Dwa i pół tygodnia rywalizacji: cztery grupy po sześć ekip. 24 drużyny walczyły o to, by zdobyć medale Mistrzostw Europy 2019. W ostatni weekend rywalizacji powoli wszystko staje się jasne.
Organizatorzy postanowili rozbić kluczowe spotkania na dwa dni. Tym samym odebrali Francuzom (a więc jednym z gospodarzy imprezy) argumenty w postaci regeneracji pomiędzy meczami. Trójkolorowi jeszcze w piątek rozgrywali wyczerpującą pięciosetówkę z Serbią, by po zaledwie 18 godzinach przystąpić do rywalizacji o brązowy medal.
Czytaj też:
-> Mistrzostwa Europy siatkarzy. Dawid Konarski: Po wygranej z Francją możemy umiarkowanie się cieszyć
-> Mistrzostwa Europy siatkarzy. Słaby pomysł organizatorów. Polacy stanęli na... dywanie zamiast podium
Więcej sił, determinacji i, w tym dniu również umiejętności, mieli Biało-Czerwoni, którzy dwa dni wcześniej przegrali ze Słoweńcami. Podnieśli się jednak i z Paryża do Japonii, gdzie od wtorku rywalizować będą w Pucharze Świata, polecą z medalami.
ZOBACZ WIDEO: ME siatkarzy. Fabian Drzyzga: Wygrzebaliśmy się z bagna i cieszymy się z brązu
W wielkim finale, dość niespodziewanie, zmierzą się Serbowie i Słoweńcy. Ekipy te znajdowały się w szerokim gronie faworytów, ale mimo wszystko brak medali dla takich zespołów jak Rosja czy Francja jest zaskoczeniem.
Starcie o złoty medal odbędzie się w hali Bercy, aktualnie ze względu na nowego sponsora tytularnego, zwanej AccorHotels Arenie.
Mecz o 1. miejsce (Paryż):