Polakom, aby zająć drugie miejsce w końcowej klasyfikacji Pucharu Świata, wystarczy już "tylko" nie stracić punktów w dwóch ostatnich meczach turnieju. Jako pierwsi wykorzystać potknięcie Biało-Czerwonych w meczu na szczycie będą chcieli Kanadyjczycy. Podopieczni Daniela Lewisa, który przejął schedę po Glennie Hoagu, są obecnie sklasyfikowani na 9. miejscu w tabeli japońskich zawodów. Jednak aż pięć ekip ma taki sam bilans zwycięstw i porażek, jak zawodnicy spod znaku Klonowego Liścia, dlatego z pewnością nie zabraknie im motywacji, by "postawić się" mistrzom świata.
Kanadyjczycy po niezbyt imponującym otwarciu zawodów Pucharu Świata, obecnie sprawiają wrażenie drużyny znacznie pewniejszej własnej wartości. W wypowiedziach pomeczowych zarówno trener, jak i Nicholas Hoag zauważają jednak, że zmęczenie wynikające z trudów turnieju powoduje coraz więcej "górek" i "dołków" w ich grze. Dodatkowej energii z pewnością pozwalają im nabrać zwycięstwo nad reprezentacją Włoch, a także podjęcie rękawicy i doprowadzenie do tie-breaka w meczu z Amerykanami.
Kanada to wciąż młody zespół zbudowany wokół swojego kapitana. 27-letni przyjmujący, Nicholas Hoag, ostatni sezon spędził w ekipie wicemistrza Włoch. Przez moment był również zawodnikiem Stoczni Szczecin, a w nadciągającym wielkimi krokami sezonie PlusLigi zobaczymy go w barwach Asseco Resovii Rzeszów. Z pewnością będzie więc chciał pokazać się z jak najlepszej strony w starciu z Biało-Czerwonymi. Podobnie zresztą jak były już atakujący ONICO Warszawa, Sharone Vernon-Evans. Ten w starciu z zespołem z Italii zamienił na punkt tylko 5 z 22 posłanych do niego piłek i zamierza zmazać plamę związaną z ostatnim występem.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #3: Uratowana kariera. Tomasz Kaczor wicemistrzem świata
Znacznie lepiej prezentował się lewoskrzydłowy Kanadyjczyków, Stephen Maar, który po trzech latach gry we Włoszech przyjął ofertę rosyjskiego Dynama Moskwa. To właśnie on był w ostatnich spotkaniach głównym wsparciem ofensywnym dla kapitana reprezentacji Kanady. Na środku siatki największe zagrożenie stanowić może mierzący 207 centymetrów i dysponujący dobrą techniką siatkarz polskiego pochodzenia, Arthur Szwarc.
Wydaje się jednak, że będzie to kolejne spotkanie, w którym to przede wszystkim od gry Polaków będzie uzależniony końcowy wynik. Potencjał podopieczni Vitala Heynena mają nieporównywalnie większy od swoich kolejnych rywali. W meczu z Brazylijczykami 50 proc. skuteczność naszego atakującego nie wystarczyła, by zejść z boiska z tarczą, ale kanadyjski blok nie powinien zrobić na nim aż tak dużego wrażenia, jak ręce Leala czy Lucasa.
Wydaje się, że w życiowej formie jest Karol Kłos, który coraz lepiej czuje grę i czyta rywali jak otwartą książkę. Najlepiej świadczą o tym aż 22 próby bloku w starciu z Canarinhos, z czego 5 zakończyło się powodzeniem. To w połączeniu z atomową zagrywką Wilfredo Leona może zbudować solidny fundament pod spokojne prowadzenie gry przez Biało-Czerwonych. Niewykluczone też, że będzie to kolejny mecz, w którym szansę gry w dłuższym wymiarze czasowym od belgijskiego szkoleniowca otrzymają rezerwowi. O tym, czy tak się stanie, przekonamy się już w poniedziałek.
Polska - Kanada / pn., 14.10.2019 r., godz. 05:30
[urlz=/siatkowka/848473/puchar-swiata-siatkarzy-polska-brazylia-druga-porazka-bialo-czerwonych-tabela]Zobacz aktualną tabelę Pucharu Świata siatkarzy
[/urlz]Zobacz również:
Puchar Świata siatkarzy. Polska - Brazylia. Vital Heynen: Jestem rozzarowany wynikiem
Puchar Świata siatkarzy. Bartosz Kurek już nie zagra. Opuścił Japonię
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)