Stefan Kraft przystępował do finałowego konkursu Turnieju Czterech Skoczni jako lider klasyfikacji generalnej turnieju, a jego szanse na końcowy triumf wydawały się bardzo wysokie - mimo niewielkiej przewagi nad kolegami z kadry.
Po pierwszej serii Kraft jeszcze nieznacznie powiększył przewagę nad Janem Hoerlem i Danielem Tschofenigiem, a wszystko wskazywało na to, że właśnie on zdobędzie prestiżowego Złotego Orła. Jednak decydujący skok nie potoczył się po jego myśli, a wynik ostatecznie sprawił, że Kraft musiał uznać wyższość swoich rodaków - i Tschofeniga, i Hoerla.
Kluczowy moment rywalizacji nastąpił tuż przed finałowym skokiem Krafta, który długo czekał na zielone światło od sędziów. Warunki wietrzne były zmienne, a przeciągające się oczekiwanie ewidentnie wpłynęło na jego koncentrację. Gdy w końcu oddał swój skok, zabrakło nieco szczęścia, aby utrzymać prowadzenie. Kraft zakończył Turniej na trzecim miejscu.
Po zawodach Kraft nie krył rozczarowania i otwarcie mówił o swoich emocjach. - To jest oczywiście bardzo, bardzo gorzkie. Złoty Orzeł po prostu nie chciał do mnie przyjść. Czekanie na idealne warunki dla mnie nie było zabawne. Nie sądzę, że to było sprawiedliwe - przyznał Austriak, cytowany przez sport.orf.at.
Rywalizacja w Bischofshofen była pełna emocji i zwrotów akcji, a zgromadzeni kibice byli świadkami pasjonującego widowiska. Mimo rozgoryczenia, Kraft docenił wysoki poziom sportowy całych zawodów. - Trzeba mieć odrobinę szczęścia, jeśli chce się wygrać turniej. Trudno mi teraz okazać radość. Ale to oczywiście było niesamowite widowisko - skwitował.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Powitała Nowy Rok w bajecznej scenerii