Polska - Bułgaria 3:0 (25:19, 30:28, 25:20)
Polska: Piotr Gruszka, Daniel Pliński, Paweł Zagumny, Bartosz Kurek, Michał Bąkiewicz, Marcin Możdżonek, Piotr Gacek (libero) oraz Paweł Woicki, Piotr Nowakowski, Michał Ruciak
Bułgaria: Andrej Żekow, Matej Kazijski, Todor Aleksiew, Władimir Nikołow, Wiktor Josifow, Hristo Cwetanow, Teodor Salparow (libero) oraz Metodi Ananiew, Walentin Bratojew, Georgi Bratojew, Cwetan Sokołow
Chociaż polscy siatkarze jak burza przeszli przez fazy grupowe mistrzostw Europy, wygrywając wszystkie sześć spotkań, nie brakowało tych, którzy wciąż nie wierzyli w ich formę, świetnie wyniki uzasadniając słabymi rywalami. Po sobotnim półfinale z Bułgarią, wygranym przez biało-czerwonym gładko 3:0, wątpliwości już nie ma. Biało-czerwoni, będący w fantastycznej formie w pełni zasłużyli na to, by w niedzielę zagrać w wielkim finale imprezy.
Chociaż Polacy mieli z Bułgarią korzystny dla nich bilans spotkań, na papierze faworytami zdawali się być nasi rywale. Podopieczni Silvano Prandiego w drodze do półfinałów pokonali bowiem niezwykle mocnych Serbów, nieobliczalnych Finów i Holendrów, ulegając jedynie drużynie Rosji. Drużyna z Bałkanów pałała wielką żądzą rewanżu za półfinał mistrzostw świata z 2006 r., kiedy to Polacy wygrali z nimi 3:1. Powtórki z ME z 2007 r., kiedy to biało-czerwoni ulegli Bułgarom, jednak nie było.
Drużyna trenera Castellaniego rozpoczęła spotkanie w żelaznym składzie, z Gruszką na ataku oraz Bąkiewiczem i Kurkiem na przyjęciu. To właśnie ten ostatni zawodnik zdobył dla Polski dwa pierwsze punkty w sobotnim półfinale. Kiedy to Kurka dołączyli Gruszka i Pliński, biało-czerwoni natychmiast odskoczyli rywalom, prowadząc na pierwszej przerwie technicznej 8:6. Przez dłuższy czas walka toczyła się punkt za punkt. Wreszcie, po udanym ataku Kazijskiego Bułgarzy doprowadzili do remisu (11:11). Taki obrót sprawy wyraźnie podrażnił biało-czerwonych. Do dwóch świetnych atakach Możdżonka i autowym, tym razem zbiciu Kazijskiego, nasi reprezentanci odbudowali przewagę (14:11), z minuty na minutę prezentując się coraz lepiej. Efektowny pojedynczy blok Możdżonka, as w wykonaniu Michała Bąkiewicza i kontra Kurka pozwoliły Polakom odskoczyć rywalowi i wyjść na prowadzenie 18:12. Czas wzięty przez trenera Prandiego i liczne zmiany w składzie nie pomogły w odwróceniu gry Bułgarów. Prowadzenie biało-czerwonych w tej partii było już niezagrożone. W inauguracyjnej odsłonie spotkania Polacy przyjmowali ze skutecznością 56 proc. prezentując wysoką, 61 proc. skuteczność w ataku.
W drugiej partii na boisku zespole Bułgarów pozostali Ananiew i Walentin Bratojew, a gra naszych rywali od początku wyglądała lepiej niż w pierwszym secie. Po dwóch udanych blokach na Kurku i ataku Nikołowa Bułgarzy prowadzili już 6:3. Polacy jednak stosunkowo szybko zniwelowali dystans do rywala. Przy świetnym serwisie Bąkiewicza postawili udany blok na atakującym z trudnej pozycji Kazijskim, a w kolejnej akcji kontrę skończył Gruszka i było po 9. Kiedy Żekow popełnił błąd, wystawiając piłkę już po naszej stronie siatki, biało-czerwoni wyszli nawet na prowadzenie 10:9. Gra długo toczyła się punkt za punkt, a żadna ze stron nie mogła odskoczyć na więcej niż 2 punkty. Sztuka ta jako pierwszym udała się Bułgarom, kiedy po bloku Żekowa na Bąkiewiczu wyszli oni na prowadzenie 17:15. Udany atak Kurka i as serwisowy Zagumnego pozwoliły Polakom doprowadzić do kolejnego w tym secie wyrównania.
Chociaż cała druga partia stała na wysokim poziomie i mogła dostarczyć dużo emocji, jej esencją była niezwykle zacięta końcówka, która z pewnością nie była przeznaczona dla ludzi o słabych nerwach. Prowadzenie w secie zmieniało się w niej jak w kalejdoskopie i raz jedna, a raz druga strona miały w górze piłki setowe. Bułgarzy w końcówce drugie seta kilka razy popisywali się skutecznym blokiem, zatrzymując nim Kurka i Możdżonka. Młody polski przyjmujący posłał również piłkę na aut i kiedy Bułgarzy prowadzili 28:27 wydawało się, że ten set padnie ich łupem. Wtedy jednak Kurek stanął na wysokości zadania. W ataku był już nieomylny, a dodatkowo pojedynczym blokiem zatrzymał Nikołowa i Polacy prowadzi w meczu już 2:0.
Dla zespołu wygrywającego w spotkaniu 2:0, trzecia partia zawsze jest kluczowa a w szeregi wielu drużyn często wkrada się w niej rozluźnienie. Na szczęście, nic takiego nie miało miejsca w przypadku Polaków, którzy do kolejnej odsłony spotkania podeszli niezwykle skoncentrowani, od początku narzucając rywalom swój styl gry. Polacy prowadzili 8:6 na pierwszej przerwie technicznej, a kiedy na aut zaatakował Nikołow, zwiększyli swoją przewagę do trzech oczek (10:7). Bułgarzy nie mieli zamiaru odpuszczać, ale pomimo licznych prób, do wyrównania doprowadzić nie zdołali. Co więcej, to biało-czerwoni złapali wiatr w żagle i jeszcze przed drugą przerwą techniczną odjechali Bułgarom na pięć oczek. Wyraźnie zdenerwowani rywale sami podarowali nam kilka punktów, popełniając proste i niewymuszone błędy. Kiedy Polacy prowadzili 18:11 było już jasne, że tylko kataklizm mógłby ich pozbawić miejsca w finale ME. Chociaż Bułgarzy jeszcze się zmobilizowali, zmniejszając różnicę między obiema drużynami do czterech oczek (22:18), to było wszystko na co było ich stać w tej partii. Tego seta, jak i całe spotkanie, zakończył udanym atakiem Piotr Gruszka.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)