Nic nie wskazywało na to, że polskich kibiców czeka bolesny sezon w skokach narciarskich. W końcu w poprzednim Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła byli w wysokiej formie, a przecież wówczas miał miejsce debiut Thomasa Thurnbichlera jako pierwszego trenera.
Obecnie żaden z Biało-Czerwonych nie zajmuje miejsca w czołowej dwudziestce Pucharu Świata w skokach narciarskich. Dość niespodziewanie najwyżej sklasyfikowany jest Aleksander Zniszczoł, który jest obecnie na 23. pozycji.
Wielka zmiana w treningach?
Sezon, który Polacy spisali już na straty, powoli dobiega końca. Nie ma wątpliwości, że naszą kadrę czeka sporo pracy przed kolejnym. Pojawiają się jednak pytania, czy u naszych weteranów powinno dojść do zmiany w treningach. Jedną z opcji jest, żeby były one przeprowadzone indywidualnie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie uwierzysz. Sochan pokazał, co jadł przed meczem
- Według mnie rozwiązanie problemu polskich skoczków nie sprowadza się do kwestii treningu w grupie czy też indywidualnie - stwierdził w rozmowie z WP SportoweFakty fizjolog prof. dr hab. Jerzy Andrzej Żołądź.
- Trening indywidualny może być jedną z opcji, ale nie jedyną. Trzeba by o to zapytać skoczków oraz trenerów i władze polskiego związku. Nie każdy zawodnik jest w stanie trenować indywidualnie, większość jednak chętniej przygotowuje się w grupie - dodał.
Więcej odpoczynku dla weteranów?
Opcji co do Kubackiego, Stocha czy Żyły jest przynajmniej kilka. Biorąc pod uwagę ich wiek, niewykluczone, że potrzebowaliby więcej odpoczynku podczas przygotowań lub po prostu mniejszej liczby startów.
- Nie mogę się wypowiadać na ten temat. Trudno na odległość ocenić, w jakiej dyspozycji fizjologicznej są obecnie nasi skoczkowie, a zatem ustalić, czy potrzebują spokojnego treningu czy dłuższych wakacji. To pytanie raczej do trenera i jego zespołu. To oni na podstawie dokumentacji zrealizowanego treningu, wyników prób wysiłkowych oraz własnych obserwacji powinni ustalić, co było przyczyną załamania formy sportowej naszych skoczków. Błędy w przygotowaniu motorycznym, błędy w trenowaniu techniki skoku, przetrenowanie w okresie przygotowawczym czy inne powody? - zastanawiał się nasz rozmówca.
Tym samym wszystko wskazuje na to, że Thurnbichler będzie musiał mocno zastanowić się, czy sporej zmiany potrzebują jego podopieczni. Zwłaszcza, że do kolejnego sezonu przystąpią o rok starsi, co też może mieć znaczenie.
Klucz do sukcesu
Żołądź wie, co obecnie może pomóc w odbudowaniu skoczków, bo sam tego dokonał w przypadku Adama Małysza. Nie da się jednak zapewnić, że to zadziała również w tym przypadku, ale na pewno są to opcje warte uwagi.
- Warunkiem zbudowania wysokiej formy sportowej i osiągnięcia wyniku w sporcie wyczynowym na skalę międzynarodową, jest właściwe dostosowanie obciążeń treningowych do potencjału adaptacyjnego danego sportowca. To znaczy, że sportowcy nawet trenując w grupie realizują jednak indywidualne plany treningowe. Dotyczy to zarówno treningu motorycznego (siły, mocy i wytrzymałości mięśni), jak i treningu technicznego. Trener musi zatem wykazać się kompetencją w rozpoznaniu "potrzeb" i możliwości każdego zawodnika. Dobra atmosfera w grupie ułatwia osiągniecie celów sportowych - ocenił jeden z autorów wielkich sukcesów Małysza.
Tym samym nie ma wątpliwości, że austriacki szkoleniowiec musi podejść do problemów podopiecznych indywidualnie. Bo nie jest obecnie tak, że u wszystkich nie funkcjonuje to samo. W dodatku musi przypomnieć sobie, co zmieniało się w momentach, gdy poszczególni polscy skoczkowie notowali przebłyski.
Wrócił do sukcesów Małysza
Żołądź postanowił wrócić właśnie do czasów, gdy pomagał legendarnemu polskiemu skoczkowi. To właśnie wtedy fizjolog podjął się taktyki, która ostatecznie okazała się kluczem do tego, by osiągać udane wyniki po gorszym okresie.
- Dobrze ciągle pamiętam w pewnym sensie podobny do obecnego stanu naszych skoczków etap w karierze Adama Małysza, tj. sezon 1998-1999, kiedy bezskutecznie starał się powrócić do czołówki światowej, w której kilka lat wcześniej się pojawił. W naszym nowym zespole pracującym z nim w latach 99-04', postawiliśmy na najlepszą dostępną wiedzę jaka wówczas istniała, na serdeczną atmosferę w grupie, zaufanie i wiarę w sukces. Ta strategia okazała się skuteczna - przyznał fizjolog.
I właśnie nauczony doświadczeniem profesor nie ma wątpliwości, że do poprawy w naszej kadrze musi dojść jak najszybciej, by problemy się nie pogłębiły. A udane występy pod wodzą Thurnbichlera, co udowodnił poprzedni sezon.
- Rozmawiamy ogólnie, nie zagłębiając się w szczegóły. Pozostawmy je tym, którzy mają na nie wpływ. Wierzę, że władze związku i trenerzy znajdą wyjście z tej trudnej sytuacji. To powinno stać się najszybciej jak możliwe, gdyż trwanie w tym stanie generować może nowe problemy - podsumował nasz rozmówca.
Czy nadejdzie poprawa?
Wygląda na to, że obecnie zainteresowanie skokami narciarskimi w Polsce mocno podupadło przez słabe wyniki. Tym samym wszystkie oczy zwrócone będą na początek kolejnego sezonu, który może okazać się decydujący co do przyszłości dyscypliny w naszym kraju, a także do kontynuowanie karier przez Kubackiego, Stocha i Żyły.
- Wszystko jest możliwe. Możliwa jest odbudowa, ale również pogłębienie kryzysu skoczków. Dużo zależeć będzie od wskazania przyczyn załamania się formy sportowej naszych skoczków i wdrożenia odpowiednikach programów naprawczych - ocenił na koniec Żołądź.
Jakub Fordon, WP SportoweFakty