Żarty się skończyły, zaczęły się mistrzostwa świata. Takie nastroje panowały w polskim siatkarskim środowisku przed meczem z Iranem. Starcia Biało-Czerwonych z Irańczykami w ciągu kilku ostatnich lat stały się już niemalże klasykami. Zawsze wtedy, kiedy gra idzie o coś więcej, niż o czapkę gruszek, na boisku sypią się iskry, które czasem doprowadzają do pożaru.
Ogień najmocniej rozprzestrzenił się dwa lata temu na igrzyskach w Rio de Janeiro, gdy Persowie mieli duże pretensje do Michała Kubiaka i Bartosza Kurka za ich zdaniem nieprzyzwoite gesty wykonane po ostatniej piłce (Polacy wygrali wówczas 3:2). Kotłowało się pod siatką, a lider Irańczyków Mir Saeid Marouflakrani jeszcze na konferencji prasowej był groźny jak celnik na granicy NRD z RFN.
Teraz też wszyscy spodziewali się gorącego meczu, w którym ważne będzie nie tylko to, kto jest lepszy sportowo, ale kto będzie w stanie zdenerwować przeciwnika. - Jeśli będzie nam dobrze szło, pewnie nie będę się starał nikogo sprowokować. Jeśli jednak będziemy mieli kłopoty, wtedy coś może się wydarzyć - zapowiadał Kubiak, specjalista od wytrącania Maroufa z równowagi.
Dla obu drużyn stawka była bardzo wysoka. Jedni i drudzy swoje trzy pierwsze spotkania wygrali i czwarte kolejne zwycięstwo dawało im kapitalną pozycję wyjściową przed drugą fazą. Zwłaszcza Irańczykoam, którzy na rozkładzie mieli już gospodarzy turnieju, Bułgarów.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Ciężkie chwile Michała Kubiaka. Kapitan reprezentacji nawet nie wspomniał o swoich problemach
W przeciwieństwie do spotkania z Finlandią, tym razem trybuny były całkowicie opanowane przez Polaków. Na rozgrzewce DJ zadbał o ich dobry nastrój i zagrał kilka dostarczonych mu przez nas polskich piosenek. Pierwszą z nich był kapitalny hit męskiego grania "Początek" i to dobrze oddawało klimat meczu, który na dobrą sprawę był dla Biało-Czerwonych początkiem turnieju.
Pierwsze piłki to absolutna dominacja naszej drużyny, która męczyła rywali niezbyt mocnymi, ale trudnymi technicznie serwisami i dobrze zamykała kierunki w bloku. Na pierwszej przerwie technicznej prowadziliśmy już 8:3. Marouf robił co mógł, by wywieść nas w pole, ale nawet kiedy wyczyścił siatkę swojemu skrzydłowemu Mohammadowi Manavinezhadowi, ten nie był w stanie zdobyć punktu.
Po szybkim wypracowaniu pięciopunktowej przewagi Polacy spokojnie grali punkt za punkt, w czym pomagali im bardzo słabo serwujący Irańczycy. W końcówce trochę się jednak w tym elemencie poprawili i od razu zaczęli gonić. Z 16:21 doszli na 20:22, ale na więcej nasi siatkarze im nie pozwolili. Po efektownym bloku na Amirze Ghafourze wygraliśmy seta numer 1 25:21.
Każdy, kto zna możliwości reprezentacji Iranu, spodziewał się z ich strony zdecydowanie większego oporu w drugiej partii. Opór rzeczywiście był duży, ale z przerwami. Na pierwszej przerwie technicznej prowadziliśmy tylko 8:7. Po niej najpierw z zagrywki nie do odbioru huknął Kurek, potem wprowadzony za Mateusza Bieńka Jakub Kochanowski zatrzymał na środku Mohammada Seyeda i zrobiło się 14:10.
Bezpiecznej przewagi nie udało się nam utrzymać do końca, Irańczycy wybronili kilka ataków Kurka i zbliżyli się na 20:18. Na szczęście w tym momencie beznadziejnie zaserwował Ali Shafiei, a po chwili Marouf przesadził z finezją w rozegraniu i jego środkowy nie sięgnął piłki. Ostatnie akcje to już popis Polaków, którzy zakończyli seta wynikiem 25:20, efektownie blokując Ghafoura.
Spodziewane przebudzenie drużyny z Iranu nastąpiło w trzeciej partii. Najpierw asa zagrał Ghafour, potem Kubiak zaatakował z szóstej strefy w aut i przy wyniku 2:6 trener Vital Heynen uznał, że trzeba wziąć czas.
Odrabianie strat szło nam mozolnie i trochę trwało, ale w końcu dopięliśmy swego. Po którymś kolejnym wybloku na Ghafourze Damian Schulz wystawił sytuacyjną piłkę do Kubiaka, nasz kapitan mądrze obił blok rywali i zrobiło się 14:14.
Niestety dla nas Irańczycy w końcu zaczęli blokować i najpierw zatrzymali Szalpuka, a potem Kubiaka, dzięki czemu objęli prowadzenie 22:19. Po tej drugiej akcji doszło do spięcia pod siatką między Maroufem a naszym kapitanem. Choć nie było w nim agresji, a jedynie intensywna dyskusja, nie obyło się bez interwencji drugiego arbitra.
Gdy już wydawało się, że będziemy rozgrywać czwartego seta, w polu zagrywki stanął Kochanowski. Zaczął od asa. Potem ustawiliśmy blok na środku - Shafieiego zablokował Nowakowski. Wreszcie po długiej akcji nasz środkowy zdobył kolejny punkt i Kolaković wziął przerwę. Nie pomogło. Po niej znów mieliśmy kontrę, a rywale wpadli w siatkę. Kochanowski serwował już do końca - w ostatnie akcji przechodzącą piłkę zgasił Kubiak i wygraliśmy 3:0! Fantastycznie!
To arcyważne zwycięstwo w kontekście całych mistrzostw świata. Zaczęliśmy turniej od czterech kolejnych zwycięstw, a jeśli w pierwszej fazie zgromadzimy ich pięć, będziemy mieli bardzo duże szanse na awans do trzeciej rundy turnieju, w której zagra tylko sześć zespołów. Pierwszy z wyższych stopni udało się nam pokonać bez choćby najmniejszego zachwiania. We wtorek przeciwko Bułgarii trzeba będzie to powtórzyć.
Mistrzostwa Świata w siatkówce, grupa D, Warna
Iran - Polska 0:3 (21:25, 20:25, 22:25)
Iran: Mir Saeid Marouflakrani, Milad Ebadipour, Mohammadjavad Manavinezhad, Amir Ghafour, Seyed Mousavi, Ali Shafiei, Mahdi Marandi (libero) oraz Saber Kazemi, Mohammad Vadi.
Polska: Fabian Drzyzga, Bartosz Kurek, Michał Kubiak, Artur Szalpuk, Piotr Nowakowski, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Damian Schulz, Grzegorz Łomacz, Jakub Kochanowski.
Mecze Polaków na Mistrzostwach Świata można obejrzeć na żywo również w Internecie i na urządzeniach mobilnych za DARMO na kanale TVP 1, na platformie WP Pilot
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)