Ostatnia niewiadoma tego sezonu. Masek: Chcieliśmy, żeby prezesi jeszcze za nami pojeździli

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: trener Michal Mašek i Klaudia Alagierska
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: trener Michal Mašek i Klaudia Alagierska

Organizatorzy meczów o brązowy medal już dwukrotnie zabierali ze sobą cały asortyment niezbędny do przeprowadzenia dekoracji. - Chcieliśmy, aby prezesi jeszcze za nami pojeździli - mówi trener ŁKS-u Commercecon Łódź Michał Masek.

Łódzkie Wiewióry wykonały gigantyczną pracę, by ze stanu 0:2 w meczach wyrównać stan rywalizacji o brązowy medal z E.Leclerc Moya Radomką Radom. W ostatnim pojedynku we własnej hali w tym sezonie łodzianki pokonały siatkarki Riccardo Marchesiego bez straty seta.

- To było naprawdę trudne spotkanie. Musieliśmy cały czas utrzymywać koncentrację, żeby w bloku i obronie przeciwstawić się radomiankom. Chciałbym, abyśmy w kontrataku byli skuteczniejsi. Mamy przed sobą jeszcze jeden, dwa treningi i mam nadzieję, że w Radomiu uda nam się zwyciężyć - wyjaśnił po czwartym meczu, którego stawką było podium Tauron Ligi, szkoleniowiec ŁKS-u Commercecon Łódź.

Nieprzewidywalne wiewióry

Główną "armatą" łodzianek pozostaje Katarzyna Zaroślińska-Król, która we wtorek zdobyła 17 punktów. Niemal niomylne były za to środkowe i wydaje się, że Alagierska czy Ninković mogą być pierwszoplanowymi postaciami ostatniego starcia tego sezonu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę

- Rozkład ataku nie był idealny w kontekście całego spotkania, ale w ważnych momentach podejmowaliśmy dobre decyzje i graliśmy odważnie - przekonywał Michal Mašek.

Choć łodzianki zdają się być na fali wznoszącej, to muszą się mieć na baczności, bo ich gra potrafi się załamać w najmniej odpowiednim momencie. Tak było podczas drugiego meczu o brązowy medal, kiedy to ŁKS wypuścił z rąk dwusetowe prowadzenie.

- Ten zespół gra falami i bardzo trudno jest podtrzymać formę. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłem tak skupiony na meczu, obserwując każdy detal, bo nie wszystko przychodzi nam "naturalnie" - tłumaczył słowacki trener łodzianek.

Przełknęły gorycz porażki

Pytany o przyczynę tak złego startu rywalizacji o miejsce w pucharach i najniższy stopień podium Masek bez zawahania znalazł odpowiedź.

- Dla mnie to jest jasne. Przegraliśmy dwa pierwsze mecze, bo dziewczyny były bardzo rozgoryczone po przegraniu półfinałów. W głowach nie zdołaliśmy sobie tego poukładać, zwłaszcza po wygraniu pierwszego spotkania w Rzeszowie. Zespół powoli odzyskiwał wiarę w to, że konsekwentną pracą można jeszcze wywalczyć ten brązowy medal - dodał Michał Masek, zwracając uwagę na piętno, jakie odcisnęła na drużynie porażka w dwóch meczach półfinałowych.

Ostatni mecz sezonu zostanie rozegrany w sobotę o godzinie 14:45 w Radomiu. Tutaj nie będzie już mowy o oszczędzaniu sił i z pewnością jedna z drużyn będzie ogromnie rozczarowana.

- Bardzo chcieliśmy, żeby prezesi pojeździli za nami jeszcze trochę więcej. Wiem, że dziewczyny są zmęczone, ale to jest play-off i zespół musi szybko się zregenerować - zakończył trener ŁKS-u Commercecon Łódź.

Zobacz również:
PlusLiga. To już jest koniec! Poznaliśmy ostatniego medalistę
Mistrzynie po raz dziewiąty. Sukces, który zaczął się od pasma nieszczęść

Komentarze (1)
avatar
Stary Kibic
22.04.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jakby trener Masek w odpowiednim czasie w 4 secie półfinału z Rzeszowem dokonał zmiany rozgrywającej, to dziewczyny może nie byłyby rozgoryczone.