Tuż przed drugim skokiem Gregora Schlierenzauera konkurs został niespodziewanie przerwany. Na górze skoczni Austriak toczył walkę ze swoim kombinezonem, którego nie mógł dopiąć. - Założyłem kombinezon i zauważyłem, że zamek jest zepsuty. To najgorsze co może się przytrafić, zdarza się bardzo rzadko. To oczywiście bardzo pechowa sytuacja. Czasem się jednak zdarza, po prostu coś się zepsuło - komentował Austriak po zakończeniu zawodów.
Pechowy kombinezon został w końcu zapięty za pomocą taśmy klejącej, dzięki czemu Schlierenzauer oddał skok. Odległość dała mu pierwsze miejsce, jednak po chwili jury ogłosiło dyskwalifikację niedoszłego triumfatora. - Przepisy jednoznacznie mówią, że kombinezon musi być zapięty. Życie toczy się dalej, skok był daleki. To moja pierwsza dyskwalifikacja w karierze, wielu wspaniałych skoczków spotkało to już w przeszłości, teraz przyszła kolej na mnie.