Rozżalona Skowrońska

Problemy jednej z najlepszych polskich siatkarek, Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty, nie wzięły się znikąd. Atakująca Scavolini Pesaro i reprezentacji Polski bez chwili na złapanie oddechu gra od lat na pełnych obrotach. Nie miga się od reprezentowania biało-czerwonych barw, lecz wciąż jest do dyspozycji trenera. Jednak bardzo trudne sezony spędzone we Włoszech dają o sobie znać. Niestety nie wszyscy to rozumieją.

W rozmowie z portalem supervolley.pl Katarzyna Skowrońska-Dolata opowiada o trudach, jakie obecnie przechodzi. Jeszcze do niedawna wciąż tliła się nadzieja na jej występ we wrześniowych mistrzostwach Europy, które odbywać się będą w Polsce. Tajemnicą nie był jednak fakt, iż polska atakująca od dłuższego czasu nieprzerwanie gra zarówno w klubie, jak i w kadrze. Nie jest trudno wywnioskować, iż musi to odznaczyć swe piętno na jej zdrowiu. Mogliśmy się więc spodziewać, że prędzej czy później tak się to skończy - polska zawodniczka złapała bowiem bolesną kontuzję Achillesów.

Smutna informacja, jaka kilka dni temu obiegła siatkarskie środowisko, brzmiała niczym wyrok na polską kadrę, która w czempionacie Starego Kontynentu będzie musiała sobie radzić bez swojej najlepszej "bombardierki". Ostatecznie wyniki badań i stan zdrowia atakującej nie pozostawiły Jerzemu Matlakowi żadnych złudzeń - tegoroczny występ "Skowronka" w reprezentacji jest po prostu wykluczony.

Jak mówi dla portalu supervolley.pl sama zainteresowana, nie wiadomo jeszcze, czy będzie musiała poddać się operacji, czy do wyleczenia wystarczą jej zastrzyki hormonalne. Wszystko powinno wyjaśnić się w najbliższym czasie. Na razie stół operacyjny wydaje się być perspektywą bardzo odległą, lecz należy trzymać rękę na pulsie. Wciąż możliwe są niestety obie opcje. - W tej pierwszej wersji (operacja) do gry wrócę najwcześniej w grudniu, w tej drugiej (kuracja hormonem wzrostu połączona z rehabilitacją) już we wrześniu będą mogła rozpocząć treningi - powiedziała dotychczasowa liderka Polek.

Oznacza to, że Skowrońska, mimo szczerych chęci, nie zdąży się wyleczyć i odbudować swej formy do czasu mistrzostw, nawet jeśli do skutku dojdzie bardziej optymistyczna wersja. Polska atakująca bardzo ubolewa z tego powodu, lecz jednocześnie nie może uwierzyć, że niektórzy ludzie zarzucają jej kłamstwo i niechęć do gry w kadrze. - Wróciłam do kraju i dochodzą mnie różne głosy. Jak można zarzucać mi bumelkę, przecież mam ciężką kontuzję i muszę ją wyleczyć - stwierdziła wyraźnie rozżalona. Dodaje również, że bardzo chciała wystąpić w turnieju, lecz z przyczyn niezależnych od niej celu tego nie da się zrealizować. - Czemu ludzie zarzucają mi, że wymyślam sobie chorobę, że kłamię? To okropne - nie potrafiła pogodzić się z niesprawiedliwością, jaka ją dotknęła.

Atakująca odparła również zarzuty, jakoby nie ufała polskim lekarzom. Jej wyjazd na konsultacje do Włoch wynikał tylko i wyłącznie z lojalności wobec klubu Scavolini Pesaro.

Komentarze (0)