W tym artykule dowiesz się o:
Zmiana filozofii - na lepsze?
Piąte miejsce, które zajął dąbrowski MKS w sezonie 2014/2015, tłumaczono brakiem szerokiego wyboru na rynku transferowym i małym wpływem trenera Juana Manuela Serramalery na kształt zespołu. Teraz to miało się zmienić, Argentyńczyk stworzył w pełni autorski skład i dostał zawodniczki odpowiadające jego wymaganiom. Ich jakość sportowa oraz wymagające treningi zagranicznego szkoleniowca miały zaprocentować w przyszłości.
Kibicom obiecywano, że nie powtórzą się już zdrowotne perypetie utrudniającej funkcjonowanie zespołu i nie ma mowy o zaliczeniu wpadki podczas wzmacniania zespołu. Nic dziwnego, że apetyty przed startem rozgrywek były spore. - Walczymy o medal - nie będę mówił, w jakim konkretnie kolorze, patrząc na ligowych rywali, wiem, że będzie trudno - przekonywał prezes Robert Koćma.
Obiecujące transfery
Po sezonie 2014/2015 z dąbrowskiego MKS-u odeszło siedem siatkarek, zaś w okienku transferowym pozyskano aż dziewięć zawodniczek. Nowymi nabytkami zespołu zostały rozgrywająca Micha Hancock, środkowe Kamila Ganszczyk i Izabela Bałucka, przyjmujące Karolina Różycka i Deja McClendon, atakujące Rebecca Perry i Rebecca Pavan, a także dwie młode siatkarki - przyjmująca Nadia Wydmańska i libero Kinga Drabek.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Odrodzenie polskich siatkarzy. "Kadra była bliska śmierci, teraz są piekielnie mocni"
- Próbowaliśmy dobrać nowe siatkarki przede wszystkim pod względem charakteru. Naszym zadaniem było stworzenie grupy, z którą dobrze się pracuje, w której panuje dobra atmosfera. Tym większa odpowiedzialność spada na cały nasz sztab, w końcu to my odpowiadamy za taki, a nie inny dobór zawodniczek. Pracujemy na sto procent, by niczego nie zaniedbać - zaznaczał Juan Manuel Serramalera.
Zmiany zaszły także w sztabie szkoleniowym. Argentyńczykowi miała pomagać Magdalena Śliwa, która mimo wielu ofert zdecydowała się poświęcić karierze trenerskiej. Taka mieszanka miała zagwarantować walkę o medale mistrzostw Polski.
Im dalej w sezon, tym więcej problemów
Start rozgrywek w wykonaniu dąbrowianek był naprawdę dobry, wystarczy wspomnieć zwycięstwo 3:1 nad PGE Atomem Treflem Sopot. Z czasem zespół dopadły problemy zdrowotne, mniejsze lub większe kontuzje bądź choroby dręczyły kolejne siatkarki. Dochodziło do tego, że podczas treningów trudno było uzbierać dwie szóstki do wewnętrznej gierki. Bez wątpienia odbiło się to na dyspozycji drużyny w ligowych meczach. Przyszły porażki z Atomówkami, Chemikiem Police i z Polskim Cukrem Muszynianką Enea Muszyna.
Plusem był powrót na boisko Tamary Kaliszuk, wyłączonej na długie miesiące z gry przez zerwane więzadło krzyżowe w kolanie. Skrzydłowa czekała na pierwszy mecz aż 17 kolejek.
Mimo kłopotów zdrowotnych MKS miał szansę na zajęcie wysokiej lokaty na zakończenie sezonu zasadniczego, mógł być nawet wiceliderem. Ostatecznie zajął czwarte miejsce, przed play-offami ponosząc porażki z Legionovią Legionowo i Budowlanymi Łódź.
Play-offy minęły szybko, bardzo szybko. W półfinale dąbrowianki przegrały w dwóch meczach z Chemikiem Police, a w batalii o brąz w trzech spotkaniach z Impelem Wrocław. W tej decydującej odsłonie rozgrywek zdołały ugrać zaledwie trzy sety! Zaś cały sezon zakończyły serią siedmiu ligowych porażek.
Dąbrowianki występowały również w Pucharze Polski, ale nie była to zbyt długa walka. Trwała ona dokładnie trzy sety, w ćwierćfinałach przegrały z Budowlanymi Łódź. Łącznie z tą przegraną, finisz MKS-u jest jeszcze mniej imponujący, gdyż seria porażek wzrasta do ośmiu.
Rozgrywające: Micha Hancock - 3,5 Natalia Piekarczyk - bez oceny
Amerykanka w swoim drugim profesjonalnym sezonie spędzonym w Europie wykazywała się w polu serwisowym, zdobywając aż 55 asów (najwięcej ze wszystkich siatkarek Orlen Ligi), do tego popisała się serią trzech spotkań, w których zdobywała więcej niż dziesięć punktów. Absolwentka uczelni Penn State imponowała swoją odwagą w pojedynkach na siatce.
Jednak samo rozegranie Hancock nieraz ustępowało jej talentom ofensywnym: brakowało w MKS-ie dobrego wykorzystania środkowych w ataku, poza tym w meczach z czołówką Orlen Ligi gra dąbrowskiej rozgrywającej była szybko rozczytywana. Co do Natalii Piekarczyk, pojawiała się ona tylko z okazji zmian zadaniowych i trudno powiedzieć, by jej postawa była wartością dodaną dla MKS-u.
Atakujące: Rebecca Perry - 2,5 Rebecca Pavan - 2,5 Sanja Popović - 3
Zagłębiowski klub znów nie miał lekko, gdy trzeba było zawierzyć umiejętnościom prawoskrzydłowej. Kanadyjka Pavan, która dopiero w zeszłym roku przestawiła się ze środka na atak, zaliczyła jeden świetny mecz na wyjeździe z PGE Atomem Trefl Sopot... Jeden, pierwszy i ostatni. Przybyła z włoskiego Busto Arsizio Perry wydawała się ciekawym transferem, ale gasła z każdym spotkaniem, aż w końcu rozwiązała umowę z klubem z powodów rodzinnych (po czym znalazła zatrudnienie w plażowej reprezentacji Włoch).
Na jej miejsce sprowadzono z Rosji Sanję Popović, byłą zawodniczkę klubów z Muszyny i Łodzi. Chorwatka przeplatała niezłe mecze z dość słabymi (jak choćby pierwsze spotkania o brąz ekstraklasy z Impelem Wrocław) i być może nie działoby się tak, gdyby nie kontuzja pleców, która wykluczyła Popović z gry w kluczowych tygodniach rozgrywek.
Środkowe: Kamila Ganszczyk - 4 Eleonora Dziękiewicz - 4 Izabela Bałucka - 3,5
Najmniej pretensji można było mieć do zawodniczek MKS-u dbających o zatrzymywanie akcji rywala. Ganszczyk (nazywana czasem polską Foluke Akinradewo za sprawą okularów, w których musi grać po urazie oka) po raz drugi z rzędu zanotowała najwięcej punktowych bloków ze wszystkich zawodniczek polskiej ekstraklasy i potwierdziła, że zasługuje na stałe miejsce w kadrze naszej reprezentacji. Cenne okazało się także boiskowe ogranie Dziękiewicz, od której postawy niejednokrotnie zależała gra całej ekipy z Dębowego Miasta.
38-latka nadrabiała mniejszą liczbę bloków efektywną współpracą z Hancock i była pewnym punktem MKS-u w ataku. Nic dziwnego, że klub zdecydował się przedłużyć umowę z wiecznie młodą "Leną". Co do Bałuckiej, dla której był to pierwszy sezon na tym poziomie rozgrywek: początki miała nerwowe, ale gdy już dostawała nieco więcej szans, jak choćby w drugim spotkaniu rundy zasadniczej z Pałacem Bydgoszcz, okazywała się wartościowym uzupełnieniem składu i kto wie, czy dostanie dzięki temu szansę na kolejne występy w Dąbrowie Górniczej.
Przyjmujące: Deja McClendon - 2,5 Joanna Staniucha-Szczurek - 3 Tamara Kaliszuk - 3 Karolina Różycka - 3,5 Katarzyna Urban - 2,5 Nadia Wydmańska - bez oceny
Najpewniejszym ogniwem wśród przyjmujących dąbrowskiej drużyny była bez wątpienia "Kosa", aczkolwiek trudno powiedzieć, by liderowała swoim koleżankom tak, jak robiła to za czasów występów w Muszynie. Co ciekawe, statystycznie w przyjęciu nawet Deja McClendon spisywała się lepiej od Różyckiej, choć wiadomo, że Amerykanka nie jest mistrzynią w tym elemencie. Polka była za to solidniejsza w ataku i dysponowała większych wachlarzem zagrań na lewym skrzydle od McClendon. Do tego końcówka sezonu w wykonaniu byłej siatkarki sopockiego Atomu była, poza pojedynczymi przebłyskami, nieporozumieniem.
Brawa należą się Kaliszuk za powrót do sportu po długiej rehabilitacji po zerwaniu więzadeł krzyżowych, natomiast faktycznie wyróżniła się tylko w jednym spotkaniu, wygranym 3:1 z Impelem Wrocław. W obliczu mocno zmiennej dyspozycji koleżanek z zespołu sporo okazji do gry dostała też "Stacha"; siatkarka reprezentująca MKS od 2008 roku może nie brylowała w statystykach, ale kiedy wymagała tego sytuacja, potrafiła uspokoić grę zespołu. Urban spisywała się w ataku najsłabiej ze wszystkich podopiecznych Serramalery, przy tym jednak w miarę możliwości zastępowała libero Strasz w okresie jej absencji w składzie. Zaś w końcówce sezonu dawała zadaniowe zmiany, na zagrywkę i wchodząc do drugiej linii.
Libero: Krystyna Strasz - 3,5 Kinga Drabek - 3
To był jeden z lepszych sezonów wychowanki MKS-u. Wprawdzie ulubienica dąbrowskich kibiców wciąż zdecydowanie lepiej broni niż przyjmuje (co blokuje jej drogę do powrotu do reprezentacji Polski), ale była nieodzownym elementem MKS-u w systemie gry w obronie i nie zdarzały się sytuacje, w których była ratunkowo zastępowana na swojej pozycji. Jej zmienniczka, była uczennica szczyrkowskiego SMS-u, jest jeszcze niegotowa na ten poziom rozgrywek (co widać było wtedy, gdy Drabek musiała zastępować awaryjnie kontuzjowaną Strasz), ale czas, jaki ta młoda siatkarka spędziła na parkietach Orlen Ligi, zaprocentuje w przyszłości.
Trener: Juan Manuel Serramalera - 2,5
W swoim drugim sezonie w Polsce Argentyńczyk miał zespół budowany w pełni przez siebie, wsparcie w postaci asystentki Magdaleny Śliwy i to wystarczyło na osiągniecie absolutnego minimum, które tak naprawdę mało kogo zadowalało. Postawa prowadzonej przez niego drużyny w ostatnich meczach sezonu i styl zakończenia przygody z Pucharem Polski wskazują na to, że potencjał drzemiący w zagłębiowskim zespole chyba nie został należycie wyeksponowany. Do tego nieustanne rotowanie przyjmującymi w kluczowych starciach fazy play-off nie świadczy dobrze o Serramalerze. W tym okresie sezonu oczekuje się stabilizacji, a nie nerwowego poszukiwania ratunku w obliczu własnej słabości.
Niedosyt na własne życzenie
Przed sezonem miejsce w najlepszej czwórce przyjęto by z otwartymi rękami. Dodając do tego długie tygodnie, w których kolejne siatkarki nie były w optymalnej dyspozycji z powodów zdrowotnych, można wysnuć wniosek, że były to udane rozgrywki w wykonaniu MKS-u. Jednak da się odczuć pewien niedosyt.
Siatkarki, które zostały sprowadzone miały być dużym wzmocnieniem MKS-u, tymczasem nie wszystkie transfery okazały się trafione. Chluby zespołowi nie przynosi dyspozycja w końcówce sezonu. Zakończenie go serią ośmiu porażek musi wpłynąć negatywnie na ocenę postawy drużyny. W dodatku po raz kolejny w ciągu ostatnich lat Zagłębianki przegrały walkę o medal, dodajmy że na własne życzenie. W pierwszym spotkaniu były o krok od pokonania Impela, ale dały rywalkom dojść do głosu, a wrocławianki były bardziej konsekwentne w dążeniu do trzeciego miejsca i nie oddały już inicjatywy.
Jak będzie wyglądać najbliższa przyszłość MKS-u? Nie będziemy wcielać się w rolę wróżki. Czas pokaże czy w zespole dojdzie do kolejnej rewolucji kadrowej. Z drużyną pożegnały się już dwie siatkarki - Joanna Staniucha-Szczurek oraz bez wątpienia ikona klubu z Dąbrowy Górniczej, Krystyna Strasz.