Dla Wilfredo Leona miniony sezon reprezentacyjny był wyjątkowy. Jeden z najlepszych przyjmujących świata niemal do końca lipca przygotowywał się na debiut w barwach narodowych. Po ciągnącym się w nieskończoność oczekiwaniu, siedmiu latach od ostatniego występu w barwach Kuby, 26-latek zagrał swój pierwszy mecz w biało-czerwonych barwach. O jego związkach z Polską, staraniach o zmianę sportowego obywatelstwa, wymogach, które musiał spełnić i procedurach, jakim go poddano, napisano w ostatnich dniach opasłe tomy.
- Jeżeli Wilfredo spełnił wszystkie wymogi, ma wszystkie papiery, to o czym mówimy? Leon ma żonę Polkę, ma polski paszport, odczekał tyle ile musiał - mówił nam w dniu jego debiutu Ryszard Bosek, mistrz olimpijski z Montrealu z 1976 roku.
Puchar Świata siatkarzy. Alan Souza zasłużonym MVP turnieju. Wilfredo Leon w "drużynie marzeń"
Puchar Świata siatkarzy. Vital Heynen: Jesteśmy gotowi do walki o złoto w Tokio
Historyczny występ Wilfredo Leona miał miejsce w Opolu, w meczu z Holandią. W swoim pierwszym oficjalnym secie w reprezentacji Polski maestro Leon grał całkiem nieźle, ale też zdarzyło mu się kilka razy zafałszować. Zepsuł wszystkie trzy serwisy, dwukrotnie zachował się jak nie on i zamiast potężnie uderzać kiwał, a przy setbolu zaatakował z szóstej strefy w siatkę. Później było już tylko lepiej.
Po pierwszym sezonie 26-latek ma na swoim koncie brązowy medal mistrzostw Europy i srebro Pucharu Świata wywalczone w Japonii. Po zakończeniu ostatniego meczu w Tokio, jeden z najlepszych siatkarzy świata, na swoim facebookowym profilu opublikował wpis, w którym podziękował kolegom z kadry za kilka ostatnich miesięcy wspólnej pracy.
ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020: Polska - Macedonia Północna. Reca szczęśliwy po awansie. "Dla mnie to jedna z najpiękniejszych chwil w życiu"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)