Poniedziałek w PlusLidze: siatkarskie emocje w Bydgoszczy. Chemik przed szansą na rehabilitację

Newspix / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: siatkarze Chemika Bydgoszcz
Newspix / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: siatkarze Chemika Bydgoszcz

Gracze Chemika, mimo punktu wywalczonego w Rzeszowie, po ostatniej kolejce wracali do Bydgoszczy z uczuciem niedosytu. Podopieczni Jakuba Bednaruka w poniedziałkowy wieczór będą mieli okazję poprawić swoje nastroje i miejsce w tabeli.

Sympatycy Chemika Bydgoszcz w mijającym roku przeżywali prawdziwą huśtawkę nastrojów. W minionym sezonie zespół dopiero po meczach barażowych zapewnił sobie utrzymanie w PlusLidze. Kilka miesięcy później przyszłość klubu stanęła pod znakiem zapytania, pojawiła się bowiem informacja o zadłużeniu i możliwej sprzedaży miejsca w elicie. Ostatnie tygodnie zdecydowanie jednak poprawiły nastroje wokół drużyny. Wygrana na inaugurację z PGE Skrą Bełchatów, sensacyjny triumf w Jastrzębiu-Zdroju i punkt wywalczony na Podpromiu w konfrontacji z Asseco Resovią Rzeszów potwierdziły, że ekipę znad Brdy w obecnych rozgrywkach stać na zdecydowanie więcej niż tylko bój o przetrwanie.

- Cieszę się, że mój zespół walczy jak równy z równym z drużyną z Rzeszowa. Niestety przegraliśmy dwa punkty. Traktujemy to jako porażkę. Na pewno żaden z nas nie ma jednak praw czuć się zadowolonym z tego punktu, bo powinniśmy ten mecz wygrać za trzy - powiedział Jakub Bednaruk po meczu w Rzeszowie.

Słowa szkoleniowca mogą stanowić pewne zaskoczenie, bowiem przed sezonem to Asseco Resovia wskazywana była do walki o czołowe lokaty, a bydgoszczanie do bitwy o utrzymanie. Obecnie bliżej czołowej szóstki jest ekipa znad Brdy, która inkasując w poniedziałkowy wieczór komplet oczek, zbliżyłaby się na trzy punkty do rywali zajmujących miejsca 5-6. Mimo że brzmi to bardzo irracjonalnie, to w przypadku Chemika obecnie każdy scenariusz wydaje się być możliwy.

Gorzej niż gospodarzy, wygląda sytuacja ekipy z Zagłębia. MKS swój ostatni pojedynek również przegrał 2:3, ale powodów do niedosytu miał więcej niż najbliższy rywal. Tie-break rozegrany w Sosnowcu na długo zapisze się w pamięci kibiców, piąta odsłona zakończyła się bowiem wynikiem 24:26! Będzinianie wspomnianą rywalizację przegrali i w efekcie pozostali na ostatnim miejscu w ligowej tabeli z zaledwie jednym zwycięstwem.

ZOBACZ WIDEO Świderski o Kurku i Kubiaku: "To wyraziste i charyzmatyczne postaci. Kubiak może osiągnąć coś więcej"

Być może drużynę MKS-u ożywi nieco przyjście Lukasa Tichacka. 34-letni Czech dołączył do zespołu po tym, jak z problemami finansowymi nie poradzili sobie działacze Stoczni Szczecin. - Przez problemy finansowe klub nie był w stanie realizować kontraktów, dlatego trudno było dłużej wytrzymać taką sytuację. Doszło do wypowiedzenia umowy, a następnie otrzymałem ofertę z Będzina i zgodziłem się na nią. Miałem propozycje z zagranicy, ale zależało mi na tym, by zostać w PlusLidze, bo podoba mi się w tym kraju - mówił dla klubowego portalu będzińskiego klubu Tichacek, który zastąpił w MKS-ie Łukasza Kozuba.

Rezygnacja szczecinian sprawiła, że MKS nie musi już obawiać się zajęcie ostatniej pozycji w ligowej tabeli, skazującej zespół na rywalizację barażową. Obecnie nie jest jeszcze przesądzone, czy w tej sytuacji ekipa z Będzina może czuć się pewna ligowego bytu, czy też promocję do PlusLigi w miejsce Stoczni uzyska najlepszy zespół z zaplecza, a konfrontacja barażowa toczyć się będzie z udziałem wicemistrza pierwszej ligi. Drużynie Gido Vermeulena motywacji nie powinno wiec zabraknąć. Podobnie jak gospodarzom, którzy będą chcieli zrewanżować się MKS-owi za ubiegły sezon. Wówczas to właśnie będzinianie skazali Chemika na walkę w barażach, zwyciężając dwukrotnie w meczu o 13. miejsce.

Chemik Bydgoszcz - MKS Będzin poniedziałek, 17 grudnia 2018 r. godz. 17.30

Źródło artykułu: