PŚ. Polacy mogą być wściekli po tym, co stało się w Szczyrku

PAP / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
PAP / Na zdjęciu: Dawid Kubacki

To nie był udany debiut Szczyrku w Pucharze Świata. Zbyt silny wiatr uniemożliwił sprawne przeprowadzenie konkursu, a w konsekwencji zawody zostały odwołane. Żałować mogą Polacy, którzy w tym momencie zajmowali wysokie lokaty.

Zakopane gościło konkursy Pucharu Świata już w premierowym sezonie 1979/1980, później zmagania zagościły jeszcze w Wiśle (2012/2013), a w końcu do grona gospodarzy dołączył Szczyrk, spełniając marzenie kibiców o polskim cyklu zawodów.

Obiekt Skalite przywitała w środę skoczków kapryśnymi warunkami. Wiatr kręcił, momentami wiał zbyt mocno, co dawało się we znaki zawodnikom podczas poprzedzającej konkurs serii próbnej.

Około 6000 spragnionych emocji kibiców oczekiwało na to, co przyniesie pogodowa loteria. Nadzieje w ich serca wlali Piotr Żyła oraz Aleksander Zniszczoł. Pierwszy z nich zajął w serii próbnej trzecią lokatę, Zniszczoł z kolei skoczył 103,5 metra, a więc więcej niż wynosi oficjalny rekord obiektu (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: Zobacz, gdzie Milik zabrał ukochaną. Jej zdjęcia zachwycają

Początek samego konkursu pokazał, że czeka nas nie tylko sportowa rywalizacja, ale i walka z wiatrem. Strzałki na wykresach momentami przekręcone były we wszystkie strony.

Ponadto w dole skoczni wiało zbyt mocno. Doprowadziło to do niebezpiecznej sytuacji z udziałem Andrei Campreghera. Silny wiatr pod narty poniósł Włocha na odległość 108,5 metra, a więc już za rozmiar skoczni. Zawodnik nie zdołał ustać swojego skoku i zanotował upadek. Na szczęście skończyło się na strachu i 22-latek o własnych siłach opuścił zeskok. Doprowadziło to jednak do dłuższej przerwy w rywalizacji.

Organizatorzy stanęli przed trudnym zadaniem i zaczęły pojawiać się wśród komentatorów obawy, czy uda się przeprowadzić przynajmniej jedną serię konkursową - tym bardziej, że przez pierwsze pół godziny skoki oddało zaledwie czternastu zawodników. Gdy tylko pozwalały na to warunki, Borek Sedlak momentalnie zapalał zielone światło dające sygnał do startu. Skoczkowie musieli jednak wykazywać się dużą cierpliwością.

Długo na swoją próbę czekał Paweł Wąsek. Trzykrotnie zasiadał na belce startowej, aż w końcu mógł ruszyć w dół. Skoczył 95,5 metra, co na tym etapie serii dawało mu drugie miejsce. Chwilę później kiepsko spisał się Aleksander Zniszczoł - 91 metrów praktycznie przekreślało jego szanse na zdobycie punktów.

W okienko pogodowe wbił się Kamil Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski oddał dobry skok, na odległość 99 metrów, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Objął tym samym prowadzenie w konkursie. Tyle szczęścia nie miał Dawid Kubacki, który musiał zejść z belki. Przed jego próbą podmuchy osiągały nawet... 10 m/s.

Zarzuciło jego nartami w locie, ale opanował sytuację. Skoczył 98,5 metra i nieznacznie (o 1,2 pkt) wyprzedził Stocha. Do góry pozostał jeszcze Piotr Żyła, przed skokiem którego trener Thomas Thurnbichler przecząco kręcił głową.

Zmagania coraz bardziej się przeciągały, a co za tym idzie malały szanse na przeprowadzenie konkursu w całości. Wobec braku poprawy warunków jury podjęło decyzję o kilkuminutowej przerwie. Po niej zawody nie zostały już kontynuowane. Do końca pierwszej serii zabrakło zaledwie dziesięciu skoków.

W tym momencie bardzo wysoko w klasyfikacji znajdowali się Polacy. Prowadził Kubacki, trzeci był Kamil Stoch, a piąty Piotr Żyła, natomiast na dziewiątej pozycji znajdował się Paweł Wąsek. Biało-Czerwoni nie mieli jednak okazji, aby świętować sukces.

Wyniki Polaków w momencie przerwania konkursu:

ZawodnikKrajOdległościNota
Dawid Kubacki Polska 98,5 117,2
Kamil Stoch Polska 99 116
Piotr Żyła Polska 99 113,5
Paweł Wąsek Polska 95,5 110,4
Aleksander Zniszczoł Polska 91 97,5

Czytaj także:
Ekspert TVP jedynym Polakiem w tej grupie. Bał się, że nie dojedzie swoim autem
Ważne spotkanie w kadrze skoczków. Małysz ujawnia

Źródło artykułu: WP SportoweFakty