Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, w rozmowie z "Dzień Dobry TVN" podzielił się swoimi przemyśleniami na temat przyszłości Thomasa Thurnbichlera. Zarząd PZN intensywnie analizuje sytuację trenera, który nie spełnia oczekiwań związanych z wynikami polskich skoczków.
Polscy skoczkowie drugi sezon z rzędu nie mogą być zadowoleni z osiągnięć. Mistrzostwa świata w Trondheim nie rozwiały wątpliwości dotyczących pracy Thurnbichlera. Małysz przyznał, że zarząd PZN postanowił poczekać do końca sezonu, aby podjąć decyzje dotyczące przyszłości trenera.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
- Zarząd powiedział, że trzeba dojść do końca sezonu tak, jak jest i pewne rzeczy wtedy rozliczyć. Przyszła do zarządu propozycja, kto jedzie na mistrzostwa świata, a kto nie. Była argumentacja, co do braku Kamila - wyjaśnił Małysz.
W kontekście decyzji o nieobecności Kamila Stocha na mistrzostwach, Małysz podkreślił, że zarząd długo dyskutował, czy postąpić wbrew trenerowi. Ostatecznie uznano, że Thurnbichler, jako odpowiedzialny za skoczków, powinien mieć decydujący głos.
- Uzasadnienie jest proste. Jest w naszym regulaminie, że mają jechać najlepsi. Jeśli Thomas by chciał, mógłby zabrać tego szóstego zawodnika - dodał Małysz.
Małysz nie ukrywa, że przyszłość Thurnbichlera jest niepewna. Zarząd PZN rozważa, czy dać mu pełne zaufanie, czy wprowadzić zmiany przed nadchodzącym sezonem olimpijskim.
- Zarząd bardzo mocno się zastanawia, co zrobić dalej. Czy idziemy w tę stronę, że dajemy Thomasowi 100 proc. zaufania i wolną rękę, czy zaczynamy coś robić, by na igrzyskach był sukces - powiedział Małysz.
W czwartek 6 marca odbędzie się konkurs drużynowy na skoczni dużej, a Polacy wystąpią w składzie: Paweł Wąsek, Jakub Wolny, Aleksander Zniszczoł oraz Dawid Kubacki. Ostatni konkurs indywidualny zaplanowano na sobotę.
Skoki narciarskie w Trondheim - oglądaj na żywo w TVN w Pilocie WP (link sponsorowany)