ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przystępuje do czwartego meczu grupowego w Lidze Mistrzów jako zdobywca Pucharu Polski 2019. We wrocławskim turnieju kędzierzynianie nie dali najmniejszych szans rywalom i pewnie sięgnęli po siódme takie trofeum w historii klubu. Największe wrażenie robiła ich gra w bloku i obronie, a najlepszym blokującym turnieju został wybrany Łukasz Wiśniewski.
- Ten element zaczyna się od zagrywki, bo dobrze wykonana odrzuca rywali od siatki i utrudnia szybkie rozgrywanie piłki, więc łatwiej jest ten blok ustawić. Zagrywka funkcjonowała u nas świetnie podczas tego turnieju. Trzeba też pochwalić nasz sztab za wykonaną pracę i plan taktyczny przygotowany przed spotkaniem finałowym pucharu. Bardzo nam to pomogło. Byliśmy w tym turnieju prawdziwą drużyną - powiedział Łukasz Wiśniewski.
Podczas Pucharu Polski w ZAKSIE zabrakło Sławomira Jungiewicza i przede wszystkim jej lidera Sama Deroo. Belgijskiego przyjmującego udanie zastąpił Rafał Szymura. - Czapki z głów dla niego, zrobił to bardzo dobrze, nie było widać żadnej "dziury" w naszej drużynie. Rafał zagrał bardzo dobry turniej i to też pokazuje, że nawet jeśli w dalszej części sezonu przydarzą nam się jeszcze jakieś problemy zdrowotne, to jesteśmy gotowi na zmiany i na dalszą walkę - mówił środkowy ZAKSY. - Nie pamiętam, w którym meczu przez ostatnie pół roku tak dobrze graliśmy systemem blok - obrona. To napawa optymizmem na przyszłość, że praca jaką na co dzień wykonujemy w Kędzierzynie przynosi efekty i doda nam tylko pewności siebie na dalsze rozgrywki.
Najbliższy mecz przed ZAKSĄ to rewanżowe spotkanie w ramach Ligi Mistrzów z Azimutem Modena. W pierwszym meczu 3:1 wygrali Włosi. Wicemistrzowie Polski mają na koncie również porażkę z Cucine Lube Civitanova i aby liczyć się w walce o awans do kolejnej rundy, muszą wygrać ten mecz. - Byłoby fajnie zrobić krok naprzód w europejskich rozgrywkach, ale stąpamy twardo po ziemi i wiemy z kim przyszło nam rywalizować w grupie. Mecz z Lube w Gliwicach pokazał nam trochę nasze miejsce w szeregu jeśli chodzi o Europę - mówi Łukasz Wiśniewski.
Kędzierzynianie przegrali z Włochami 0:3 i nie stawili większego oporu. - Wydaje mi się, że gdybyśmy zagrali ten mecz przed świętami Bożego Narodzenia, spotkanie mogłoby wyglądać trochę inaczej. Na pewno byłaby większa walka, bo dawno nie doznałem takiej porażki jak w meczu z Lube - twierdzi Łukasz Wiśniewski. - Trzytygodniowa przerwa wybiła nas nieco z rytmu. Sparingi grane w tym czasie z Jastrzębskim Węglem to jednak nie to samo. Teraz przed nami mecz z Azimutem Modena przed własną publicznością. Teoretycznie jeśli wygramy za trzy punkty i później w takim samym stosunku z Czechami, to ciągle mamy szansę na awans. Mamy swoje problemy zdrowotne, ale na pewno nie poddamy się, nie odpuścimy i spróbujemy wygrać.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Azimut Modena, czwartek, 31 stycznia, godz. 18.00