Przygotowania do Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2026 w Predazzo znalazły się w krytycznym momencie. Remont skoczni HS 109 i HS 143, który miał zakończyć się latem 2024 roku, wciąż trwa, a prace przeciągają się o kolejne miesiące.
Według najnowszych informacji, zakończenie robót planowane jest na wiosnę 2025 roku. - Obawiam się, że nie uda się dotrzymać nawet tego terminu - mówi anonimowo jeden z ekspertów, cytowany przez fiński portal iltalehti.fi.
Zgodnie z wymogami Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) rok przed igrzyskami powinna odbyć się próba przedolimpijska. W Predazzo miała mieć ona miejsce 11 i 12 stycznia, jednak prace budowlane wymusiły jej odwołanie.
- To duży problem, bo skoki narciarskie to dyscyplina, w której obiekty muszą być perfekcyjnie przygotowane. Bez zawodów próbnych trudno mówić o bezpieczeństwie i sprawiedliwej rywalizacji - mówi w jednej z rozmów Sandro Pertile, dyrektor ds. skoków w FIS.
Pertile zapewnił jednocześnie, że latem 2025 roku zaplanowano zawody z cyklu Grand Prix, które mają stanowić ostateczny sprawdzian dla skoczni. Jednak zdaniem niektórych specjalistów, te obietnice są mało wiarygodne. - To standardowa gra na czas. Jeśli historia włoskich projektów czegoś uczy, to tego, że opóźnienia mogą być jeszcze większe - przyznał jeden z rozmówców w rozmowie z fińskimi dziennikarzami.
Cała inwestycja, której początkowy koszt oszacowano na 17 milionów euro, pochłonie prawdopodobnie ponad 20 milionów. Finansowanie projektu opiera się głównie na środkach publicznych, co rodzi dodatkowe napięcia i krytykę wobec włoskich organizatorów. Czy skocznie zostaną ukończone na czas, czy może rywalizacja olimpijska odbędzie się gdzie indziej - odpowiedź poznamy w ciągu najbliższych miesięcy. - W grę wchodzi nawet przeniesienie zawodów do Austrii - podsumowuje anonimowy ekspert.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wystarczyło jedno zdjęcie. Polska gwiazda rozgrzała do czerwoności