Lider wciąż bez strat – relacja z meczu Energa Gedania – Aluprof Bielsko-Biała

W rozegranym w Gdańsku meczu 9. kolejki Ligi Siatkówki Kobiet obyło się bez niespodzianki. Energa Gedania gładko uległa drużynie BKS Aluprof Bielsko-Biała, ale w dwóch setach gospodynie napędziły strachu liderowi tabeli.

Energa Gedania – BKS Aluprof Bielsko-Biała 0:3 (17:25, 23:25, 23:25)

Energa Gedania : Kasprów, Skowrońska, Ziemcowa, Wellna, Nuszel, Tomsia, Siwka (libero) oraz Kaliszuk, Durajczyk, Kasprzak.

BKS Aluprof : Sadurek, Ciaszkiewicz, Gajgał, Bamber, Staniucha-Szczurek, Studzienna, Maj (libero).

Sędziowie : Hojka i Jacyna (obaj Wrocław)

Niewielka hala przy ulicy Kościuszki znów pękała w szwach, a ci, którzy przyszli chwilę przed rozpoczęciem meczu, mieli problemy z zajęciem choćby stojących miejsc. Nazywanie ich jednak kibicami byłoby sporym nadużyciem, gdyż do połowy drugiego seta jedynymi słyszalnymi na trybunach ludźmi była grupa najwierniejszych fanów drużyny z Bielska-Białej.

Niesione dopingiem swych sympatyków siatkarki Aluprofu objęły prowadzenie już na początku pierwszej partii Na pierwszą przerwę techniczną zeszły z trzypunktowym prowadzeniem, na kolejnej ich przewaga była już dwukrotnie wyższa. Zupełnie nie istniał gdański blok (pierwszy punkt zdobyty tym elementem przy stanie 14:20), a jedyną zawodniczką Gedanii, która próbowała podjąć walkę była Elżbieta Skowrońska. Gedanistki nie radziły sobie z atakami Karoliny Ciaszkiewicz i Natalii Bamber, a ostatni punkt w tej partii przy stanie 24:17 dla przyjezdnych zdobyła Joanna Staniucha-Szczurek.

Drugi set rozpoczął się od skutecznego bloku Bamber na Katarzynie Wellnie, ale po chwili ta ostatnia wraz z Bereniką Tomsią odwdzięczyły się Mistrzyni Europy z 2005 roku. Była zawodniczka AZS AWF Poznań była zresztą motorem napędowym gdańskiej drużyny w tej partii i to po jej ataku siatkarki zeszły na pierwszą przerwę techniczną przy stanie 8:6. Później jednak inicjatywę przejęły bielszczanki, a zniszczenie w szeregach Gedanistek siała Katarzyna Gajgał, która na środku była nie do zatrzymania, sama zaś błyszczała także w bloku. Przewaga Aluprofu na drugiej przerwie technicznej wynosiła cztery punkty, ale po niej obudziły się gospodynie i dzięki dobrym atakom Skowrońskiej i niewymuszonym błędom w bielskich szeregach doprowadziły do wyrównania. Gdy na tablicy pojawił się wynik 21:20 dla miejscowych, trener Wiktor Krebok poprosił o przerwę. Gdy przewaga wróciła na stronę jego drużyny, to samo zrobił Leszek Milewski, opiekun Gedanii, jednak jemu nie udało się odwrócić losów seta. Po ataku Jolanty Studziennej bielszczanki miały piłkę setową, wykorzystały ją już w pierwszej próbie i po zbiciu Ciaszkiewicz set zakończył się wynikiem 25:23 dla drużyny przyjezdnych.

Trzecią partię rozpoczął skuteczny atak Gajgał, a na pierwszą przerwę techniczną jej koleżanki zeszły z czteropunktowym prowadzeniem. Waleczne Gedanistki szybko jednak złapały wiatr w żagle i doprowadziły do wyrównania, a nawet osiągnęły trzypunktową przewagę (14:11). Na drugiej przerwie technicznej zapas jednego „oczka” miały znów przyjezdne, ale gdańszczanki, wśród których brylowały Skowrońska i Wellna, zmobilizowały się i objęły prowadzenie 22:20. Wszystko wskazywało więc na to, że Gedania wygra pierwszego od czterech lat seta w rozgrywanych u siebie pojedynkach z drużyną z Bielska-Białej, jednak w najważniejszym momencie dopadła je dziwna niemoc, wskutek której straciły cztery punkty w jednym ustawieniu i dwie piłki meczowe miały po swojej stronie przyjezdne. Pierwszą z nich udało się gospodyniom jeszcze obronić, ale po chwili Studzienna zakończyła trwające 75 minut spotkanie.

Na konferencji prasowej trener Gedanii, Leszek Milewski komplementował swoje zawodniczki, mówiąc, że był to ich prawdopodobnie najlepszy mecz w sezonie... Czy takie słowa po porażce 0:3 są zasadne? Owszem, klasa rywala częściowo usprawiedliwia taki rezultat, ale wiele rzeczy w drużynie z Gdańska było dalekich od ideału. Rozgrywająca Ewa Kasprów zdecydowanie za mało korzystała ze swoich środkowych, co spowodowane było też nienajlepszym przyjęciem, libero Marta Siwka była w obronie cieniem swojej odpowiedniczki po drugiej stronie siatki – Pauliny Maj, a rezerwowa Kinga Kasprzakw samej końcówce popełniła błędy, które okazały się decydujące dla losów ostatniej partii. Drużyna Aluprofu zagrała swoje i udowodniła, że w pełni zasługuje na pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Energa Gedania przed niedzielnymi meczami dalej plasuje się na ósmej pozycji, a w następnej kolejce czeka ją arcyważny w kontekście walki o utrzymanie mecz z ekipą z Bydgoszczy.

Komentarze (0)