Serbka Jelena Blagojević to jedna z największych gwiazd Tauron Ligi. Kapitanka Developresu Bella Dolina Rzeszów mówi po polsku i jest postacią uwielbianą przez kibiców. W niedzielę poprowadziła drużynę z Podkarpacia do historycznego triumfu w Pucharze Polski.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Pani klub mocno pomaga Ukrainie, m.in. całe dochody z meczu ćwierćfinałowego Ligi Mistrzyń z VakifBankiem Stambuł zostały przekazane na pomoc humanitarną. Co o tym pani myśli?
Jelena Blagojević, przyjmująca Developresu Bella Dolina Rzeszów: Nie tylko my pomagamy, generalnie większość kraju to robi. Trzeba pomagać. My jako klub przeprowadziliśmy akcję z biletami i bardzo się cieszę, że klub odczuł tę potrzebę, by jakoś wesprzeć potrzebujących.
Pani kraj jest jednak mocno podzielony ws. napaści Rosji na Ukrainę. Z czego to wynika?
To są już rzeczy odnoszące się do polityki wewnętrznej kraju i nie mam kompetencji, by przeprowadzać na ten temat analizy. Wiem, że serbski naród w swojej historii wycierpiał wiele. Wiem, jak ludzie traktowali nas podczas i po wojnie w krajach byłej Jugosławii. Społeczeństwo jest podzielone.
Myśli pani, że bombardowanie Serbii przez NATO w 1999 roku jest kluczem do tego, że społeczeństwo jest bardziej prorosyjskie?
Jesteśmy narodem, który żyje w historii. Doświadczyliśmy już wiele jako Serbowie: bombardowania, wojny. Jeśli się to już przeżyje, to się tego nie zapomina. Dalej wszystko pamiętam i nie życzę nikomu.
Wróćmy do sportu, po zdobyciu brązu w Tokio zdecydowała się pani na zakończenie kariery reprezentacyjnej. Jakie są tego powody?
Już jestem trochę stara. Teraz przyszedł czas na młode dziewczyny. Trzeba dać nowemu pokoleniu szanse, by się pokazało. Musi się stworzyć kolejna generacja siatkarek, by reprezentacja mogła dalej odnosić sukcesy.
Nikt pani klubowej kariery nie kończy, ale widzi pani siebie w roli trenerki?
Rozmyślam o tym całkiem sporo. Na pewno jeszcze trochę pogram, ale w przyszłości bym chciała spróbować. Mam nadzieję, że znajdzie się gdzieś dla mnie miejsce.
Oprócz pierwszego seta i kawałka drugiego, kontrolowałyście przebieg finału Pucharu Polski przeciwko IŁ Capital Legionovii Legionowo. Co było kluczem?
W pierwszym secie Legionovia prowadziła niemal przez cały czas. Wierzyłyśmy, że nadejdzie moment, w którym przechylimy szalę na swoją korzyść poprzez blok, obronę. Tak się ostatecznie stało i jestem szczęśliwa. Pierwszy set zadecydował o przebiegu całego spotkania. Byłyśmy świadome, że rywalki to świetna ekipa i będzie ciężko. Skupiłyśmy się jednak na sobie i udało się osiągnąć cel.
W obu meczach wielką rolę odegrała Malwina Smarzek, która trafiła do drużyny dopiero kilka dni wcześniej. Jak ją zaakceptowałyście w zespole?
Malwina trafiła do nas, by nam pomóc. Pokazała to w obu meczach Pucharu Polski. Dobrze przyjęliśmy ją w drużynie, co jest bardzo ważne. Ona również jest pozytywnie nastawiona. Ważne jest, żebyśmy się wszystkie w drużynie akceptowały, grały do jednej bramki, bo to nam pozwoli osiągnąć nasze cele.
Czy ten zdobyty Puchar Polski to dla was zwiększenie pewności siebie? W ostatniej kolejce po przegranej z Chemikiem 1:3 straciłyście wygraną w fazie zasadniczej.
To było dodatkową motywacją do tego, by w niedzielę zdobyć Puchar Polski. Ostatnie 2-3 tygodnie były dla nas bardzo ciężkie. Grałyśmy bardzo dużo meczów i straciłyśmy pierwsze miejsce w tabeli. Byłyśmy wkurzone, rozczarowane, ale półfinał oraz finał Pucharu Polski pokazały, że możemy grać dobrą siatkówkę i znaleźć się w finale.
W ćwierćfinale fazy play-off zmierzycie się z BKS-em Bielsko-Biała. To drużyna, z którą w tym sezonie miałyście problemy.
To prawda. Miałyśmy problemy z nimi w obu meczach. Na pewno nie będzie łatwo. Bielszczanki to drużyna, która walczy, nigdy nie odpuszcza. Przygotowujemy się najlepiej, jak możemy. Mamy swoje cele, a nim jest bycie najlepszym.
Czytaj więcej:
PSG Stal Nysa nie odpuszcza aż do finiszu
Zespół Bartosza Bednorza o krok od wygrania sezonu zasadniczego