Inga Dziergas: Nie ma co się oszukiwać - FIS Team Tour w twoim wykonaniu wypadł średnio. Jak oceniasz swoje skoki w Klingenthal po wpadce z kwalifikacji w Willingen, kiedy to nie udało ci się dostać do odwołanego później konkursu?
Maciej Kot: Zatem tak - ze skoku na skok w Klingenthal szło coraz lepiej, jednak pojawiały się jeszcze pewne błędy, które nie pozwalały mi osiągać dobrych rezultatów. Dopiero w konkursie wszystko zaczęło wyglądać dobrze, stąd 13. miejsce. Pocieszający jest fakt, że wiem już, jakie błędy popełniam i nad czym muszę się teraz skoncentrować, by przygotować formę na Mistrzostwa Świata w Val di Fiemme.
Co więc jest przyczyną słabszych skoków, jakie są to błędy?
- Głównie chodzi o błędy w locie i na progu, muszę popracować nad odbiciem. Jednak przyczyną tego po części jest nie do końca optymalna pozycja na rozbiegu. Ogólnie moja dyspozycja jest ustabilizowana, ale to jeszcze nie jest to tzw. maximum, na jakie mnie stać.
A jak podsumowałbyś ten sezon do tej pory? Jesteś zadowolony z wyników czy jest jeszcze jakiś niedosyt?
- Myślę, że jak do tej pory, to sezon jest udany. Początek był bardzo ciężki dla nas wszystkich, nie było satysfakcjonujących wyników, ale nie do końca z naszej winy. Zawiniły kombinezony. Potem było już coraz lepiej. Oczywiście niedosyt też jest, bo przy odrobinie szczęścia wyniki mogłyby być jeszcze lepsze. Ale trzeba być dobrej myśli i pamiętać, że sezon jeszcze się nie kończy.
Często bywało tak, że Twoje skoki w treningach i kwalifikacjach nie były jakieś przesadnie dobre, a w konkursie prezentowałeś bardzo wysoką formę. Z czego to wynika?
- Po pierwsze to wynika to z mojego charakteru, jestem takim "fighterem" i potrafię się zmotywować nawet jak coś nie idzie. Po drugie współpracuje długi czas z psychologiem i czuję się bardzo dobrze przygotowany psychicznie do każdych zawodów.
Pierwsza myśl, która przyjdzie ci do głowy: jak uważasz, co jest Twoją mocną stroną jako skoczka?
- Ciężkie pytanie. Myślę, że konsekwencja w dążeniu do celu, dynamika i przede wszystkim silna psychika.
Zawsze bardzo wysoko stawiasz sobie poprzeczkę. Ambicje przeszkadzają Ci w osiąganiu celów?
- Faktycznie czasami muszę trochę hamować moje ambicje. Zbyt dużo ambicji nie pozwala odpowiednio skoncentrować się na zawodach, pojawia się za dużo myślenia o wyniku, co może wywołać negatywne skutki w postaci słabych skoków.
Zbliżają się mistrzostwa świata w Val di Fiemme. Jak oceniasz swoje szanse w rywalizacji o medale?
- Mimo wszystko do mistrzostw świata jest jeszcze trochę czasu. Na tę chwilę mamy na pewno szanse na medal w drużynie, jest to bardzo realny cel. W konkursach indywidualnych myślę, że mam większe szanse na skoczni normalnej. Tak naprawdę, jeżeli nie obniżę lotów, to przy moich dobrych skokach i z odrobiną szczęścia wszystko jest możliwe - nawet medal.
Jaki wynik w Val di Fiemme jest takim twoim minimum, który jeszcze byłby dla ciebie satysfakcjonujący?
- Szczerze? Moim celem jest dwa razy pierwsza "10".
A kogo typujesz na faworytów indywidualnie i w drużynie?
- Indywidualnie na pewno Gregor Schlierenzauer, Anders Bardal, może Anders Jacobsen albo też Severin Freund. Drużynowo bez wątpienia Austria i Norwegia.
Już za rok jedna z najważniejszy dla każdego sportowca imprez - igrzyska olimpijskie w Soczi. Myślisz już o sezonie olimpijskim? Masz jakieś konkretne cele na konkursy w Rosji?
- Jeszcze nie. Teraz koncentruję się na bieżącym sezonie. Przyjdzie czas, że będziemy wspólnie z trenerami myśleć już o igrzyskach w Soczi. Nie mam jeszcze żadnych konkretnych celów, nie myślałem nawet o tym.
A teraz pytanie odnoście powracającego ciągle tematu - kombinezony. Co z nimi? Podoba ci się dotycząca ich zmiana w regulaminie, czy raczej jesteś przeciwnikiem tego pomysłu?
- Ciężko powiedzieć. Dla mnie zmiany kombinezonów były raczej dobre. Szybko się przyzwyczaiłem i nie narzekałem. Jednak słabym punktem tego pomysłu jest fakt, że przez tę zmianę warunki atmosferyczne jeszcze bardziej wpływają na wyniki osiągane przez skoczków, co powoduje, że bardzo często wyniki są niesprawiedliwe.
Powstał też jeszcze jeden nowy pomysł - budowa skoczni narciarskiej na Stadionie Narodowym w Warszawie. Co sądzisz o tym projekcie i przeprowadzaniu tam zawodów Pucharu Świata?
- Jak dla mnie fajny i ciekawy pomysł. Może niekoniecznie do przeprowadzania tam zawodów tej rangi, ale bardziej jako formy popularyzacji skoków narciarskich.
Ostatnimi czasy media mówią o tobie w różny sposób. Krytyka motywuje Cię, czy raczej wpływa na ciebie negatywnie? Jak jest też z tymi pozytywnymi opiniami?
- Nie czytam za dużo o sobie, ale oczywiście dobiegają do mnie różne opinie i zdania na mój temat. Osobiście się tym jakoś bardzo nie przejmuję. Czasami zdarza mi się wyciągać jakieś wnioski po negatywnych słowach, bywa to bardzo motywujące. Pozytywne i miłe opinie odnośnie mojej osoby oczywiście też motywują, a dodatkowo jeszcze sprawiają radość. Jestem, jaki jestem i nie chce się zmieniać, bo komuś to nie pasuje.