Słoweńcy zwycięzcami dramatycznego konkursu w Oberstdorfie, szóste miejsce Polaków

Pierwszą i jak się szybko okazało - jedyną serię dramatycznych zawodów Pucharu Świata w Oberstdorfie wygrali reprezentanci Słowenii, którzy zaledwie o 0,7 punktu wyprzedzili faworyzowanych Austriaków - zwycięzców tegorocznego cyklu FIS Team Tour. Polacy niedzielne zmagania na niemieckim obiekcie zakończyli na szóstym miejscu, a w całym turnieju sklasyfikowani zostali o "oczko" niżej.

W tym artykule dowiesz się o:

O tym, że pogoda tak jak kobieta zmienną jest wiadomo nie od dziś, a najwięcej na ten temat mogą powiedzieć organizatorzy zawodów Pucharu Świata w Oberstdorfie, które w trwający jeszcze weekend zakończyły czwartą edycję FIS Team Tour, a ta ostatecznie padła łupem Austriaków. Jeszcze w sobotę rywalizacja na mamucim obiekcie Heiniego Klopfera odbywała się bez jakichkolwiek przeszkód, ale dzień później warunki atmosferyczne w Bawarii zmieniły się diametralnie. Porywisty i wyjątkowo zmienny wiatr, a przy tym dodatnie temperatury i opady deszczu ze śniegiem, mocno ograniczające widoczność najpierw storpedowały serię próbną, a chwilę później niedzielną "drużynówkę", podczas której jury wielokrotnie przerywało konkurs, nieustannie zmieniając długość najazdu na próg.

Zmagania w Oberstdorfie rozpoczęły się z niewielkim, bo 10-minutowym opóźnieniem, a do startu zgłoszonych zostało jedenaście zespołów, w tym oczywiście reprezentacja Polski. Zdecydowanie najsłabsi z całej stawki zgodnie z przewidywaniami okazali się Kazachowie, wyraźnie odstający poziomem od pozostałych ekip. Drugie miejsce od końca, choć ze sporą przewagą nad outsiderami z Azji zajęli będący w głębokim kryzysie Finowie. Kraj Tysiąca Jezior z Janne Happonenem (119m), Mattim Hautamaekim (140m), Anssi Koivurantą (157m) i Ollim Muotką (209m) odnotował kolejny w tym sezonie blamaż, przegrywając zawody nawet z mizernie prezentującą się Francją.

O sporym pechu mogą mówić Japończycy. Po jednej z przerw, spowodowanej zmianą belki startowej swoją próbę całkowicie zepsuł Shohei Tochimoto, spadając już na osiemdziesiąty ósmy metr. Samurajowie o końcowym "pudle" w FIS Team Tour mogli zatem zapomnieć i na nic zdały się im dalekie loty Daiki Ito, Taku Takeuchi, czy nawet wiecznie żywego Noriaki Kasai. Azjaci w kilku skokach nie zdołali odrobić tej niespodziewanej ogromnej straty i z zajmowanej po sobocie trzeciej pozycji spadli na szóstą, tuż przed biało-czerwonych. Przypomnijmy, że po podobnej "wpadce" podczas prestiżowego TCS w Innsbrucku szanse na równie wielki sukces zaprzepaścił Ito.

Na szóstej pozycji sklasyfikowano Polaków. Najwyższą notę dla naszej drużyny nieoczekiwanie udało się zdobyć Piotrowi Żyle, który fenomenalny lot na 217 metr zakończył jednak pechowym upadkiem. Magiczną granicę dwustu metrów nieznacznie przekroczył też Krzysztof Miętus (202m), z niezłej strony pokazał się Maciej Kot (177,5m), a swoje tradycyjnie zrobił Kamil Stoch (196m).

"Oczko" wyżej bezpiecznie znaleźli się Czesi, mający w swoich szeregach Antonina Hajka (209m), Lukasa Hlavę, Jakuba Jandę i Romana Koudelkę. Na upragnionym podium zabrakło też gospodarzy, a to za sprawą słabego wyniku Michaela Neumayera (163m). Potknięcia naszych zachodnich sąsiadów oraz Japończyków w pełni wykorzystali najlepsi w niedzielnej "loterii" Słoweńcy. Wygraną podopieczni Gorana Janusa odnieśli zasłużenie, wspaniały lot na 218 metr wykonał Jurij Tepes, nie zawiódł najsłabszy z "czwórki" - Jure Sinkovec (189,5m), a 209 metrów przypisano Robertowi Kranjcowi. Z kolei kapitalny rezultat na niemieckim mamucie osiągnął doskonale spisujący się od początku weekendu Peter Prevc. Młody mistrz swojego kraju w imponującym stylu wyrównał dotychczasowy rekord obiektu Harri Olli (225,5m), ambitnie wyciągając skok, zakończony jednak groźnie wyglądającym upadkiem. I choć początkowo wydawało się, że Prevc nie odniósł żadnych poważniejszych obrażeń, to kilkanaście minut później utalentowany 19-latek stracił przytomność i został przewieziony do pobliskiego szpitala.

W cieniu tych dramatycznych wydarzeń tegoroczna edycja FIS Team Tour padła łupem mocno przeciętnie prezentujących się w Willingen Austriaków, druga lokata przypadła rewelacyjnym przed tygodniem Norwegom, a trzecia wspomnianym Słoweńcom.

Najbliższe emocje z lotami narciarskimi czekają kibiców już w czwartek, na kiedy zaplanowano kwalifikacje do indywidualnych zawodów w Vikersund, gdzie rozegrana zostanie najważniejsza impreza sezonu. Mistrzowskiego tytułu sprzed dwóch lat broni powracający do świetnej formy Simon Ammann. Szwajcar w sobotę po raz pierwszy tej zimy mógł cieszyć się z miejsca na pucharowym podium.

MKrajNota
1 Słowenia 732,5
2 Austria 731,8
3 Norwegia 715,9
4 Niemcy 702,4
5 Czechy 668,0
6 Polska 659,7
7 Japonia 581,2
8 Rosja 532,3
9 Francja 486,2
10 Finlandia 481,2
11 Kazachstan 340,6
Źródło artykułu: