Pierwsze spotkanie finałowe zakończyło się skandalem, który odbił się szerokim echem w siatkarskim środowisku. Starcie numer dwa, dla obu ekip było okazją do udowodnienia swoich racji. Ewentualny triumf ZAKSY potwierdziłby wyższość podopiecznych Andrei Gardiniego nad rywalami. Z kolei sukces gospodarzy, dopingowanych przez komplet publiczności zgromadzonej w warszawskim Torwarze, dodatkowo podgrzałby atmosferę i spekulacje w stylu "co by było gdyby...".
Podopieczni Stephane'a Antigi od początku grali bardzo nerwowo, jakby przytłoczyła ich stawka meczu. Zdecydowanie lepiej prezentowali się goście, wśród których brylował Sam Deroo. Rywalom próbowali odgryzać się Nikołaj Penczew i Maciej Muzaj, wspomnianej dwójce brakowało jednak wsparcia. Nie błyszczał dobrze dysponowany w pierwszym meczu finałowym Piotr Łukasik, niewidoczny był także Graham Vigrass, który w wyjściowym składzie zastąpił Jana Nowakowskego. Po przeciwnej stronie siatki bardzo dobrze radził sobie z kolei Rafał Szymura. Przewaga ZAKSY w pewnym momencie wynosiła pięć punktów (20:15) i wydawało się, że w tej sytuacji losy seta są rozstrzygnięte. Dopiero doskonałe zagrywki Macieja Muzaja i Mateusza Janikowskiego pozwoliły ONICO zniwelować dystans (22:22). W kluczowym momencie warszawianie nie wytrzymali jednak presji i po błędzie Antoine'a Brizarda przegrali inauguracyjną odsłonę.
PlusLiga: prezes PLS nie pozostawia wątpliwości. "Nigdy nie było i nie będzie powtarzania meczów w PlusLidze"
Francuz zrehabilitował się na starcie drugiego seta, popisując się serią udanych zagrywek (4:0). ZAKSA przez dłuższy czas szarpała, próbując odrobić straty. Udało się po asie serwisowym Mateusza Bieńka, który wcześniej był niezbyt aktywny. Gra gości w dużej mierze opierała się na barkach duetu Łukasz Kaczmarek - Sam Deroo. Podobnie wyglądała taktyka ekipy z Warszawy, bazująca na skuteczności Nikołaja Penczewa i Macieja Muzaja. Niewiele piłek otrzymywał Mateusz Janikowski, który od początku drugiego seta zajął na placu gry miejsce Piotra Łukasika. W pewnym momencie przebudził się Andrzej Wrona. Wydawało się, że w tej sytuacji ONICO trudno będzie zatrzymać. W drugiej części seta koncertowo spisał się jednak Łukasz Kaczmarek, który w dużej mierze przechylił szalę zwycięstwa na stronę gości.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Słabszy moment Lewandowskiego i Piątka. "W gorszych chwilach obrywają najlepsi"
Waldemar Wspaniały krytykuje działania ONICO Warszawa. "Trzeba zachować umiar w żądaniach"
W trzecim secie Stephane Antiga próbował "wskrzesić" Piotra Łukasika, przywracając go do wyjściowego składu. Przez dłuższy czas to działanie nie przynosiło powodzenia, ale kiedy doświadczony przyjmujący w końcu odnalazł rytm gry, warszawianie przejęli inicjatywę. ZAKSIE nie pomagała doskonała gra Łukasza Kaczmarka, atomowymi atakami siejącego spustoszenie w defensywie rywali (11:9). Goście inicjatywę odzyskali dopiero po serii zagrywek Mateusza Bieńka. To wprowadziło nerwowość w szeregi stołecznej drużyny. Po jednej z akcji nie wytrzymał Stephane Antiga, za co został ukarany żółtą kartką (13:16). Siatkarze Andrei Gardiniego z kolei robili swoje, imponując konsekwencją i spokojem w grze. To zapewniło im pewne zwycięstwo w trzecim secie. Wicemistrzowie Polski potrzebują już tylko jednego triumfu, aby sięgnąć po złoty medal rozgrywek PlusLigi.
ONICO Warszawa - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (22:25, 24:26, 22:25)
ONICO: Muzaj, Vigrass, Łukasik, Wrona, Brizzard, Penczew, Wojtaszek (libero) oraz Janikowski;
ZAKSA: Wiśniewski, Kaczmarek, Toniutti, Szymura, Deroo, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Koppers.
MVP: Sam Deroo (ZAKSA)
Stan rywalizacji (do 3 zwycięstw): 2:0 dla ZAKSY Kędzierzyn-Koźle