Starcie mistrza z wicemistrzem kraju zapowiadało się znakomicie, choć za faworyta uchodzili kędzierzynianie, którzy w tym sezonie wygrali wszystkie 12 meczów w PlusLidze i przewodzą w jej tabeli. Ponadto stracili zaledwie siedem setów. Bełchatowianie z kolei plasują się dopiero na szóstym miejscu z bilansem 6-6.
Początek spotkania układał się pomyślnie dla żółto-czarnych i to oni nadawali ton grze przez pierwsze pół partii. Ani razu w ataku (na osiem prób) nie pomylił się Mariusz Wlazły, a niewiele gorszy od niego był Milad Ebadipour. Jednak ekipa z Kędzierzyna-Koźla z czasem zaczęła przejmować inicjatywę. Pierwsze sygnały dali zagrywką Mateusz Bieniek (12:12) i Sam Deroo (17:14), a później dołączył się cały zespół. Gospodarze zdołali odrobić straty w ostatniej chwili broniąc dwie piłki setowe i doprowadzili do gry na przewagi, ale siatkarze ZAKSY za sprawą Łukasza Kaczmarka i Aleksandra Śliwki zwieńczyli dzieło wygraną 27:25.
Zespół trenera Roberto Piazzy rzucił się do odrabiania strat. PGE Skra wzmocniła zagrywkę, a na lewym skrzydle uaktywnił się Artur Szalpuk. To on był motorem napędowym swojego zespołu w tej części gry. Choć mistrzowie Polski prowadzili już 13:8, wicemistrzowie odrobili straty i ciągle deptali przeciwnikom po piętach. Po asie serwisowym Kochanowskiego bełchatowianie prowadzili już 23:20, ale partię wygrali 25:23.
Duet Kaczmarek-Deroo, który pchał do przodu grę ZAKSY w drugim secie, był też bardzo wydajny już na początku trzeciego, a to ustawiło jego przebieg. Goście już po kilkunastu akcjach wypracowali sobie czteropunktową przewagę i pilnowali jej niemal do końca. "Niemal", bo gdy na zagrywce po stronie PGE Skry był Artur Szalpuk różnica ta zmalała do jednego oczka (13:14). Ekipa trenera Andrei Gardiniego szybko odbudowała przewagę i dowiozła ją do ostatniej piłki wygrywając do 20.
Podobny przebieg miała czwarta partia. Ponownie niebiesko-biało-czerwoni przypilnowali kilku pierwszych piłek, dzięki czemu już na wstępie prowadzili 5:1. Gospodarze zaś ruszyli w pogoń, a ta okazała się skuteczna. Choć prawe skrzydło nie działało tak, jak życzyliby sobie niemal wszyscy w Hali Energia, na lewym Milad Ebadipour wspólnie z Arturem Szalpukem odzyskali wiarę we własne możliwości.
Po drugiej stronie siatki jednak nie zawodził Aleksander Śliwka, który skończył w końcówce kilka kluczowych piłek, a po meczu otrzymał nagrodę MVP. ZAKSA po trzynastu kolejkach nadal jest niepokonana, zaś PGE Skra Bełchatów poniosła siódmą porażkę w sezonie.
PGE Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (25:27, 25:23, 20:25, 22:25)
PGE Skra: Łomacz, Ebadipour, Kochanowski, Wlazły, Szalpuk, Kłos, Piechocki (libero) oraz Droszyński, Teppan, Fiel.
ZAKSA: Toniutti, Śliwka, Bieniek, Kaczmarek, Deroo, Wiśniewski, Zatorski (libero) oraz Walawender, Jungiewicz, Koppers, Sacharewicz.
MVP: Aleksander Śliwka (ZAKSA)
ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"
W tamtym sezonie trzeba pamietac Zaksa też nie miała sobie równ Czytaj całość