Megan Courtney: To w Lidze Mistrzyń gra się najlepsze mecze w sezonie

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Megan Courtney
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Megan Courtney

Zespół Igor Gorgonzola Novara pokonał w Łodzi mistrzynie Polski 3:2. Podopieczne Massimo Barboliniego tym samym zrównały się dorobkiem punktowym z ekipą ŁKS-u Commercecon. - To był zwariowany mecz - przyznała po spotkaniu Megan Courtney.

[b]

Piotr Woźniak, WP SportoweFakty: Przyjechałyście do Łodzi jako faworytki starcia z mistrzyniami Polski i przez dwa sety rzeczywiście na parkiecie było widać różnicę klas. Czy fakt, że zwycięstwo odniosłyście dopiero po tie-breaku rzutuje jakoś na obraz tego spotkania?[/b]

Megan Courtney, przyjmująca Igor Gorgonzola NovaraPatrząc na ten wynik chyba każdy przyzna, że był to naprawdę zwariowany mecz. Obie ekipy grały znakomicie, ale tylko przez dwa sety. W tie-breaku każda z drużyn, jak to mówimy w Stanach Zjednoczonych: "Dawała z siebie tyle, ile pozostało jej w zbiorniku na paliwo". Jestem szczęśliwa, bo zdawałyśmy sobie jak bardzo potrzebujemy tego zwycięstwa, by poprawić nieco swoją sytuację w tabeli. Walczyłyśmy o to zaciekle. Szacunek należy się również łodziankom, bo z ich strony to również było dobre spotkanie.

Co sprawiło wam największą trudność w rywalizacji z zespołem ŁKS-u Commercecon Łódź?

Łodzianki są zespołem grającym dość szybką siatkówkę. Widać, że to jest ich siła, starają się tym zmylić blokujące. Zazwyczaj jesteśmy przygotowane na to, że w zespole rozgrywająca posyła piłki w takim tempie do jednej, góra dwóch skrzydłowych. Tutaj każda z zawodniczek jest dynamiczna. Akurat my z Michą (Hancock - przyp.red.) jesteśmy do tego przyzwyczajone, bo w reprezentacji USA również stawia się na szybkość rozegrania akcji. Każdy z zespołów w Lidze Mistrzyń gra trochę inną siatkówkę, dlatego tak ważna jest analiza wideo przed spotkaniem.

W poprzedniej kolejce spotkań grupy C dość niespodziewanie przegrałyście z mistrzyniami Niemiec. To był efekt zmęczenia, słabszego dnia? 

Nie, siatkarki Allianz MTV Stuttgart tego dnia weszły na nieosiągalny dla nas poziom. To jednak cechuje rozgrywki Ligi Mistrzyń, to tu gra się najlepsze mecze w sezonie. Musimy być gotowe na to, że w rundzie rewanżowej rywalki nie raz nas zaskoczą.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. "Kurczę, co ona zrobiła?". Piotr Małachowski dostał niesamowite wsparcie

Dopiero co wróciłyście z Klubowych Mistrzostw Świata. Chyba największy niedosyt pozostawił w was półfinał turnieju, gdzie nie udało wam się pokonać ekipy Eczacibasi Vitra Stambuł, choć losy spotkania rozstrzygnął tie-break...

Myślę, że też formuła turnieju dała nam się we znaki, bo rozegrałyśmy pięć meczów w sześć dni. Wiadomo, że każda z nas chciałaby tego medalu, ale ten turniej był dla nas naprawdę niezbędnym doświadczeniem. Potrzebowałyśmy skonfrontować się z najlepszymi drużynami na świecie, wypracować nowe rozwiązania. Summa summarum jestem bardzo zadowolona z tego, jak zaprezentowałyśmy się w Chinach. Czwarte miejsce na świecie to również świetny rezultat.

W minionym sezonie reprezentowała pani barwy Zanetti Bergamo, zajmując 9. miejsce w Serie A. Przejście do drużyny Igor Gorgozola Novara traktuje pani jako kolejny krok naprzód?

Zdecydowałam się na ten krok, bo lubię takie wyzwania. Sezon spędzony w Bergamo jednak również wspominam bardzo pozytywnie. Wracałam po kontuzji (kolana - przyp.red.) i potrzebowałam łagodnego wprowadzania na najwyższe obroty. Teraz czuję, że jestem gotowa stawić czoła najlepszym.

W sezonie 2016/2017 była pani zawodniczką Impelu Wrocław. Był to jeden z pierwszych klubów spoza Stanów Zjednoczonych w pani karierze. Jak wspomina pani czas spędzony w zespole z Dolnego Śląska?

Zanim trafiłam do Wrocławia grałam jeszcze w Portoryko. Bardzo miło wspominam to miasto i z pewnością czas spędzony w polskiej ekstraklasie dużo mnie nauczył.

Jak będą wyglądały święta Bożego Narodzenia w pani domu?

Akurat 26 grudnia jedziemy na mecz do Bergamo. Później jednak otrzymamy kilka dni wolnego, dlatego nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła przylecieć do rodziny. Zazwyczaj nasze święta wyglądają w ten sposób, że gramy w karty, rozmawiamy, a na stole pojawia się mnóstwo jedzenia. To co się liczy, to spędzanie tego czasu wspólnie, tym bardziej, że nie mamy go wiele.

Zobacz również:
Liga Mistrzyń. Pierwsze zwycięstwa zespołów z Jekaterynburga i Blaj. Drużyna Jakuba Głuszaka słabsza od mistrzyń Rumunii
Puchar CEV kobiet: Grupa Azoty Chemik Police zaskoczył najmocniej. Katarzyna Skorupa i Barbara Zakościelna grają dalej

Źródło artykułu: