Siatkarki Wisły Warszawa rozpoczęły mecz 6. kolejki LSK z dużym animuszem, podejmowały ryzyko w polu zagrywki i nie chciały zbyt szybko zepchnąć się do defensywy (6:3). Przy stanie 11:8 o czas poprosił Bartłomiej Piekarczyk, bo kiwka Aleksandry Lipskiej w środek boiska znalazła miejsce w "pomarańczowym". Bielszczanki po kiwce Pavli Smidovej, która musiała ratować dość agresywne przyjęcie Kingi Drabek, zdobyły punkt kontaktowy (12:11). Warszawianki nagle zaczęły mieć problem z kończeniem pierwszej akcji, a w kontrze karty rozdawała reprezentantka Czech (17:21). Mały promyczek nadziei przyniósł as serwisowy Katarzyny Marcyniuk, ale siatkarki BKS-u Stal Bielsko-Biała po błędzie rywalek prowadziły w meczu 1:0 (19:25).
Trzykrotnie próbowała zakończyć akcję swojego zespołu na początku drugiej odsłony prawoskrzydłowa Bemowskich Syren, udało się to jednak dopiero w kolejnym podejściu (1:3). Swoje pięć minut miała natomiast w późniejszej części seta Katarzyna Olczyk, najpierw zaskakując przeciwniczki kiwką, do której dołożyła też zagrywkę. Ogromna, siedmiopunktowa zaliczka bielszczanek wystarczyła jednak, by dość spokojnie kontrolować boiskowe wydarzenia. W ważnym momencie seta piłkę przechodzącą zamieniła na punkt Olivia Różański i jej zespół prowadził już 21:17. Ostateczny cios w tej partii warszawiankom zadała właśnie reprezentantka Polski (22:25).
Ze sportową złością w trzecią partię weszła Lipska i atakując "pod górę" sprawiła, że kibice w Arenie Ursynów uwierzyli w możliwość odwrócenia losów tego pojedynku (6:3). Świetną obroną przy stanie 13:12 popisała się Adamek, ale piłka poleciała w stronę słupka sędziowskiego... tylko zrzucając z niego kartki. Na parkiecie pojawiły się Marta Krajewska i Magdalena Kowalczyk i ta roszada przyniosła rezultaty, bo po chwili mieliśmy remis (15:15). W końcówce seta w antenkę zaatakowała Marcyniuk, po stronie gospodyń zaczęły pojawiać się też błędy wynikające z braku komunikacji. Gospodynie jednak nie odpuszczały, obroniły dwie piłki meczowe, a w walce na przewagi ręka nie zadrżała Marcyniuk. Ten mecz trwał więc dalej (28:26).
Przyjezdne musiały liczyć na dobrą dyspozycję swojej liderki i rzeczywiście po jej ataku z drugiej linii o czas zmuszona była poprosić trener Agnieszka Rabka (3:5). Jak "w masło" w parkiet po stronie siatkarek Wisły Warszawa wchodziły kolejne kiwki bielszczanek i przewaga gości rosła (6:12). Pojedynczy blok Smidovej na Ewelinie Mikołajewskiej praktycznie zamknął gospodyniom furtkę do powalczenia o punkty w tym meczu (10:17). Piłkę meczową na punkt asem serwisowym zamieniła Carly DeHoog (19:25).
Wisła Warszawa - BKS Stal Bielsko-Biała 1:3 (19:25, 22:25, 28:26, 19:25)
BKS: Kossanyiova, Smidova, Moskwa, DeHoog, Świrad, Różański, Drabek (libero) oraz Wellna, Krajewska, Kowalczyk;
Wisła: Szymańska, Olczyk, Marcyniuk, Lipska, Połeć, Mikołajewska, Adamek (libero) oraz Urbanowicz.
MVP: Kinga Drabek
Zobacz również:
LSK. Atakująca wraca do gry, a wraz z nią DPD Legionovia Legionowo. "Zaczynamy ten sezon od nowa"
Plusliga. Adam Gorol potwierdził. Slobodan Kovac w orbicie zainteresowań Jastrzębskiego Węgla
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Anna Kiełbasińska bez nominacji na Sportowca Roku. "Przykra sprawa"