Delecta Bydgoszcz - Politechnika Warszawa 3:0 (wypowiedzi pomeczowe)

Delecta Bydgoszcz pokonała we wtorkowym pojedynku Politechnikę Warszawa, przedłużając tym samym swoje nadzieje na pozostanie w Polskiej Lidze Siatkówki. Zdaniem obserwatorów, o porażce gości zadecydowała większa wola walki wśród siatkarzy Delecty.

Pavel Chudik (Politechnika Warszawa): - To już chyba tradycja w tych naszych pojedynkach, że po dobrym w meczu w naszym wykonaniu, w następnym świetnie gra Delecta. No trudno, jest remis i wszystko rozegra się w Warszawie, gdzie obie drużyny znajdą się pod olbrzymią presją. Dużo będzie wtedy zależeć od umiejętności i psychiki zawodników.

Krzysztof Janczak (Delecta Bydgoszcz): - Zagraliśmy naprawdę bardzo dobre spotkanie, pomimo tego, że zespół z Warszawy wcale nie spisywał się tak słabo. Ale to my dyktowaliśmy warunki, nie pozwoliliśmy rywalom na spokojne rozegranie akcji i stąd wziął się wynik 3:0. Jednak rezultat nie świadczy o poziomie gry, gdyż ja uważam, że obydwie drużyny wzniosły się na wyżyny swoich umiejętności i obie zasługują na grę w Polskiej Lidze Siatkówki w przyszłym sezonie.

Jerzy Taczała (Politechnika Warszawa): - Muszę potwierdzić słowa poprzednika. Mimo iż gospodarze zwyciężyli 3:0, był to mecz stojący na bardzo wysokim poziomie. Przełomowym momentem gry były cztery asy serwisowe Sopko w pierwszym secie, kiedy prowadziliśmy 16:14. W drugiej partii także było już 14:11 dla nas, ale znów bardzo dobry fragment w wykonaniu Delecty spowodował to, że końcówkę oddaliśmy rywalom. Obie drużyny zasługują na to, by grać dalej w Polskiej Lidze Siatkówki.

Rostislav Chudik (Delecta Bydgoszcz): - Jestem szczęśliwy, że wreszcie to kolega mi gratuluje zwycięstwa, ale to już tradycja w tych naszych spotkaniach. Szkoda tylko, że przegraliśmy tam dwa pojedynki i ten poniedziałkowy u nas. Sądzę, że najlepszy mecz, który graliśmy, to był pierwszy pojedynek w Warszawie i wtedy w takiej formie mało kto by z nami wygrał. Zmiana w naszej grze była także widoczna już od trzeciego seta w piątym spotkaniu, a tie-break to już przecież istna loteria. Trochę tego żałuję, bo poczuliśmy wtedy wyraźny wiatr w żagle.

Komentarze (0)