ME siatkarzy 2021. Polska - Rosja. Koncert gry Biało-Czerwonych! Jesteśmy w strefie medalowej

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: reprezentanci Polski
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: reprezentanci Polski

Tak gra drużyna, która zmierza po medal! W ćwierćfinale mistrzostw Europy 2021 niesieni kapitalnym dopingiem jedenastu tysięcy kibiców Polacy pokonali Rosję 3:0 i zameldowali się w najlepszej czwórce turnieju.

Z Gdańska - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

Nie ma chyba w polskiej siatkówce większego klasyku, niż starcie z reprezentacją Rosji. Niezależnie od stawki meczu, od charakteru turnieju i od składów, w jakim grają drużyny. To właśnie epickie i zwycięskie spotkania z Rosjanami, obok meczów z Brazylią, są dla nas najbardziej legendarne. Jednak w przypadku potyczek z "Canarinhos" nie ma w tych bitwach kontekstu pozasportowego, który jeszcze podgrzewa atmosferę i sprawia, że zwycięstwo jest jeszcze ważniejsze i cenniejsze.

- Coś się wówczas dzieje w głowach zawodników. Są dodatkowo zmotywowani, taka wewnętrzna energia jest dużo wyższa, adrenalina buzuje - mówił w dniu ćwierćfinału Mistrzostw Europy Sebastian Świderski.

Stawka wtorkowego spotkania była umiarkowanie wysoka. W końcu tegoroczne ME są dla nas turniejem pocieszenia, a Rosjanie podchodzą do nich bez presji, bo swoje już zdobyli - z igrzysk w Tokio wrócili ze srebrnymi medalami. Jednak nikt nie miał złudzeń, że w takim klasyku oba zespoły rzucą na szalę całą energię, jaka im jeszcze została.

ZOBACZ WIDEO: Kamil Semeniuk wprost o presji na mistrzostwach Europy. "Każdy medal będzie fajny. Czekamy na kolejnego rywala"

Polakom mieli jej dodać kibice - ich rola jako siódmego zawodnika jest w ostatnich tygodniach leitmotivem naszej reprezentacji. Na każdym kroku przypominał o niej trener Vital Heynen, mówili o tym jego zawodnicy.

Fani nie zawiedli. Już pół godziny przed pierwszym gwizdkiem trójmiejska Ergo Arena, która na meczach siatkówki może pomieścić 11 tysięcy widzów, była niemal pełna. Kiedy Biało-Czerwoni wybiegli na boisko, zostali przywitani ogłuszającą owacją. Rosjan przyjęto serdecznie. Gdy wybiegali na boisko i chwilę później w czasie odgrywania hymnów narodowych nie było śladu gwizdów. Słychać było jedynie brawa.

Kiedy jednak mecz się zaczął, skończyły się uprzejmości. Kibice od początku przy każdej zagrywce rosyjskich graczy gwizdali już bardzo głośno, a każde dobre zagranie swojej drużyny wzbudzało potężny aplauz. A tych dobrych zagrań w pierwszym fragmencie spotkania było dużo. Asy serwisowe Bartosza Kurka i Jakuba Kochanowski w linię końcową boiska, świetna akcja w obronie Michała Kubiaka, piękny blok na środku Piotra Nowakowskiego.

Po tym ostatnim Biało-Czerwoni prowadzili już 8:3. Kilka chwil później, gdy Leon w kontrze wybił piłkę po bloku, przewaga polskiego zespołu wynosiła już siedem punktów (12:5). Gdy Kubiak znów obronił trudną piłkę, a pochodzący z Kuby bombardier przełamał ręce rywali na siatce - osiem (16:8).

To był kapitał nie do zmarnowania, zwłaszcza że Rosjanie wyglądali na przytłoczonych atmosferą w Ergo Arenie, w jakiej nie grali przecież od bardzo dawna. Psuli sporo zagrywek, słabo grali w obronie, a w ofensywnie mogli liczyć w zasadzie tylko na sprytnego Dmitrija Wołkowa. Przegrali aż 14:25 po akcji, w której w defensywie kapitalnie zagrał mierzący 210 centymetrów Mateusz Bieniek, a robotę wykończył Kurek.

W pierwszej partii Polacy zagrali z rewelacyjną 72-procentową skutecznością w ataku, a Rosjanie popełnili aż siedem błędów w zagrywce. Wydawało się, że w kolejnej odsłonie walczące o półfinał ME zespoły muszą zbliżyć się do siebie poziomem. I tak też się stało. Opór stawiany przez zespół Tuomasa Sammelvuo był już znacznie większy.

Po bloku na Kurku goście prowadzili 2:0. W kolejnych akcjach pokazywali znacznie lepszą niż wcześniej defensywę, szczelniejszy był też ich blok. Polacy szybko odrobili stratę, ale potem mieli trudności, żeby oderwać się choćby na dwa punkty. Udało im się to w końcu po asie serwisowym Kurka (12:10). Do trzech punktów przewaga Biało-Czerwonych wzrosła dzięki efektownemu blokowi Leona na rezerwowym Fiedorze Woronkowie (17:14), a w kolejnej akcji mieliśmy wzorcowy przykład dobrej współpracy: Nowakowski wyblokował Kliukę, Kubiak obronił, Fabian Drzyzga dograł do Leona, a ten potężnym ciosem wbił piłkę w boisko (18:14).

Rosjanie nie zamierzali się jednak poddawać. Przy serwisie Woronkowa zdobyli trzy punkty z rzędu i doprowadzili do wyniku 19:18, zwiastującego nerwową końcówkę. Kiedy rywale wyrównali na 21:21 po ataku Kliuki, taka końcówka była już przesądzona. O wygranej Polaków zdecydował minimalny błąd rosyjskiego atakującego, który uderzył z lewego skrzydła w aut. Co prawda upierał się, że trafił w boisko, ale challenge na życzenie sędziego tego nie potwierdził i skończyło się na 26:24 dla naszej drużyny.

Trzecią partię Polacy zaczęli od mocnego uderzenia. Po dwóch potężnych zagrywkach Kurka, w tym jednej odebranej przez Rosjan w trybuny, zawodnicy Heynena prowadzili 5:2. Kolejną bombę dołożył nasz drugi specjalista od superszybkich serwisów, Leon, i przy wyniku 7:3 Sammelvuo poprosił o chwilę przerwy dla swojej ekipy.

Fiński trener "Sbornej" nie wybił jednak z uderzenia polskich siatkarzy. Po powrocie na boisko swojego trzeciego asa w meczu zagrał Kochanowski, Woronkow popełnił techniczny błąd w ataku i mistrzowie świata wygrywali 10:5.

Potem Rosjanom udało się zmniejszyć straty nawet do dwóch punktów (13:15), ale potem pogrążyły ich własne błędy i kolejne świetne akcje Polaków. Leon w ataku praktycznie się nie mylił, Kurek i Kubiak raz za razem obijali blok rywali. Gdy w sprytny sposób zrobił to ten drugi, Biało-Czerwoni prowadzili 20:15 i zmierzali do zamknięcia spotkania.

Zamknęli je bez takich nerwów, jakie były w drugim secie. Piłkę meczową dał im Paweł Tietiuchin, serwując daleko w aut. I już pierwszego meczbola udało się wykorzystać. Wołkow został zablokowany na lewym skrzydle i było 25:19, a w całym meczu, świetnym w wykonaniu naszych siatkarzy, 3:0!

Swój mecz półfinałowy Polacy zagrają w sobotę w Katowicach. Ich przeciwnikiem będzie lepszy z pary Słowenia - Czechy. Patrząc na grę naszego zespołu w Gdańsku już teraz możemy być jednak pewni, że ktokolwiek stanie w "Spodku" naprzeciwko naszej reprezentacji, stanie przed piekielnie trudnym zadaniem.

Mistrzostwa Europy siatkarzy, ćwierćfinał, Gdańsk
Polska - Rosja 3:0 (25:14, 26:24, 25:19)

Polska: Fabian Drzyzga, Bartosz Kurek, Wilfredo Leon, Michał Kubiak, Jakub Kochanowski, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Damian Wojtaszek (libero), Piotr Nowakowski, Łukasz Kaczmarek, Grzegorz Łomacz.

Rosja: Igor Kobzar, Jegor Kliuka, Dmitrij Wołkow, Jarosław Podlesnych, Iwan Jakowlew, Ilias Kurkajew, Walentin Gołubiew (libero) oraz Maksim Żigałow, Fiedor Woronkow, Paweł Pankow, Paweł Tietiuchin.

Czytaj także:
Krzysztof Sędzicki: Siatkówka to nie piłka nożna. Mistrzostwa Europy na 24 zespoły to przesada (OPINIA)
ME siatkarzy. Z nimi Polacy mogą zagrać w półfinale

Źródło artykułu: