Pięć setów w Będzinie! Jastrzębski Węgiel nie zachwycił, ale pokonał MKS

Newspix / Michał Chwieduk / Na zdjęciu: siatkarze Jastrzębskiego Węgla
Newspix / Michał Chwieduk / Na zdjęciu: siatkarze Jastrzębskiego Węgla

Ostatnim meczem 4. kolejki PlusLigi było starcie MKS-u Będzin i Jastrzębskiego Węgla. Wydawało się, że będzie to łatwa przeprawa dla JW, ale jednak tak nie było. Ostatecznie to jastrzębianie wygrali w pięciu setach.

Mimo prowadzenia punktowego ekipy z Jastrzębia-Zdroju od samego początku pierwszego seta, gra podopiecznych Ferdinando De Giorgiego nie zachwycała. Problemy w przyjęciu i nieskończone ataki były największym kłopotem jastrzębian. Rozczarowaniem był z pewnością styl jednej z nowych gwiazd w klubie, Juliena Lyneela. Francuz posyłał piłki w aut, a także było widać jego niepewność w odbiorze. Gra gospodarzy wyglądała natomiast zupełnie inaczej. MKS grał zdecydowanie lepiej i poprawniej. Już w połowie partii będzinianie zdołali wyrównać stan punktów, a później nawet wyprowadzić prowadzenie. Mimo dobrej końcówki seta gospodarzy, przyjezdni zdołali ich pokonać, wygrywając seta do 21.

W drugą część meczu pewniej weszła drużyna MKS-u Będzin. Prowadzenie 7:3 dało chwilę oddechu. Z dobrej strony w ekipie gospodarzy pokazał się Lincoln Alexander Williams, który popisywał się asami serwisowymi (w drugim secie 3 asy) i skutecznymi atakami. Podopieczni Ferdinando De Giorgiego byli zupełnie nieobecni, bo kiedy po stronie będzinian były już 23 punkty, jastrzębianie mieli ich tylko 16. W końcówce seta goście zdołali odrobić pięć "oczek", jednak po nieudanym serwisie Dawida Konarskiego gospodarze skończyli seta, wyrównując stan meczu.

Już na starcie trzeciej odsłony Jastrzębski Węgiel stanął do walki. Goście przez dłuższy czas górowali punktami nad MKS-em, lepiej komunikowali się też między sobą na boisku. Dawid Konarski kończył ataki, a Grzegorz Kosok skutecznie blokował. Dobrze zaprezentował się także Jakub Bucki. Po stronie będzinian ten set należał do Bartłomieja Grzechnika i Jakuba Peszki. Pomimo starań jastrzębian, to gospodarze pędzili po wygraną w partii, ostatecznie pokonując przeciwników do 19.

Dobra passa MKS-u z końca trzeciej części meczu, nie miała miejsca w otwarciu czwartej. Będzinianie popełniali za dużo błędów, dzięki czemu drużyna z Jastrzębia mogła wyprowadzić sobie sporą przewagę. W tej partii częściowo zrehabilitował się Julien Lyneel, który skutecznie atakował, a jego zespół zdobywał coraz wyższe punkty. Gra gości wyglądała znacznie lepiej. Było tak do końca seta, którego bez problemów zdobyła ekipa jastrzębian, wygrywając do...13.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga przerywa milczenie. "Długo gryzłem się w język. Tym ludziom powinno być wstyd i głupio" [cały odcinek]

Falująca forma MKS-u w całym meczu wskazywała na kolejne odrodzenie w tie-breaku, ale tak się nie stało. Drużyna początkowo punkty czerpała z błędów przeciwników, później sami oddawali piłki. Jastrzębianie grali coraz pewniej, co pokazał między innymi mocny atak ze środka Christiana Fromma. Goście gasili szanse przeciwników, zmierzając do zwycięstwa. I tak się stało - Jastrzębski Węgiel pokonał w tie-breaku MKS Będzin, a także 3:2 w całym meczu.

MKS Będzin - Jastrzębski Węgiel 2:3 (21:25, 25:21, 25:19, 13:25, 10:15)

MKS Będzin: Peszko, Williams, Ratajczak, Grzechnik, Kozub, Langlois, Potera (libero) oraz Kowalski, Faryna.

Jastrzębski Węgiel: Lyneel, Kampa, Kosok, Hain, Fromm, Konarski, Popiwczak (libero) oraz Oliva, Wolański, Bucki, Gunia, Rusek.

MVP: Lukas Kampa (Jastrzębski Węgiel).

Komentarze (0)