ME siatkarek. Joanna Wołosz zapowiada ogień: Z Belgią wrzucimy piąty bieg

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Joanna Wołosz
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Joanna Wołosz
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja Polski z problemami, ale i z happy endem, zanotowała trzecie zwycięstwo podczas mistrzostw Europy. - Z takimi zespołami trzeba być cierpliwym - wyjawiła Joanna Wołosz.

W tym artykule dowiesz się o:

Starcie z reprezentacją Ukrainy rozpoczęło się nieźle dla Polek, ale przeciwniczki szybko zniwelowały stratę i przejęły inicjatywę. Zaczęło im wychodzić wszystko, przez co Biało-Czerwone przegrały swojego pierwszego seta podczas turnieju w Polsce.

Ostatecznie jednak wszystko skończyło się dobrze, ale kosztowało to Polki nieco więcej sił. - Byłyśmy nastawione na walkę, ale podałyśmy Ukrainkom rękę. Te zawodniczki potrafią grać, po udanych akcjach jeszcze bardziej się nakręcały. Było naprawdę ciężko. Pierwszy set pokazał, że jak tylko na chwilę odpuściłyśmy, to skończyło się, jak się skończyło. Kontrolowałyśmy już dalszy przebieg meczu, ale musiałyśmy się solidnie namęczyć, żeby zdobyć te trzy punkty - tłumaczyła Joanna Wołosz.

Czytaj też:  -> ME siatkarek. Polska - Ukraina. Magdalena Stysiak: Wiedziałyśmy, że to będzie ciężki mecz -> Mistrzostwa Europy siatkarek: mecz na szczycie Niemek. Starcia sąsiadek

ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Dziennikarze WP SportoweFakty wskazali kluczowy element, który zadecydował o awansie. "Niby prosta rzecz"

- Pojawiła się u nas sportowa złość, bo w premierowej odsłonie Ukrainki nieźle się nami zabawiły. Wróciłyśmy jednak do swojej dobrej gry, wszystkie nasze elementy dobrze funkcjonowały - dodała.

Za Biało-Czerwonymi już starcia ze Słowenią, Portugalią oraz Ukrainą, a wtorek jest dniem przerwy. W środę zagrają z Belgią, a na koniec, dzień później z Włochami. - Mecze z teoretycznie słabszymi drużynami są czasami cięższe od tych z mocniejszymi ekipami, które są faworytkami. Zawodniczki z gorszych zespołów popisują się niekonwencjonalnymi zagraniami i trzeba dużo cierpliwości. Na Belgię skoczy nam adrenalina i będziemy naładowane pozytywną energią. Zapowiada się dobry mecz. Na razie jedziemy na trójce, może czwórce. W środę wrzucimy piąty bieg. Mam nadzieję, że będzie ogień - zapowiedziała rozgrywająca.

W meczu z Ukrainą aż cztery siatkarki zanotowały dwucyfrowe wyniki punktowe. Poza Malwiną Smarzek-Godek, również środkowa Agnieszka Kąkolewska, a także obie przyjmujące, Magdalena Stysiak i Natalia Mędrzyk. Joanna Wołosz miała szerokie pole do popisu i sporo możliwości.

- Z Natalią Mędrzyk dobrze się czuję na boisku, bo ona lubi grać szybką piłkę. Dobrze jest, od czasu do czasu, taką akcje uskutecznić na lewym skrzydle. Natalia lubi kombinować w ataku, im trudniejsza piłka, tym lepiej dla niej. Z Ukraina miałyśmy ofensywną linię w ataku - podsumowała Wołosz.

Polki z Belgijkami zagrają w środę o godz. 17:30, a dzień później starcie z Włoszkami zaplanowano na godz. 20:30.

Źródło artykułu: