Trudne wybory Igora Kolakovicia. "Wiem, że ciężko mu przychodzi stanie w kwadracie" [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Igor Kolaković
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Igor Kolaković

- Pracuje z największa możliwą motywacją i przykłada do treningu największą możliwą wagę. Jestem zachwycony jego podejściem - mówi Igor Kolaković o swoim podopiecznym. Dla WP trener opowiada o trudnych wyborach w Zawierciu oraz objęciu kadry Serbii.

Jego Aluron CMC Warta Zawiercie notuje najlepszą fazę zasadniczą w swojej historii występów w PlusLidze. Po pierwszej rundzie plasowali się na trzecim miejscu w tabeli, odnosząc aż 10 zwycięstw w 13 meczach. Trener ma jednak ciężki orzech do zgryzienia, gdyż dobrze prezentujących się zawodników musi sadzać na ławce.

Jednak Zawiercie od poniedziałku nie jest jedynym miejscem pracy szkoleniowca. Kolaković został bowiem selekcjonerem kadry Serbii. To dość ciekawy ruch, biorąc pod uwagę to, że pracował z nią w latach 2006-14. Zresztą z sukcesami, bo zdobył z nią m.in. mistrzostwo Europy, dwa srebra Ligi Światowej oraz brąz mistrzostw świata.

W rozmowie z WP SportoweFakty serbski szkoleniowiec opowiada o ciężkich wyborach w Zawierciu, podejściu do pracy Dawida Konarskiego, odbudowaniu formy przez Facundo Conte oraz objęciu kadry Serbii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa


Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Gratulacje z powodu zostania nowym trenerem reprezentacji Serbii. Mało szkoleniowców decyduje się na powrót do reprezentacji, w której już wcześniej pracowali.

Igor Kolaković, trener Aluron CMC Warty Zawiercie oraz reprezentacji Serbii: Serbska federacja jest jedną z najbardziej cenionych z powodu organizacji oraz rezultatów, które osiąga. To dla mnie wielki zaszczyt i wielka okazja, bym mógł znowu być selekcjonerem takiej reprezentacji. Szczerze mówiąc nie oczekiwałem, że się ze mną skontaktują, ale to w pewien sposób docenienie stylu mojej pracy.

Jednak federacja zdecydowała się do mnie zadzwonić. Rozmowy przebiegły bardzo poprawnie i błyskawicznie się dogadaliśmy. Jestem bardzo zadowolony z faktu, że znowu będę miał okazję pracować z graczami, z którymi już wcześniej to robiłem z sukcesami, a także z młodymi, którzy przychodzą z coraz lepszej serbskiej ligi. Stęskniłem się także za pracą i czasami w swoim języku.

Jakie cele ma serbska reprezentacja?

Bardzo wysokie. Musimy spełnić wysokie standardy i w zachowaniu i jeśli chodzi o rezultaty. Jestem świadomy odpowiedzialności i tego, że powrót do drużyny, z którą już wcześniej odnosiłem sukcesy, zobowiązuje.

A jaki jest pański pomysł na reprezentację? Od kilku lat z góry można przewidzieć wyjściową szóstkę Serbii i bez problemu trafić czterech czy pięciu graczy.

Nie ma tu wielkiej przestrzeni. To znakomici gracze, którzy odgrywają pierwszoplanowe role w swoich klubach. Jest różnica pomiędzy tymi graczami, o których mówisz, a młodymi zawodnikami. Będę się starał przez te trzy lata, żeby młodzi zawodnicy zbliżali się poziomem do tych bardziej doświadczonych i stali się ważną częścią drużyny. Umowa trwa do igrzysk w Paryżu. Moim głównym celem jest to, żeby reprezentację Serbii na igrzyska w końcu wprowadzić.

To właśnie za pańskiej kadencji - na igrzyskach w Londynie w 2012 roku, Serbowie po raz ostatni wystąpili na najważniejszej imprezie czterolecia.

Tak było, również na igrzyskach w Pekinie byłem selekcjonerem. Później jednak mieliśmy długą przerwę. Jesteśmy wielką reprezentacją, która ma na swoim koncie w ostatnich latach sukcesy, mimo że nie grała na igrzyskach. To ma wielkie znaczenie i awans na IO będzie głównym celem.

A czy kontrakt pozwala panu łączyć pracę w klubie i reprezentacji?

W mojej umowie istnieje możliwość łączenia pracy z klubem i pracy z reprezentacją.

Ostatni świetny mecz z Treflem zdaje się być potwierdzeniem waszej dobrej formy. Wygrana 3:0, trzeba przyznać, że to był trochę mecz do jednej bramki, mimo dobrej postawy gdańszczan w ofensywie.

Szczerze ci powiem, że bardzo się bałem, czy będziemy mieli świeżość w tym spotkaniu, ponieważ przed trzema dniami graliśmy w Suwałkach, a podróż w obie strony musiała zostawić wpływ. Mieliśmy tylko dwa dni. Jednak jestem miło zaskoczony. Byliśmy odpowiednio szybcy, zaprezentowaliśmy jakościową grę. Drużyna z Gdańska chciała na nas wywrzeć presję swoją zagrywką, ale popełnili dużo błędów. Nie straciliśmy kontroli, gdy trochę pozmieniali skład. Jestem bardzo zadowolony.

To już wasza piąta wygrana z rzędu w lidze. Ten poziom jest już blisko tego, co chcecie prezentować w fazie play-off?

Na pewno jeszcze możemy zaprezentować się lepiej. Zobaczymy, co nam przyniesie przyszłość. Także mówię tu o sytuacji związanej z koronawirusem, że nie będzie trzeba zatrzymywać ligi i że będziemy zdrowi. Nas najbardziej interesuje play-off. Do tego czasu mogą nam się przydarzyć wzloty i upadki, ale w fazie play-off mamy grać swoją najlepszą siatkówkę.

Myśli trener, że taka dwu, trzytygodniowa przerwa w grze spowodowana zakażeniami jest realna?

Nie jestem w stanie nic przewidzieć. Na szczęście zauważyłem, że w Polsce nie ma dużo przypadków COVID-a niż w innych europejskich krajach, a także konkretnie u mnie: w Czarnogórze i Serbii. Już jednak dwa kluby mają przerwę spowodowaną zakażeniami: Projekt i Czarni. Mam nadzieję, że wszyscy będą zdrowi i że nie będzie zatrzymania ligi, tak jak to miało miejsce w zeszłym sezonie. Wtedy doszedłby jeszcze problem z kalendarzem, bo kiedyś trzeba by było rozegrać zaległe spotkania i to na pewno nie byłaby już siatkówka na takim poziomie, jaką możemy obserwować teraz.

Facundo Conte stał się prawdziwym liderem drużyny, a pierwszych kilku meczów w Zawierciu wcale nie miał najlepszych.

Po igrzyskach olimpijskich, na których zdobył brązowy medal, był trochę wyczerpany emocjonalnie i trochę później dołączył do drużyny. Trzeba mu było po prostu czasu, by się dostosował i fizycznie przygotował. Teraz naprawdę gra znakomicie. Można zauważyć w każdym elemencie, że jest mocno przygotowany, skoncentrowany i stanowi o sile zespołu.

A co zadecydowało o tym, że to Miguel Tavares, a nie Maximiliano Cavanna jest pierwszym rozgrywającym zespołu?

Maxi to świetny zawodnik. Bardzo lubię jego styl gry. Jest mi bardzo przykro, że nie mam możliwości dać mu tyle szans. Musiałem się przecież na kogoś zdecydować. Teraz gra Miguel, ale to nie znaczy, że Cavanna nie zagra w przyszłości. Argentyńczyk to wielki profesjonalista i wiem, że ciężko mu przychodzi stanie w kwadracie. Nie można jednak tego u niego zauważyć na treningach, bo trenuje znakomicie i czeka na swoją szansę. Zawsze, kiedy wchodzi na boisko to pokazuje, że można na niego liczyć.

Podobna rzecz ma się z Malinowskim i Konarskim? W tym wypadku więcej szans dostaje ten drugi.

Konarski w tym momencie prezentuje naprawdę dobrą siatkówkę. Jednak również Malinowski podniósł zdecydowanie swój poziom na treningu. W pewnym momencie nie wyglądało to najlepiej. To bardzo poukładany gracz i na niego również możemy liczyć w trudnych momentach. Masz rację, sytuacja Cavanny i Malinowskiego jest podobna, ale rozgrywający ma specyficzną rolę. Ja jako trener nie lubię często zmieniać rozgrywających i jemu może być trochę ciężej. To różnica.

Poprzedni sezon Konarskiego w Radomiu nie był zbyt dobry. Co więc zrobiliście z nim w Zawierciu, że wrócił do takiej formy?

Od momentu, w którym trafił do Zawiercia na każdym treningu, niezależnie od rodzaju, pracuje z największa możliwą motywacją i przykłada do niego największą możliwą wagę. Jestem zachwycony jego podejściem do pracy. On z każdym tygodniem rósł jako zawodnik i teraz gra na takim poziomie, na jakim potrafi.

Czytaj więcej:
Dzień szans dla beniaminków. Ścisk w tabeli może być jeszcze większy
Niejasna przyszłość polskiego kadrowicza. Wciąż ma kontrakt z mistrzem Włoch

Źródło artykułu: