PlusLiga. Trefl - Czarni Radom. Dobre humory po wygranej. "Gdy wiesz, że wszystko ci wychodzi, grasz zupełnie inaczej"

Materiały prasowe / fot. Trefl Gdańsk / Na zdjęciu: Michał Winiarski
Materiały prasowe / fot. Trefl Gdańsk / Na zdjęciu: Michał Winiarski

Podopieczni trenera Winiarskiego zmazali złe wspomnienia z poprzedniej kolejki, kiedy to ulegli 1:3 bełchatowskiej Skrze. Teraz, po wygranej, nastroje są zupełnie inne. - Nie wolno nam spocząć na laurach - mówi Ruben Schott, przyjmujący Trefla.

Spotkanie drugiej kolejki pomiędzy Treflem Gdańsk i Cerradem Eneą Czarnymi Radom zapowiadało się interesująco z paru powodów. Po pierwsze, obie ekipy przegrały na inaugurację - Trefl uległ u siebie bełchatowskiej Skrze 1:3, a Czarni wywieźli tylko punkt z Olsztyna, gdzie przegrali z miejscowym Indykpolem AZS-em. Zarówno jedni jak i drudzy czuli niedosyt - oczekiwania były większe, dlatego też spotkanie w Ergo Arenie zapowiadało się bardzo interesująco.

- Jesteśmy zadowoleni z tego wyniku. Drużyna zagrała świetnie, chłopaki chcieli wygrać i to pokazali na boisku. Pragnęliśmy pokazać naszą dobrą dyspozycję, która jest w nas od początku, gdy tylko zaczęliśmy przygotowania - mówił zadowolony po spotkaniu szkoleniowiec Trefla Gdańsk, Michał Winiarski.

Zobacz także: PlusLiga. Trefl Gdańsk rozprawił się z Cerradem Eneą Czarnymi Radom

Najważniejsze to było pokazać, że porażka ze Skrą może nie była wypadkiem przy pracy, ale zdobycie chociaż jednego punktu było jak najbardziej w zasięgu. I to chyba się udało, bo gdańskie lwy tylko w drugim secie oddały rywalowi kontrolę nad wydarzeniami na boisku. W trzecim secie nie powtórzono błędów z pierwszego spotkania. Zawodnicy trenera Winiarskiego walczyli punkt za punkt, by w decydującym momencie odskoczyć, a wszystko to dzięki dobrej grze w obronie i na kontrze.

ZOBACZ WIDEO: Karol Kłos podsumował sezon reprezentacji Polski. "Tak dobrze jeszcze nie było"

- Odnośnie drugiej partii to słowa uznania dla rywali, bo my świetnie zagrywaliśmy w secie pierwszym, a oni w kolejnej partii. Najważniejszy był trzeci set, gdzie ich "złamaliśmy" i odbiło się to na ich grze już do końca. Mieliśmy mnóstwo piłek wybronionych, świetnie zagraliśmy na kontrze. Bardzo cieszy mnie fakt, że widać w naszej grze radość, widać walkę i zaangażowanie, a to najważniejsze - dodał trener Trefla

Zawodnicy z Gdańska mogą być bardzo zadowoleni ze swojej gry. Byli bardzo skuteczni i świadczą o tym dane statystyczne. 62 proc. skuteczności w ataku całej drużyny i 10 asów serwisowych - przy takiej sile zagrywek Trefla radomianie mieli naprawdę wiele roboty w przyjęciu. Na słowa uznania zasługuje Ruben Schott, który dwoił się i troił zarówno w obronie, jak i w ataku. Nie wolno też zapomnieć o świetnym występie Bartosza Filipiaka, który kąsał przeciwników mocną i regularną zagrywką, aż trzy razy upolował rywali z pola serwisowego. Dorzucił do tego wysoką skuteczność w ataku (15/28) co pozwoliło mu na zdobycie 19 punktów w tym spotkaniu i otrzymanie nagrody dla najlepszego zawodnika.

Zobacz także: Gracze ligowego beniaminka z przytupem wkroczyli do gry. Szóstka 2. kolejki PlusLigi

- Cały mecz ułożył się dla nas bardzo dobrze. Pierwszy set to praktycznie bezbłędna gra w naszym wykonaniu, wywarliśmy na rywalach presję naszą zagrywką, to z pewnością był klucz do wygranej w tym meczu. Dzięki temu nasi skrzydłowi grali na większym luzie i wiedzieli, że mają przewagę nad rywalami co widać było po naszej grze - komentował na gorąco Ruben Schott, przyjmujący Trefla i reprezentacji Niemiec.

Wszyscy w Treflu przyznają, że w ich grze było wiele pozytywnych emocji, a gra zarówno w meczu ze Skrą jak i z Czarnymi, dawała mnóstwo radości. Czy w tym tkwi klucz do kolejnych sukcesów drużyny z Gdańska? - Gdy wiesz, że wszystko ci wychodzi, gdy świetnie serwujesz, gdy przyjęcie zagrywki przeciwnika masz na wysokim poziomie, grasz zupełnie inaczej. Od początku zdawaliśmy sobie sprawę, że ten mecz to szansa dla nas aby wygrać i zmazać złe wspomnienia z ostatniego spotkania przeciwko Skrze. Przeciwnik nie miał kontrargumentów i za wyjątkiem drugiego seta to my dyktowaliśmy przebieg spotkania. Nasza gra wyzwalała w nas radość, czuliśmy się rewelacyjnie. Było to widać z trybun, a że jesteśmy młodym zespołem to musimy siebie w ten sposób napędzać. Nie wolno nam się zatrzymać, nie możemy spocząć na laurach. My musimy iść dalej - dodaje niemiecki przyjmujący.

PlusLiga nabiera tempa i to z pewnością będzie widoczne w grze zawodników, bo czasu na regenerację jest mało. Kolejny mecz podopieczni trenera Winiarskiego zagrają już 2 listopada, a ich rywalem będzie GKS Katowice. W tym momencie obie ekipy mają po wygranej i porażce, a tylko jedna z nich będzie mogła poprawić swój dorobek punktowy.

Komentarze (0)