Studiował 9 lat. Oto wykształcenie Piotra Żyły

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła

Niewielu zdaje sobie sprawę, że Piotr Żyła posiada wyższe wykształcenie. Dla polskiego skoczka osiągnięcie tego poziomu edukacji było procesem trwającym wiele lat. Jaką dziedzinę wybrał Żyła i czego dotyczyła jego praca dyplomowa?

W tym artykule dowiesz się o:

Obecnie Piotr Żyła cieszy się dużą popularnością zarówno w kraju, jak i za granicą, głównie dzięki swojej karierze w skokach narciarskich. Jego specyficzne poczucie humoru, charyzma oraz niepowtarzalna osobowość przyciągają uwagę licznych fanów.

W zeszłym roku Żyła zdobył tytuł mistrza świata na skoczni normalnej, co wymagało od niego wielu poświęceń. Pomimo intensywnej kariery sportowej, znalazł czas na rozwój edukacyjny.

Skoczek podjął studia na Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie, tej samej uczelni, którą ukończył także m.in. Robert Lewandowski. Specjalizował się w wychowaniu fizycznym, wybierając ścieżkę trenersko-menadżerską.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni

W 2017 roku Żyła zdobył tytuł licencjata, broniąc pracy pt. "Pewność siebie w sporcie na przykładzie reprezentantów Polski kadry narodowej 'A' w skokach narciarskich". Uzyskanie tego stopnia zajęło mu aż dziewięć lat, co sam skoczek skomentował w swoim stylu.

"Zabrało mi to trochę czasu, ale w końcu mi się to udało. Pieter ukończył studia licencjackie na EWS. To oznacza, że z moich wyliczeń wynika, iż zostanę profesorem mając 84 lata. Co ja będę wtedy robił?" - żartował na Instagramie. Co ciekawe, Lewandowski uzyskał ten sam stopień rok później niż Żyła.

Nie ma dostępnych informacji, czy Żyła zamierza kontynuować edukację na poziomie magisterskim. Możliwe, że decyzję o dalszej nauce odłoży na czas po zakończeniu kariery sportowej.

Na razie jednak nasz skoczek nie zdecydował się zawiesić nart na kołku. Na początku września Żyła przeszedł artroskopie kolana, a kilka tygodni później wrócił na skocznię.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty