Cerrad Czarni Radom chcieli oddać mecz z Jastrzębskim Węglem walkowerem

Newspix / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: siatkarze Cerradu Czarnych Radom
Newspix / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: siatkarze Cerradu Czarnych Radom

Cerrad Czarni Radom przegrali w minioną sobotę z Jastrzębskim Węglem 0:3. Okazuje się, że do tego meczu w ogóle mogło nie dojść. - Chcieliśmy oddać spotkanie walkowerem, bo nie mieliśmy żadnego rozgrywającego - mówi Robert Prygiel.

Do przegranego 0:3 meczu z Jastrzębskim Węglem w ramach 14. kolejki PlusLigi drużyna Cerradu Czarnych Radom przystąpiła w zaledwie 10-osobowym składzie. Zabrakło Michała Ostrowskiego, który podkręcił staw skokowy na czwartkowym treningu. Podstawowy rozgrywający radomskiego zespołu Dejan Vincić przez ostatni czas odczuwał ból w kolanie, związany z urazem rzepki, jakiego nabawił się jeszcze podczas starcia z Treflem Gdańsk, zaś Maksim Żygałow ma problemy z kręgosłupem.

- Uraz Dejana ciągnie się od Gdańska, gdzie stłukł mocno kolano podczas meczu. Ostatnie mecze z ZAKSĄ i Asseco Resovią grał na przeciwbólowych, jednak teraz postanowiliśmy, by został w domu, gdzie trenował indywidualnie i przeszedł kolejne zabiegi - wyjaśnia w rozmowie z oficjalnym portalem klubu Robert Prygiel. - Maks nadciągnął mięsień grzbietu w odcinku lędźwiowym, podczas drugiego dnia świąt. W piątek Maks przeszedł kolejne zabiegi i wiemy, że jest duża poprawa - informuje trener Cerradu Czarnych.

W pierwszej "szóstce" drużyny z Radomia w meczu z Jastrzębskim Węglem na pozycji rozgrywającego wybiegł Reto Giger, którego w składzie na pojedynek 14. kolejki PlusLigi... także mogło zabraknąć! Szwajcarski rozgrywający opuścił specjalnie zgrupowanie reprezentacji, która walczy w eliminacjach do Mistrzostw Europy. - Jesteśmy bardzo wdzięczni trenerom reprezentacji Szwajcarii, że w tak ważnym dla nich momencie, pozwolili Reto przyjechać do Polski i zagrać mecz. W przypadku braku tego zawodnika, jechalibyśmy na sobotni mecz bez rozgrywającego - zdradza Prygiel.

Gdyby Szwajcar nie wrócił do Polski, mecz nie doszedłby do skutku. - Chcieliśmy oddać spotkanie walkowerem, bo nie mieliśmy żadnego rozgrywającego. Uznaliśmy jednak, że nie będziemy robić kabaretu z ligi mistrzów świata i stanęliśmy do walki - podkreśla trener Czarnych w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS walczy z białaczką. "Tacy twardziele jak on nie zwykli przegrywać"

Początkowo radomianie poprosili Jastrzębski Węgiel o przełożenie spotkania. - O prośbie Czarnych dowiedziałem się w drugi dzień świąt, czyli trzy dni przed meczem. Nie byliśmy w stanie odwołać prac związanych z organizacją spotkania. Tym bardziej, że wiele osób było na urlopach. Zapewniam, że nie było w tej sprawie naszej złej woli, ani chęci wykorzystania sytuacji - zaznacza Adam Gorol, prezes klubu ze Śląska.

- Prezes Gorol rzeczywiście miał wyłączony telefon, ale już w wigilijny poniedziałek rozmawialiśmy na ten temat z trenerami Roberto Santillim i Leszkiem Dejewskim. Szkoda, że jastrzębianie zapomnieli, iż w poprzednim sezonie dzięki nam awansowali do play-off. Gdyby nie nasza dobra postawa w meczu z ONICO, to warszawianie walczyliby o medale. Przykro, że liga mistrzów świata nie ma żadnych mechanizmów, które mogłyby zapobiegać takim sytuacjom. Przecież gdyby nie upór Gigera, musielibyśmy oddać mecz walkowerem i byłby niezły skandal - kończy Prygiel. W Przeglądzie Sportowym czytamy bowiem, iż szwajcarski rozgrywający wymusił na trenerach reprezentacji możliwość opuszczenia zgrupowania i powrotu do Polski.

Źródło artykułu: