Łodzianki same sobie bardzo ułatwiły sprawę w ubiegłą sobotę, kiedy to pokonały w Policach Chemika 3:0. Po meczu już zespół otrzymywał ogromne gratulacje, ale wewnątrz klubu wszyscy starają się tłumić niepotrzebne emocje i skoncentrować się na tym, co wydarzy się w sobotnie popołudnie w Łódź Sport Arenie im. Józefa Żylińskiego.
- Trzeba przypominać o tym cały czas dziewczynom, że jeszcze nic nie wygraliśmy. Wynik w Policach mimo że wysoki na naszą korzyść, teraz nic nie znaczy. Pod względem mentalnym gramy znów od zera. Musimy stanąć i "szarpać" jak w Policach, grać bardzo twardo w obronie i w bloku - podkreślił trener łodzianek Błażej Krzyształowicz.
Czytaj też: Kolejna zmiana trenera w LSK. Wojciech Kurczyński poprowadzi #VolleyWrocław
- Mamy wygrany jeden mecz, jesteśmy krok do przodu, ale nie możemy tak o tym myśleć. Musimy wymazać zupełnie spotkanie z Polic. To będą totalnie różne mecze. Policzanki nie popełnią już tylu błędów. Nastawiamy się na trudny pojedynek i zapominamy o tamtym starciu - zaznaczyła Julia Twardowska.
ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"
Trenerzy Grot Budowlanych Łódź muszą teraz pełnić też rolę psychologów. Zdaniem Krzyształowicza najlepiej byłoby wzbudzić w zawodniczkach takie same emocje i zaangażowanie jak przed tygodniem - nie mniejsze, ale też i nie większe.
- A czasem trudno jest tę agresję wywołać, bo mało zawodniczki lubią grać w obronie, tak jak w piłce nożnej mało kto lubi stać na bramce. Ale jeśli jedna, dwie obronione piłki sprawią nam radość, to nakręca atak i wszystkie inne elementy. Każdy wtedy wie, że z tyłu mamy jeszcze jedną instancję, która nam pomaga. To przełożyło się na fajne granie w Policach, a nie mówienie, co to jest za mecz. Budowanie tego "feelingu" musi następować od środka - tłumaczył szkoleniowiec triumfatorek Superpucharu Polski.
- W pierwszym meczu postawiłyśmy na dobrą zagrywkę, nie popełniałyśmy przy tym błędów i mogłyśmy odrzucić rywalki. Łatwiej grało nam się w bloku. Byłyśmy odpowiednio skoncentrowane. Pokazałyśmy, że Chemik jest do pokonania, ale teraz to się nie liczy. Nie możemy nastawiać się na to, że skoro wygrałyśmy z nimi trzy mecze w tym sezonie, to w sobotę się samo wygra - przypomniała Twardowska.
Wszyscy występujący z "betkami" na koszulkach mają też świadomość, że drugiego tak słabego meczu mistrzynie kraju już nie zagrają. To wiąże się też z ogromną odpowiedzialnością za własną postawę na boisku.
- Musimy zagrać tak samo dobrze opierając się na tym, co było dobre w Policach. A może nawet trzeba będzie zagrać lepiej żeby wygrać? W tym scenariuszu trochę musimy być jak freestylerzy i odnaleźć się, by znaleźć odpowiedź w trakcie trwania meczu. Myślę, że w dobie komputerów, wymiany wideo zespoły nie mają przed sobą tajemnic. Ważniejsza jest dyspozycja dnia. Wszystkie mecze miały swoją historię - oznajmił Krzyształowicz.
Przypomnijmy, że w tym sezonie oba zespoły spotkały się ze sobą pięciokrotnie. Na razie trzy zwycięstwa na swoim koncie mają Grot Budowlane. Dwa ostatnie mecze to trzysetowe zwycięstwa którejś z drużyn.
- Te spotkania pokazały, że zespoły, które borykają się ze swoimi problemami, przegrywają 0:3. My tak mieliśmy w Pucharze Polski. Wszystkie borykały się ze swoimi problemami, nie jedna zawodniczka. W pozostałych meczach, gdzie było 3:2, oglądaliśmy więcej zaciętej gry. Ale trzeba pamiętać, że w tym sezonie przeciwko Chemikowi zdarzało nam się zagrać choćby bez Femke (Stoltenborg - przyp. red.) albo bez Jovany - zakończył trener Grot Budowlanych Łódź.
Mecz numer dwa pomiędzy łodziankami a Chemikiem Police rozpocznie się w Sport Arenie im. Józefa Żylińskiego w Łodzi w sobotę o 17:30.