Już po raz piąty w sezonie ekipa trenera Piotra Gruszki zeszła z boiska pokonana. W środowy wieczór w bełchatowskiej Hali Energia rzeszowianie nawiązywali walkę z PGE Skrą tylko fragmentami i to raczej tymi początkowymi.
Czytaj też: Cerrad Enea Czarni - GKS Katowice: bardzo udany jubileusz Michała Ruciaka
- Nie ma co ukrywać, że Skra była lepsza. Zagraliśmy troszeczkę lepiej niż w Gdańsku. Do pewnego momentu graliśmy punkt za punkt, aż ktoś pojawiał się na zagrywce i robił różnicę. Ciężko już później było podgonić. Wracamy do domu i trzeba to przeanalizować. Musimy zrobić wszystko, by nasi kibice byli zadowoleni, a na razie nie dajemy im ku temu powodów - przyznał z pokorą Damian Schulz.
Zapytany o powody, dlaczego ciągle Asseco Resovia Rzeszów nie jest w stanie grać na optymalnym poziomie, 29-letni atakujący nie był w stanie jednoznacznie odpowiedzieć.
ZOBACZ WIDEO: Polska - Słowenia. Kadrowicze dziękują Łukaszowi Piszczkowi. "Piękny i smutny moment"
- Nie mam zielonego pojęcia, z czego to się bierze. Gdybym wiedział, to byśmy na to zareagowali. Ale to wszystko po trochu. To nie tak, że jeden element zawodzi. Każdy musiałby się w czymś poprawić - stwierdził mistrz świata.
Ekipa z Podkarpacia także nie jest w pełni zdrowa. Trener Piotr Gruszka ciągle nie ma do dyspozycji obu atakujących, bo jeden z nich wypada z powodu kontuzji.
- Nie ma co ukrywać, że mamy utrudnione zadanie. Ja wróciłem parę dni temu po skręceniu, a wcześniej nie było Zbyszka. Teraz ja wróciłem i znów go nie ma z powodu urazu łydki. Nie możemy normalnie potrenować. Ktoś wchodzi do ataku, ale to nie jest to samo co z nominalnymi atakującymi. Lecz to nie może być wymówka, bo mamy bardzo szeroki skład i powinniśmy wygrywać. A przynajmniej zdobywać punkty - twierdzi Schulz.
Nie da się ukryć, że na rzeszowskiej ekipie ciąży ogromna presja. To drużyna, na którą patrzy cała siatkarska Polska. Po długich wymianach w Bełchatowie na twarzach zawodników Asseco Resovii widać było złość, ale i bezradność.
Sprawdź także: nie ma mocnych na stołecznych. Wicemistrzowie Polski nadal bez porażki
- To po prostu był dobry moment gry drużyny z Bełchatowa. Gdy ktoś posyła 4-5 z rzędu trudnych zagrywek... robi robotę. Ale to jest sport, zdarza się, choć po tej serii musimy postarać się wrócić i coś tam odrabiać. A mamy z tym największy problem - przyznał Damian Schulz.
Dla kibiców rzeszowskiej ekipy pocieszający może być fakt, że w następnym spotkaniu Asseco Resovia podejmie mistrza Polski, Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Rok temu to właśnie po starciu z niebiesko-biało-czerwonymi Asseco Resovii udało się przełamać.
- Nie ma co ukrywać. Zagramy u siebie. Liczymy na pełną halę i postaramy się, by nasi kibice, którzy też mają oczekiwania, byli zadowoleni - obiecał Schulz.
Mecz rzeszowian 6. kolejki z MKS-em Będzin został przełożony na termin grudniowy, więc następna okazja do walki o ligowe punkty trafi się Pasom za tydzień.