Dawid Kubacki zajął 26. pozycję w sobotnim konkursie, który zainaugurował indywidualne zmagania w sezonie 2024/2025. Kacper Merk przypomniał mu, że ostatnie zawody wygrał właśnie w zeszłym roku w Lillehammer. - Wtedy była inna belka, czy byłeś na takim poziomie, że nie robiło ci to różnicy? - zapytał reporter Eurosportu.
- Mogło tak być, że nie robiło mu to różnicy, ale mogła też być inna belka, bo mają niższą, tylko jej nie założyli - odpowiedział Kubacki.
- Startujemy z wyższej belki. Taką założyli i z tym trzeba sobie poradzić. Każdy ma tak samo. Choć ci, którzy mają krótsze nogi, to mają gorzej - dodał nasz utytułowany skoczek.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
34-latek nie ukrywa, że dla wielu zawodników oraz zawodniczek, które także rywalizują w Lillehammer, skoki z wyższej belki są pewnym utrudnieniem.
- To jest też poniekąd trochę niebezpieczna sytuacja. Dzisiaj też mieliśmy przykład, że da się skoczyć i to nawet jeśli ktoś się rozpędzi wcześniej. Jest to do zrobienia. Nie wiem, może ja za stary jestem, boję się tak skoczyć i trochę muszę w te tory celować z tej belki. To mi sprawia tą delikatną trudność, ale to w żadnym wypadku nie może być wymówka - stwierdził Kubacki.
A jak nasz reprezentant ocenił swoje sobotnie próby? - Na pewno te skoki jakością odstają od tego, co pozywałem w ostatnich dwóch tygodniach na zgrupowaniach. Ale to, co mnie pociesza, to to, że ze skoku na skok są one coraz lepsze.
Merk zażartował wówczas, że można by tę belkę przyjść i pod osłoną nocy podmienić. - To jest dobry pomysł, tylko nie mówmy o tym na głos nikomu - dodał rozbawiony Kubacki.
Już w niedzielę odbędzie się drugi konkurs indywidualny w Lillehammer, który również rozpocznie się o godz. 16:00. Wcześniej zostaną rozegrane kwalifikacje.