Wlazły to od lat najlepszy polski atakujący, który w kraju praktycznie nie ma konkurencji. Jego najsłabszą stroną jest zdrowie, dlatego po zakończeniu sezonu postanowiono, że przerwę w rozgrywkach kapitan PGE Skry poświęci na leczenie. Wlazły praktycznie całe wakacje spędził we Wrocławiu. - Lekarze próbują zregenerować jego kolano za pomocą fizykoterapii i rehabilitacji - mówi Jacek Nawrocki, trener drużyny z Bełchatowa. - Do treningów Mariusz wróci w połowie września.
W poprzednim sezonie zmiennikiem Wlazłego był Jakub Jarosz, obecnie pierwszy atakujący reprezentacji Polski. Został jednak wypożyczony do Zaksy Kędzierzyn-Koźle, by mógł więcej grać niż w Skrze. Jego miejsce w zespole pięciokrotnego mistrza Polski zajął Novotny, który ostatnio grał w Kędzierzynie. Okazało się jednak, że także on ma kłopoty ze zdrowiem. Problemy z kolanem nasiliły się pod koniec sezonu, ale zawodnik liczył, że uda się je zwalczyć bez konieczności operacji. - Byliśmy cały czas w kontakcie z Jakubem. Okazało się, że zabieg jest konieczny, żeby nie powtórzyła się sytuacja z poprzednich rozgrywek, kiedy zabrakło go w play-off. On zresztą uzależnił swoją decyzję od mojej zgody - mówi Konrad Piechocki, prezes PGE Skry.
Novotny miał w kolanie dwa zwapnienia, które powodowały ból podczas skakania. Operacja została przeprowadzona we Włoszech. Jeszcze przez dwa tygodnie reprezentant Czech będzie rehabilitowany w swoim kraju, a 24 sierpnia ma pojawić się w Bełchatowie.
- Rozmawiałem niedawno z Novotnym. Mówił, że pod koniec września będzie mógł normalnie trenować. Wolę jednak dmuchać na zimne, dlatego liczę się z tym, że czas leczenia może się wydłużyć. Uważam, że jako pierwszy do normalnych zajęć wróci Mariusz Wlazły - twierdzi Nawrocki.
A co będzie, jeśli obaj atakujący nie zdążą wyzdrowieć do rozpoczęcia rozgrywek? - Na razie mamy czas - mówią w Skrze. W pierwszych przedsezonowych spotkaniach Wlazłego i Novotnego mogą zastępować juniorzy, którzy zostali włączeni do kadry - Bartosz Cedzyński i Igor Walczykowski. Co prawda pierwszy z nich to nominalny środkowy (ma 211 cm wzrostu), ale zdaniem Nawrockiego powinien poradzić sobie również na prawym skrzydle. Oprócz nich, z pierwszą drużyną Skry będą ćwiczyć przyjmujący Filip Frankowski i środkowy Radosław Kolanek.
Początek sezonu mistrz Polski tradycyjnie ma trudny, bo zmierzy się ze wszystkimi najgroźniejszymi rywalami. Niewykluczone, że będzie musiał radzić sobie bez nominalnego atakującego. - Najważniejsze jest dla nas zdrowie zawodników i to, co będzie na koniec sezonu - twierdzi prezes Skry.