Drużyna Cerradu Enei Czarnych Radom jest bodaj jedyną w PlusLidze, która w całości nie przebywała na kwarantannie. Mimo iż Wojskowi rozegrali najwięcej, bo 11 meczów, podobnie jak zespoły z Gdańska i Suwałk, to ich forma nie jest stabilna. Wręcz przeciwnie - od początku sezonu przypomina sinusoidę. Podopieczni Roberta Prygla m.in. pokonali u siebie Indykpol AZS Olsztyn, stoczyli długie boje w Nysie czy z Asseco Resovią, potrafili sprawić niespodziankę w Warszawie, ale i wyraźnie polec, jak w ostatnim spotkaniu, z GKS-em Katowice.
GieKSa "zmiotła" z parkietu bezradnych Czarnych
Gospodarze pojedynku w Hali MOSiR-u nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. - To prawda, że GKS zagrał bardzo dobrze, ale ja zawsze oceniam swoją drużynę, a my spisaliśmy się słabo. Ocena jest bardzo negatywna, zagraliśmy źle - nie ukrywał Prygiel. - Nie patrząc nawet na to, jak przeciwnik zagrał, a trzeba mu oddać honory, że był lepszy w każdym elemencie, to my zagraliśmy jeden z gorszych meczów - kontynuował trener.
Radomska drużyna zanotowała 50 procent przyjęcia pozytywnego, zaś goście - 61 procent. Utrudnione zadanie przy rozegraniu miał więc Michał Kędzierski. - Rywale bardzo dobrze zagrywali, więc nie można powiedzieć, że tylko przyjęcie przeważyło w tym meczu - zwrócił uwagę. - Byliśmy dużo gorsi w każdym elemencie. Każdemu z nas było trudno, a rywale świetnie sobie poradzili. Nie mieliśmy nawet do nich "podejścia". Im wychodziło wszystko, a nam praktycznie nic. Nasza wina jest też w tym, że nie odrzuciliśmy ich od siatki - przyznał rozgrywający Czarnych Radom.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalne uderzenie na polu golfowym. Nagranie jest hitem
Słabsza dyspozycja skrzydłowych
Wobec gorszego przyjęcia, Kędzierski był zmuszony kierować większość piłek na skrzydła. Skuteczność Daniela Gąsiora, Lucasa Loha i Brendena Lee Sandera, delikatnie mówiąc, nie powaliła na kolana. Pierwszy zanotował zaledwie 18 procent w ataku (4/22, czterokrotnie zablokowany), drugi - 27 procent, zaś trzeci - 33 procent. To bardzo mało na tle niemal bezbłędnych katowiczan.
- Nie da się grać w siatkówkę na poziomie PlusLigi bez ataku na skrzydłach. Nasz najlepszy zawodnik miał 33 procent w tym elemencie. Ewidentnie to nie był nasz dzień. Bardzo martwi ta porażka, zarówno wynik, jak i styl - zaznaczył Prygiel.
Próba "wstrząśnięcia" podopiecznymi przed kolejnym meczem
Kolejny pojedynek Cerrad Enea Czarni rozegrają dopiero w niedzielę, a ich przeciwnikiem będzie Indykpol AZS Olsztyn. Szkoleniowiec musi odpowiednio zmotywować zawodników, ponieważ pozycja w tabeli znowu nie jest najlepsza - radomianie zajmują dziesiąte miejsce z dorobkiem 12 punktów, o sześć więcej od najbliższego rywala. - Muszę się zastanowić nad tym, jak wstrząsnąć drużyną po meczu z GKS-em, jaki wariant zastosować, bo jestem bardzo rozgoryczony tą dotkliwą porażką - podkreślił Prygiel.
- Musimy zagrać zupełnie inne zawody, inaczej przygotować się do tego meczu, przede wszystkim mentalnie. Musimy zapomnieć o porażce z GKS-em i skupić się na spokojnym, solidnym treningu - dodał Kędzierski.
Czytaj również:
>> PlusLiga. Bartłomiej Bołądź królem zagrywki. Punkty, bloki, asy 13. kolejki PlusLigi
>> Siatkówka. Tauron Liga. Bolesny powrót Pałacu. Wygrana Budowlanych bez straty seta