treningów tego lata zdarzały się momenty, że pana dyspozycja była naprawdę wysoka.

- Na początku, kiedy zaczynaliśmy skakać - wtedy byłem w najlepszej formie tego lata. Skakałem super, ale wiadomo, że nie było żadnych zawodów - mówimy tylko o treningach. Od obozu w Ramsau dyspozycja zaczęła spadać, a teraz z kolei znowu jest niewielka zwyżka.

Czy to, że jest pan tak popularnym skoczkiem pomaga w momencie, kiedy wyniki są nieco słabsze od oczekiwań?

- Zdaję sobie sprawę z tego, że zarówno kibice, jak i trenerzy mają teraz bardzo duże oczekiwania. Staram się jednak tym nie przejmować. Ostatnio moja forma była trochę gorsza, ale wiem czym to było spowodowane i dążę do tego, aby się ustabilizowała. Nie przejmuję się gorszymi startami. Po prostu staram się dalej robić swoje. Ja skaczę, bo lubię, a nie dlatego, że ktoś mi każe i ma jakieś oczekiwania wobec mnie.

Obawia się pan rywalizacji o miejsce w drużynie? Konkurencja jest coraz większa.

- Zdaję sobie sprawę z tego, że jest większa konkurencja, ale to daje większą motywację do tego, żeby dobrze skakać. Kiedy jest z kim konkurować o miejsce w drużynie, podnosi się poziom całego zespołu. Każdy przecież chce w nim być. To na pewno plus.

Czy stawia pan sobie konkretne cele przed konkursami w Courchevel oraz Einsiedeln?

- Raczej nie, wiadomo, że chciałbym dobrze poskakać, ale nie wiem jeszcze w jakiej dyspozycji będę. Jeśli wywalczę miejsce w pierwszej dziesiątce, będzie bardzo dobrze. Na pozycję w pierwszej dwudziestce też bym zresztą nie narzekał.

Źródło artykułu: