PlusLiga. Po czterech porażkach z rzędu radomianie w końcu ze zwycięstwem. "Odczuwaliśmy ogromną presję"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Lucas Loh
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Lucas Loh

W czwartek gracze Cerrad Enei Czarnych Radom pokonali na wyjeździe MKS Będzin 3:1. Podopieczni Roberta Prygla wciąż znajdują się w dolnej części tabeli. - Odczuwaliśmy ogromną presję, która zwiększała się z każdą kolejną porażką - przyznał Lucas Loh.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwszy set czwartkowego spotkania po zaciętej walce padł łupem radomian. Jednak w kolejnym zawodnicy MKS-u Będzin zdominowali rywali. Od samego początku mieli kilkupunktową przewagę, a przeciwnicy nie potrafili znaleźć recepty na ich świetną grę. Po dwóch setach na tablicy wyników widniał rezultat 1:1.

Radomianie jednak nie poddawali się. W trzecim secie to oni zaczęli lepiej i rozstrzygnęli wyrównaną końcówkę na swoją korzyść. W kolejnej odsłonie spotkania zawodnicy prowadzeni przez Roberta Prygla mieli już wynik całkowicie pod kontrolą, zwyciężyli 25:17 i zapisali na swoim koncie cenne trzy punkty.

- W drugim secie nasi rywale prezentowali się bardzo dobrze w polu serwisowym. Z kolei my nie potrafiliśmy wykorzystać swoich okazji. Mieli bardzo komfortową sytuację i nie zwalniali ręki w zagrywce. Zdecydowanie łatwiej się gra mając wysoką przewagę. Jestem bardzo dumny z mojej drużyny, bo zachowaliśmy spokój i wróciliśmy do gry. Pracowaliśmy ciężko w tym tygodniu i na szczęście nam się udało - przyznał przyjmujący Cerradu Enei Czarnych Radom Lucas Loh.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James trenuje z córką

Ta wygrana zakończyła serię czterech porażek radomskiego zespołu. Zawodnicy prowadzeni przez Roberta Prygla po czternastu rozegranych spotkaniach mają na swoim koncie piętnaście "oczek".

- Odczuwaliśmy ogromną presję, która zwiększała się z każdą kolejną porażką. W czwartek graliśmy w bardzo ciężkiej hali, co utrudniało nam przyjmowanie zagrywki. Wiedzieliśmy jednak jak sobie z tą presją poradzić. Patrzyliśmy się na siebie i staraliśmy się być lepsi z każdym dniem. Pracujemy bardzo ciężko i cieszę się, że osiągamy dobry poziom - stwierdził Brazylijczyk.

Przed sezonem zawodnicy Cerrad Enei Czarnych Radom byli wymieniani jako jedni z kandydatów do walki o fazę play-off. Obecnie podopieczni Roberta Prygla zajmują 11. lokatę w tabeli PlusLigi.

- Mieliśmy, tak jak wszystkie inne zespoły, bardzo dużo problemów. Straciliśmy Dawida Konarskiego, który skręcił kostkę, a Mateusz Masłowski miał koronawirusa. My jednak nie przestaliśmy grać, tak jak inne drużyny, tylko musieliśmy rozgrywać mecze bez nich. Wciąż mamy jednak dużo spotkań przed sobą. Mam nadzieję, że będziemy się rozwijać i zajmiemy lepszą pozycję. Wciąż o to walczymy, nie złożyliśmy broni - zapowiedział przyjmujący.

Ekipa z Radomia swój następny mecz rozegra w piątek, 11 grudnia. Ich przeciwnikiem będzie Stal Nysa, która ma na swoim koncie jedno zwycięstwo w sezonie i zajmuje przedostatnie miejsce w rozgrywkach.

- W PlusLidze nie ma faworytów. Jeśli ma się zły dzień, to zespół po prostu przegra, nie ma znaczenia czy gra się przeciwko Stali Nysa czy Grupie Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. To bardzo wyrównane rozgrywki. Gramy u siebie, co będzie stwarzało pewną przewagę i mamy nadzieję, że ponownie ich pokonamy - zakończył Lucas Loh.

Czytaj również:
PlusLiga. Kolejka rozpocznie się od megahitu. Czy Grupa Azoty ZAKSA pozostanie niepokonana?
PlusLiga. Siatkarze MKS-u Będzin z kolejną porażką. "Ciężko, żeby ten zespół grał dwa razy lepiej"

Źródło artykułu: