W spotkaniu o złoto dojdzie do powtórki z poprzedniej edycji VNL. Brazylijki zmierzą się z Amerykankami. Te pierwsze w półfinale pokonały Japonię 3:1. To starcie kosztowało Canarinhas sporo sił.
- Ogromny szacunek dla Japonek, bo to zespół, który nigdy się nie poddaje. Mają fantastyczny system blok-obrona, nie są wysokie i trudno sprawić, by piłka bezpośrednio wpadała im w boisko. Jestem tym bardziej dumna z zespołu, że choć nie byłyśmy w stanie grać najlepszej siatkówki, zdołałyśmy pokonać rywalki - przyznała przyjmująca reprezentacji Brazylii Gabriela Braga Guimaraes w wirtualnej mixed zone.
Amerykanki z kolei dość sprawnie poradziły sobie z reprezentacją Turcji. Pokonały ją w trzech setach - do 21, 23 i 20, choć druga partia zwiastowała, że to może być znacznie dłuższy i bardziej wyrównany bój (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Niecodzienne wspomnienie Justyny Święty-Ersetic. "Goniło" ją ośmiu mężczyzn
- Weszłyśmy bardzo mocno i pewnie w mecz, ale później rywalki nas solidnie przycisnęły. Cieszę się, że zaliczyłyśmy powrót w drugim secie, a w trzecim pomogły nam zawodniczki rezerwowe. Dzięki temu wywierałyśmy więcej presji na zagrywce. To było kluczem - uważa Jordyn Poulter, rozgrywająca reprezentacji USA.
Przed nami więc finał Brazylia - USA, czyli pomiędzy zespołami, które zajęły dwa najwyższe miejsca w fazie zasadniczej. W bezpośrednim starciu w maju lepsze okazały się siatkarki z Ameryki Północnej, które triumfowały w czterech partiach.
- Z Brazylią to zawsze są wspaniałe mecze. To znakomita siatkarska ekipa. Musimy dać z siebie wszystko i wejść na swój optymalny poziom. Tylko wtedy uda nam się je pokonać. A najlepsze jest to, że one mogą powiedzieć to samo o meczu z nami. To dobrze świadczy o obu ekipach - twierdzi Poulter.
- Finału nigdy nie gra się łatwo. Uważam, że to dla nas czas na złoto. Dwa lata temu miałyśmy na nie szanse, gdy prowadziłyśmy z USA 2:0, ale nie udało nam się wygrać. Jestem przekonana, że każda z nas chce zwyciężyć i zdobyć to złoto dla całego naszego kraju - odpowiada Braga Guimaraes.
Mecz finałowy rozpocznie się o 19:30. Trzy i pół godziny wcześniej drużyny Turcji i Japonii powalczą o brązowe medale. Pierwsze z wymienionych mają do siebie żal o to, że nie urwały w półfinale nawet jednego seta Amerykankom.
- Uważam, że zrobiłyśmy za dużo niewymuszonych błędów. Nie wywierałyśmy też presji zagrywką. Chciałyśmy zrobić wszystko za szybko, za nerwowo. Było już 14:8 w drugim secie i nie umiałyśmy tego odwrócić. Z Japonkami nie będzie łatwiej. W fazie zasadniczej z nimi przegrałyśmy. Ale myślę, że postawą w tej Lidze Narodów zasługujemy na medal i powalczymy o niego - zapowiada Eda Erdem Dundar.
Reprezentacja Japonii stanie z kolei przed szansą na pierwszy w historii medal Ligi Narodów. Właśnie dlatego siatkarki z Kraju Kwitnącej Wiśni podchodzą bardzo ambicjonalnie do ostatnich meczów.
- Żałuję, że nie mogłam z siebie dać więcej w ataku. Wiem, że zespół miał przez to trudniej. Tak naprawdę dobrze zagrałyśmy tylko w trzecim secie, gdzie nasza zagrywka wyglądała tak jak powinna. W meczu o brąz potrzebujemy jej więcej i więcej kombinacyjnej gry - mówiła po półfinale Sarina Koga.
Sprawdź także: Kropka nad "i" była najtrudniejsza. Japonki postawiły się Brazylijkom