MŚ 2018: pirotechnicy. Polacy rozbroili kubański dynamit

PAP/EPA / VASSIL DONEV / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski
PAP/EPA / VASSIL DONEV / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski

Gdyby muzycznie opisać mecz Polska - Kuba, pasowałaby piosenka AC/DC "TNT". Biało-Czerwoni jak pirotechnik-weteran rozbrajali kubański dynamit i choć na chwilę kabelki trochę im się splątały, MŚ 2018 zaczęli od pewnego i ważnego zwycięstwa 3:1.

W tym artykule dowiesz się o:

Każdy sportowiec uprawiający dyscyplinę drużynową powie, że w wielkim turnieju najważniejszy jest pierwszy mecz. Jeśli ktoś zawsze zastanawiał się dlaczego, niech posłucha siatkarza nad siatkarze, Wilfredo Leona:

- To jak wstać prawą nogą. W sportach drużynowych wejście w turniej zwycięstwem oznacza, że przygotowanie jest dobre i zespół czuje się pewnie na boisku, więc nadzieje na dobry wynik rosną - mówi przyszły reprezentant Polski. Traf chciał, że na inaugurację siatkarskiego mundialu Biało-Czerwoni grali z zawodnikami z kraju, w którym się urodził.

Bardzo młoda kubańska drużyna na treningach imponowała siłą, możliwościami fizycznymi i potężną zagrywką. Na tyle potężną, że trochę przestraszył się jej Vital Heynen i w meczowym protokole jako przyjmującego wpisał nominalnego libero Damiana Wojtaszka, a koszulkę w innym od kolegów kolorze obok Pawła Zatorskiego kazał założyć Bartoszowi Kwolkowi. Belgowi chodziło mu o to, by w razie problemów serwisy rywali odbierali i Zatorski, i Wojtaszek.

Przed spotkaniem było dużo spekulacji dotyczących pierwszej szóstki. Gdy dziennikarz "Super Expressu" Marek Żochowski zrobił na ten temat ankietę wśród kolegów po fachu, osiem osób podało mu sześć różnych składów. Trzem udało się trafić - Tomasz Swędrowski z Polsatu Sport, Piotr Dębowski z TVP i niżej podpisany wskazali na Fabiana Drzyzgę, Bartosza Kurka, Artura Szalpuka, Michała Kubiaka, Piotra Nowakowskiego, Jakuba Kochanowskiego i Pawła Zatorskiego.

O tym, że Polacy rządzą na trybunach Pałacu Kultury i Sportu w Warnie, przekonaliśmy na długo przed pierwszym gwizdkiem - w hali pojawiło się kilka tysięcy ubranych w narodowe barwy kibice, którzy przez cały mecz głośno wspierali swoją drużynę. Żeby przekonać się, że rządzimy również na boisku, też nie trzeba było długo czekać. Rolami młotka i gwoździa zamieniliśmy się z przeciwnikami tylko na kilkanaście minut trzeciej partii.

W pierwszym secie zaczęło się od 3:0 dla Polaków, potem było 8:3 i 16:8. Dobrze w mecz wszedł Kurek, o którego postawę najbardziej można było się obawiać. Kubańska zagrywka wcale nie była tak groźna, jak sądzono. Nasi zawodnicy przyjmowali na tyle dobrze, że Drzyzga mógł prowadzić grę wszystkimi strefami. Z kolei przeciwnik okazał się drużyną z dużymi brakami w wyszkoleniu technicznym i rozgrywającym na poziomie polskiej drugiej ligi - Miguel Lopez miał duże problemy z dociągnięciem do skrzydła każdej piłki, która nie była dograna idealnie.

W drugiej połowie partii Heynen dał pograć zmiennikom Damianowi Schulzowi, Grzegorzowi Łomaczowi, a nawet Wojtaszkowi. Po błędzie Kubańczyków na siatce skończyło się na 25:18, najlepszym podsumowaniem seta była jednak jedna z wcześniejszych akcji - spektakularny blok Szalpuka w pierwszy metr boiska.

W drugiej odsłonie obraz gry się nie zmienił. Nadal dojrzała i poukładana drużyna walczyła z zawodnikami, którzy na boisku robią dużo wiatru, ale zupełnie nie potrafią zapanować nad jego kierunkiem. Po atakach Kubańczyków piłka raz po raz z hukiem odbijała się od rąk polskich blokujących i spadała w boisko. Na drugiej przerwie technicznej Polacy prowadzili tylko czterema punktami chyba jedynie dlatego, że Drzyzga widząc supremację swojej ekipy decydował się w kontratakach na zbyt szalone zagrania.

Końcowa faza seta to seria ataków Kubańczyków w aut, spowodowana słabym przyjęciem i coraz bardziej desperackimi próbami poradzenia sobie z blokiem Polaków. Ostatnią piłkę, na 25:19) sprytnym atakiem skończył Kubiak, a z głośników poleciał wtedy przebój AC/DC "TNT", który dobrze pasował do sytuacji na boisku - nasza drużyna jak sprawny pirotechnik akcja po akcji rozbrajała kubański dynamit.

W secie numer trzy bardzo sprawnemu do tej pory saperowi kabelki zaczęły się plątać, a ręce pocić. Zaczęło się od dwóch dość szczęśliwie wygranych przez zespół z Karaibów akcji i jego prowadzenia 3:0. Jednak już w czwartej wymianie to my mieliśmy szczęście. Po ataku rywali piłka uderzyła Kubiaka w stopę i została w grze, a to wystarczyło Polakom, żeby zdobyć punkt, potem pięć kolejnych i zmusić trenera Kuby Niclasa Vivesa do poproszenia o czas.

Po przerwie coś w grze naszej drużyny się zacięło, rywale wyrównali i linę trzeba było przeciągać aż do końca. Tym razem dość niespodziewanie silniejsi okazali się Kubańczycy, którzy wreszcie pokazali, dlaczego Heynen tak obawiał się ich zagrywki. Do drugiej przerwy technicznej było po równo, ale po niej sprawę rozstrzygnęły asy serwisowe kubańskich rezerwowych - Yohana Leona i Jesusa Herrery. Całą partię przeciwnicy wygrali 25:21.

Rywale Biało-Czerwonych poczuli krew i na początku trzeciej partii bardzo prostą grą, opartej na odrzuceniu naszego zespołu od siatki, zdobywali kolejne punkty. Zaczęło się od 4:1, na pierwszej przerwie technicznej było już 8:4 dla nich. Na szczęście wtedy wśród Polaków nastąpiło otrzeźwienie, minęło przekonanie, że mecz wygra się sam. Serwisy naszych graczy znów były trudne do odebrania, blok szczelny a gra w obronie skuteczna. Przy wyniku 10:10 sygnał, że najwyższy czas zbierać się do domu, dał kapitan Kubiak. Dwa razy huknął zagrywką i udało się odskoczyć na 13:10. Swoje dołożyli w bloku Nowakowski z Kubiakiem i przewaga polskiego zespołu urosła do sześciu punktów.

Na tym mecz się skończył, bo w końcówce grała już tylko jedna drużyna. Strach, który wcześniej zajrzał Polakom w oczy, zmobilizował ich tak bardzo, że wygrali seta 25:14 i cały mecz 3:1.

Wstaliśmy prawą nogą. Idziemy dalej. Oby pewnym krokiem, oby po medal.

MŚ 2018, grupa D (Warna):

Kuba - Polska 1:3 (18:25, 19:25, 25:21, 14:25)

Kuba: Marlon Yant, Javier Concepcion Rojas, Miguel Gutierrez, Adrian Goide, Raul Alonso, Miguel Lopez, Roman Garcia (libero), Yohan Leon, Jesus Herrera.

Polska: Piotr Nowakowski, Bartosz Kurek, Artur Szalpuk, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Jakub Kochanowski, Paweł Zatorski (libero) oraz Damian Schulz, Grzegorz Łomacz, Damian Wojtaszek.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Michał Kubiak: Wymówek szukają dzieci. My jesteśmy dorośli. Wiemy, po co przyjechaliśmy

Źródło artykułu: